Z ciężkim sercem zabieram się za ten wpis.
Pojawią się w nim informacje
bulwersujące, przy omawianiu których łatwo jest dać ponieść się emocjom.
Gwałty dokonane na Słowiańskim Duchu to temat przykry zarówno
dla rodzimowiercy jak i dla chrześcijanina. Atmosfera błyskawicznie się
podnosi, zaraz zaczynają się wzajemne oskarżenia i waśnie, jeden się na
drugiego zamyka, poczym każdy idzie w inną stronę, przekonany o swojej racji. Wkrótce
potem wszystko wraca do punktu wyjścia, który to punkt jest tak naprawdę
martwym punktem…
Zarówno unikanie konfrontacji jak i konfrontacja polegająca
na wzajemnym atakowaniu się działają na naszą wspólną niekorzyść.
Nie dosyć już tego?
Wszyscy
jesteśmy Słowianami.
Jesteśmy Braćmi i Siostrami. Przyjaciółmi, sąsiadami, obywatelami jednego
państwa… Wszyscy (no prawie) klepiemy tu tę samą biedę, wszyscy wściekamy się,
że władza działa w obcym interesie, wszystkich nas drażni obyczajowa zgnilizna
i bezczelny fałsz w mediach i wszystkim nam chce się płakać na myśl o
rozprzedawaniu ojczystej ziemi i ojczystego majątku.
Może czas już zakończyć
religijne bratobójcze wojny, które osłabiają nas jako naród? Pamiętajmy, że siła tkwi w poczuciu
wspólnoty – w JEDNOŚCI; nie zaś w ujednoliceniu.
Może nadeszła chwila by wyjaśnić sobie wszystko i podać sobie
dłonie?
*
Niektórzy mówią, że wiara w takie pojednanie to naiwność.
Ale kiedy mój rodzony brat składał mi rok temu świąteczne
życzenia:
„Ja ci życzę, siostrzyczko, błogosławieństwa
mojego Boga, a ty mi życz błogosławieństwa twoich Bogów”
- było to dla mnie niczym olśnienie, przebłysk Przyszłości.
Ja wprawdzie używam określenia: moja lub twoja, taka czy inna
duchowa droga, a nie: twój czy mój,
taki czy inny Bóg, jednak w tych świątecznych życzeniach zawiera się coś, o co
warto się starać na wielką skalę całej wspólnoty/rodziny narodowej i na jeszcze
większą skalę wszystkich narodów słowiańskich: prawdziwe piękno braterskiej miłości i poczucie silnych
rodzinnych więzi.
Zanim
więc przejdę dalej, by omówić jedną z wciąż niezagojonych ran, chcę, żebyśmy na
chwilę skoncentrowali się na tym, co nas łączy, co nas jednoczy. Żebyśmy
spojrzeli na siebie jak brat na brata.
Patrzmy więc. Oto występ Nikołaja Jemielina. Na widowni rodzimowiercy
oraz prawosławni chrześcijanie. I na scenie rodzimowiercy oraz
prawosławni. Razem. POŁĄCZENI DUMĄ ZE SWEGO POCHODZENIA, ZE SWOJEJ KULTURY.
Włączcie sobie ten koncert w 45 minucie a „niemożliwe” i „naiwne” okaże się
jednak możliwym:
***
Kiedy spotykam się z moją mamą – katoliczką, nie oskarżam jej
o wszystkie możliwe złe czyny Kościoła Katolickiego popełnione od początku jego
istnienia, tylko dlatego że wyznaje ona wiarę Jezusową. Większość tych oskarżeń
nie ma do mamy żadnego odniesienia, bo to normalny dobry człowiek, a o wielu złoczynach
autorstwa KK nie ma ona nawet najbledszego pojęcia.
Walczymy z kłamstwami, naginaniem faktów, indoktrynacją oraz
fałszowaniem dziejów.
Nigdy z człowiekiem ani z tym, w co wierzy.
DRODZY BRACIA
CHRZEŚCIJANIE
Pozwólcie, że wyjaśnię Wam, dlaczego musimy głośno mówić o
gwałtach zadanych niegdyś naszym (wspólnym) Przodkom.
*
Pomyślcie na chwilę o stosunkach polsko-niemieckich.
Po pierwsze nikt z nas nie oskarża dzisiejszego pokolenia
Niemców za zbrodnie wojenne, popełnione przez ich ojców i dziadków.
Po drugie jesteśmy pełni uznania dla dokonań Niemców w
dziedzinie filozofii, literatury, muzyki czy w innych dziedzinach sztuki; lubi
się ich też za piwo i oktoberfest :)
Nie godzimy się jednak na podejmowane przez niektórych z nich
próby „wybielania” albo negowania popełnionych podczas wojny zbrodni. Patrzenie
przez palce i nie reagowanie na takie próby prowadzi do całkowitego wypaczenia
i przekłamania historii.
Kiedy słyszymy (a coraz częściej słyszymy) o „polskich
obozach zagłady”, musimy się temu sprzeciwić. Co do tego nie ma chyba wątpliwości,
prawda?
*
Podobnie i my – słowiańscy rodzimