niedziela, 15 grudnia 2013

Dziad-Duch poniżony / Do Braci chrześcijan



Z ciężkim sercem zabieram się za ten wpis.

Pojawią się w nim informacje bulwersujące, przy omawianiu których łatwo jest dać ponieść się emocjom.

Gwałty dokonane na Słowiańskim Duchu to temat przykry zarówno dla rodzimowiercy jak i dla chrześcijanina. Atmosfera błyskawicznie się podnosi, zaraz zaczynają się wzajemne oskarżenia i waśnie, jeden się na drugiego zamyka, poczym każdy idzie w inną stronę, przekonany o swojej racji. Wkrótce potem wszystko wraca do punktu wyjścia, który to punkt jest tak naprawdę martwym punktem…

Zarówno unikanie konfrontacji jak i konfrontacja polegająca na wzajemnym atakowaniu się działają na naszą wspólną niekorzyść.

Nie dosyć już tego?

Wszyscy jesteśmy Słowianami. Jesteśmy Braćmi i Siostrami. Przyjaciółmi, sąsiadami, obywatelami jednego państwa… Wszyscy (no prawie) klepiemy tu tę samą biedę, wszyscy wściekamy się, że władza działa w obcym interesie, wszystkich nas drażni obyczajowa zgnilizna i bezczelny fałsz w mediach i wszystkim nam chce się płakać na myśl o rozprzedawaniu ojczystej ziemi i ojczystego majątku.

Może czas już zakończyć religijne bratobójcze wojny, które osłabiają nas jako naród? Pamiętajmy, że siła tkwi w poczuciu wspólnoty – w JEDNOŚCI; nie zaś w ujednoliceniu.

Może nadeszła chwila by wyjaśnić sobie wszystko i podać sobie dłonie?

*

Niektórzy mówią, że wiara w takie pojednanie to naiwność.

Ale kiedy mój rodzony brat składał mi rok temu świąteczne życzenia:

„Ja ci życzę, siostrzyczko, błogosławieństwa mojego Boga, a ty mi życz błogosławieństwa twoich Bogów”

- było to dla mnie niczym olśnienie, przebłysk Przyszłości.

Ja wprawdzie używam określenia: moja lub twoja, taka czy inna duchowa droga, a nie: twój czy mój, taki czy inny Bóg, jednak w tych świątecznych życzeniach zawiera się coś, o co warto się starać na wielką skalę całej wspólnoty/rodziny narodowej i na jeszcze większą skalę wszystkich narodów słowiańskich: prawdziwe piękno braterskiej miłości i poczucie silnych rodzinnych więzi





Zanim więc przejdę dalej, by omówić jedną z wciąż niezagojonych ran, chcę, żebyśmy na chwilę skoncentrowali się na tym, co nas łączy, co nas jednoczy. Żebyśmy spojrzeli na siebie jak brat na brata.


Patrzmy więc. Oto występ Nikołaja Jemielina. Na widowni rodzimowiercy oraz prawosławni chrześcijanie. I na scenie rodzimowiercy oraz prawosławni. Razem. POŁĄCZENI DUMĄ ZE SWEGO POCHODZENIA, ZE SWOJEJ KULTURY. Włączcie sobie ten koncert w 45 minucie a „niemożliwe” i „naiwne” okaże się jednak możliwym:



***


Kiedy spotykam się z moją mamą – katoliczką, nie oskarżam jej o wszystkie możliwe złe czyny Kościoła Katolickiego popełnione od początku jego istnienia, tylko dlatego że wyznaje ona wiarę Jezusową. Większość tych oskarżeń nie ma do mamy żadnego odniesienia, bo to normalny dobry człowiek, a o wielu złoczynach autorstwa KK nie ma ona nawet najbledszego pojęcia.

Walczymy z kłamstwami, naginaniem faktów, indoktrynacją oraz fałszowaniem dziejów.
Nigdy z człowiekiem ani z tym, w co wierzy.





DRODZY BRACIA CHRZEŚCIJANIE

Pozwólcie, że wyjaśnię Wam, dlaczego musimy głośno mówić o gwałtach zadanych niegdyś naszym (wspólnym) Przodkom.
*
Pomyślcie na chwilę o stosunkach polsko-niemieckich.
Po pierwsze nikt z nas nie oskarża dzisiejszego pokolenia Niemców za zbrodnie wojenne, popełnione przez ich ojców i dziadków.
Po drugie jesteśmy pełni uznania dla dokonań Niemców w dziedzinie filozofii, literatury, muzyki czy w innych dziedzinach sztuki; lubi się ich też za piwo i oktoberfest :)
Nie godzimy się jednak na podejmowane przez niektórych z nich próby „wybielania” albo negowania popełnionych podczas wojny zbrodni. Patrzenie przez palce i nie reagowanie na takie próby prowadzi do całkowitego wypaczenia i przekłamania historii.
Kiedy słyszymy (a coraz częściej słyszymy) o „polskich obozach zagłady”, musimy się temu sprzeciwić. Co do tego nie ma chyba wątpliwości, prawda?
*
Podobnie i my – słowiańscy rodzimowiercy a więc wyznawcy wiary naszych wspólnych słowiańskich Przodków – doceniamy Was – chrześcijan jako ludzi, twórców, przyjaciół czy współobywateli. Sprzeciwiamy się jednak przekłamywaniu historii, naginaniu oraz zacieraniu niewygodnych faktów przez osoby, które czynią to świadomie, chcąc utrzymać swoje jednowładztwo nad Rządami Dusz oraz przez osoby robiące to nieświadomie na przykład poprzez powtarzanie zasłyszanych/wdrukowanych kłamstw i półprawd. Naszym obowiązkiem – zarówno wobec Przodków naszych jak też wobec potomków – jest docieranie do Prawdy i ujawnianie jej światu.

Zwracam się do Was z prośbą, byście w sposób obiektywny podeszli do tej naszej pracy. Również i Wy jesteście Słowianami, jesteście dziećmi tej pięknej słowiańskiej ziemi i potomkami żyjących na niej przez długie tysiąclecia „pogan”. Z dumą mówicie o swoim słowiańskim honorze i uporze, o swojej słowiańskiej niezłomności, pomysłowości, gościnności i waleczności, a zmysły Wasze każą Wam widzieć jako najpiękniejsze kobiety na świecie właśnie Słowianki. Nie jest naszym zamiarem odwodzić Was od chrześcijańskiej wiary. Chcemy jedynie zwrócić Wasze oczy na Słowianina, którym jesteście z krwi i kości a także z ducha.

Kiedy mówimy głośno o słowiańskim („pogańskim”) rodowodzie kultywowanych do dziś (choć w nieco zmienionej formie) tradycji i świąt, nie robimy tego po to, żeby Wam dokuczyć. Cieszymy się, że tradycje te zostały włączone do obrzędów chrześcijańskich, bo wiele z nich dzięki temu przetrwało trudne dla rodzimej duchowości czasy. Wy natomiast możecie się dzięki temu cieszyć „regionalnym zabarwieniem” Waszej wiary.

Część z Was zamyka na to jednak swoje oczy i uszy, nie chce wiedzieć, nie chce o niczym pamiętać. Niektórym łatwiej jest wyrzec się lwiej części swojej tożsamości i dumy ze swojego pochodzenia. Pamiętajcie jednak, że na takich „czystych kartach” łatwiej jest obcym i wrogom zapisywać swoje treści. Często narzekacie na „zgniliznę" idącą do nas z tej czy innej strony. A co, jeżeli zgnilizna ta atakuje właśnie takie puste, niezapisane karty?
*
Rozumiem, że konfrontacja z faktami, jakie znajdziecie na przykład poniżej w tym wpisie, może być dla Was nieprzyjemna. Postarajcie się jednak zauważyć, że nie atakujemy i nie krytykujemy ani Was ani Waszej wiary, a jedynie zdarzenia jakie miały miejsce i ubolewamy nad konsekwencjami tych zdarzeń.
*
Dzisiaj, niemalże w przededniu grudniowych świąt, które obchodzić będziemy w tym samym czasie, ja, Słowianka, podaję Wam dłoń i nazywam Was Braćmi.
*
Za chwilę napiszę tu o przedchrześcijańskim zwyczaju kolędowania, początkowo przez chrześcijaństwo zakazywanym, a następnie przekształconym do znanej Wam dzisiaj formy.

Tak, upomnę się tym samym o swoje. Ale nie będę żądać, żebyście „zwrócili cudzą własność”, a jedynie, żebyście zwrócili uwagę, jak wiele jest w Was dawnego Słowianina. Poczujcie się z tego powodu DUMNI. Jesteście chrześcijanami, ale jesteście też Słowianami. I nie żadnymi tam „sclavinami-niewolnikami” jak chciałaby tego upadająca pangermańska „nauka”, ale Suo-Wianami – Dziećmi Słońca i Słowianami – Słowo Znającymi.


***


O postaci Deducha, (Dziad-Ducha czyli Ducha Dziadów, Ducha Przodków) pisałam tutaj: http://przypiecek.blogspot.com/2013/12/0612.html

Dzisiaj będziemy kontynuować ten wątek. Tym razem zapomnijcie jednak o roznoszonych przez niego łakociach i związanych z tym przyjemnych okolicznościach.

Przeniesiemy się w czasy, kiedy ta symboliczna postać – żywy symbol naszych Przodków a więc i symbol słowiańskiego dziedzictwa w każdym z nas – został poniżony; poniżony w najperfidniejszy z możliwych sposobów...





Czy poniżając Deducha złamano przysłowiowego słowiańskiego ducha? Myślę, że w dużej mierze tak się właśnie stało.


Pamiętajmy, że kult Przyrody i kult Przodków to dwa podstawowe filary rodzimej duchowości Słowian. Jak ważny był i na czym polegał słowiański kult Dziadów można przeczytać tu, na Przypiecku, we wpisie „Dziady – Święto Przodków” pod linkiem: http://przypiecek.blogspot.com/2013/10/dziady-swieto-przodkow.html Po lekturze tego wpisu stanie się dla każdego jasne, jakie skutki miało fizyczne wręcz poniżenie Dziad-Ducha - Deducha - zmuszenie go kopniakami do uklęknięcia, ukorzenia się przed nowym bogiem – Jezusem.


Zdajmy sobie sprawę ze znaczenia i konsekwencji tego, co się wydarzyło.

Wiele się mówi o podobnych sytuacjach, kiedy to ucierpiały symboliczne przedstawienia Bogów: kiedy były palone, zatapiane, siekane w drzazgi lub przyciosywane tak, żeby przedstawiały zupełnie inną postać. Jednakże konsekwencje poniżenia Deducha są szczególnie tragiczne: 

1)      Poniżony został Deduch, który symbolizował Ducha Przodków;

2)     Duch Przodków to tak naprawdę cały kolektyw Przodków w obrębie danego rodu – rodziny. Dawniej Słowianie czcili swoich Przodków i utrzymywali z nimi nieustającą łączność; rozwijali i uszlachetniali ich dziedzictwo w sobie.

3)      Zbezczeszczenie (pozbawienie czci) Deducha zerwało więc tę więź, tę łączność.

4)  Odtąd stopniowo stawaliśmy się pozbawionymi tożsamości sierotami, samotnie i na ślepo błądzącymi po krętych drogach życia. Z jednej strony zatraciliśmy umiejętność znajdowania wsparcia i pomocy u Przodków, z drugiej świadomego uszlachetniania w sobie ich dziedzictwa.

W audycji z dn. 10.12.2013 na pytanie, czy wprowadzanie chrześcijaństwa mogło obyć się bez poniżania rodzimej wiary etnicznych mieszkańców, Žiarislav wyraził opinię, że zgodnie z nauką Jezusa, nie tylko mogło, ale wręcz powinno być pozbawione takich działań. 

W zasadzie można by więc powiedzieć, że ta nieprawość przyniosła szkodę obu duchowym drogom.

***

Wystarczy już tych moich komentarzy. Oddaję głos Žiarislavowi.


Ozembuchy



Žiarislav, 07.12.2010.


CO MAJĄ ZE SOBĄ WSPÓLNEGO NIEDŹWIEDŹ, „STARY”, MIKOŁAJ, SANTA CLAUS, ROD I GRICO?

DEDUCH – TAJEMNICZA POSTAĆ W (PRZED)GODOWYCH OBYCZAJACH



W oficjalnych kalendarzach widzimy teraz święto zwane „Mikołajkami”. W naszym kalendarzu pod tą samą datą mamy „Deducha”.

Deduch – czyli Duch Dziada

Któż to taki?
Starzec? Tak, jest stary. Mamy jeszcze jakiegoś innego starego? W mitologii?
Mamy go w Godowej kolędzie.

Są czterej pasterze (valasi), strażnicy czterech stron, a jeden chodzi stary. Tańczą oni Taniec Słońca, z każdej strony jeden z nich. Krzyżują z sobą trzymane w rękach ozembuchy  i na podobieństwo swargi albo swastyki kręcą się w prawą stronę, śpiewając obrzędową pieśń.

Czy to Rod, czy nie Rod?

No, jest to Stary, bo też go nazywają „Stary”, a w czasach pogardy dla duchowości Przodków, wyzywano go nawet od „Starego psa”. Kopniakami zmuszają go, żeby się pokłonił nowemu bóstwu – Jezusowi. Poniżają go, ale on może jeszcze robić sobie z tego żarty. W wierszach. Z kościoła, z księży, ze wszystkich spraw związanych z cerkwią. Widać konflikt dwóch kultur w tej bożonarodzeniowej grze. Występuje tam Stary, umalowany na czarno. Albo cały pokryty jest włosem, albo twarz ma uczernioną i owłosione ciało – ma na sobie owczy kożuch. Jest więc zarośnięty, tak jak zarośnięci bywali starzy żercy, starzy wieduni – ci już się nie golili, cali byli zarośnięci. Na Morawach nazywa się on „dziadem”; wkrótce przemianowano go na „żyda”. Bo zawsze znalazło się jakieś obraźliwe miano. U nas jeszcze niekiedy spotykamy się z nazwą „grico” – nazwa „grico” związana jest ze słowem „igric” a więc osobą pełniącą obrzędy. „Igric” jest jednym z najstarszych słów, związanych z rodzimym obrzędowym spektaklem. Słowo to, znane z rejonu Uhorska, słowo pochodzenia słowiańskiego, wiąże się z igrami, z tym, że należy pamiętać, że igry były dawniej częścią duchowych obrzędów. Później słowo „grać” przeniosło się na sposób wywoływania dźwięków za pomocą instrumentów muzycznych.




Z prac Milki Horvathovej i innych etnografów i etnologów dowiadujemy się, że Deduch chadzał po niektórych słowackich wsiach niekiedy jeszcze w XX wieku. Aż do wtedy obchodom towarzyszył nasz Dziad. Czasami również niedźwiedź – Duch Przodków wcielony w niedźwiedzia. Tak więc Mikołaj zawędrował w niektóre miejsca dopiero w XX wieku, a Santa Claus dopiero pod jego koniec.

Także jest to Duch Przodków.

Jaka jest jego rola?

„A słuchasz rodziców?”

„Słuchasz” – kiedyś nie oznaczało: „czy spełniasz ich rozkazy”, znaczyło: „czy się wsłuchujesz”, czyli czy słuchasz, co mówi ten drugi. I to jest właśnie posłuszny człowiek – czyli nie taki, który miele w kółko swoje, ale taki, który słucha tego, co mówi ktoś inny. 
„Słuchasz swoich rodziców? Bo jak nie, to nic nie dostaniesz… Wtedy przyjdzie Stary i usmaruje cię na czarno. Lecz jeśli słuchasz, da ci w nagrodę jakiś mały podarek.” 
Duchy Przodków karzą lub nagradzają według takich właśnie reguł. Jak masz, dajmy na to, nieporządek w warsztacie, przyśni ci się zagniewany dziadek. Musisz więc zrobić porządek, żeby duch był spokojny – żeby wszystko było w porządku.

Widzimy więc, że Mikołaj ma te same cechy jak Stary z Godowej kolędy.
Wraz z nim zbliża się zimowe Przesilenie.
Zanim do niego dojdzie przyjdą jeszcze kapłanki oczyścić – okadzić dom. Przyjdą w białych szatach, z ukrytą/zamaskowaną twarzą, rozdmuchają dym na cztery strony, kierując go ptasim skrzydłem w prawą stronę; nakreślą perunowe krzyże (skośne iksy) na kominie, który jest związany z duchowością Przodków. [Skośne iksy, czyli dwie krzyżujące się kreski (siły). Ochrona od złych mocy – perunowe krzyże nie przepuszczały ich. – J.K. źródło: audycja Rodna Cesta, radio Slobony Vysielac 10.12.2013] Dziś obrzęd ten kojarzony jest z postacią ślepej świętej Łucji.



(Fragment filmu "Vianocne oplatky" o bożonarodzeniowych zwyczajach na Słowacji)




Według Rusów Mikołaj wchodził do domu przez komin. Oczywiście komin jest związany z kultem Przodków. Więc którędy indziej miałby wejść? 

To prawda, że dla każdego rodzimego święta znalazła się w końcu odpowiednia chrześcijańska legenda. Nie znaczy to bynajmniej, że biskup Mikołaj w szlachetnym geście nie mógł rozdać swojego majątku. Jednak rzeczywiste korzenie tego święta/obrzędu są o wiele starsze.

5 komentarzy:

  1. Piękny koncert Nikołaja Emelina.
    Dzięki za niego.

    Sława!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo :)

      Ja nie mogę przestać słuchać/patrzeć :)

      Usuń
  2. W mojej rodzinie jest podobnie jak u Ciebie, nikt nikogo nie oskarża, nie poniża za poglądy. Nawet jest ciekawie, bo moja mama odkrywa, że praktycznie "moja" tradycja jest bardzo podobna do jej ;)
    Świetny wpis.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż tak dobrze nie mam ;)

      Brat, kuzyni, przyjaciele rzeczywiście wykazują się szacunkiem i akceptacją. Może kiedyś i moi rodzice wykażą się tym samym, jednak póki co daleko im do tego. Na obecnym etapie musi mi wystarczyć, że - chociaż nie zaakceptowali samego wyboru - po wielu trudnych latach zaakceptowali moje prawo wyboru. Może to się wydawać zaledwie małym kroczkiem, ale dla Nich i dla naszych wzajemnych relacji był to krok milowy.

      Usuń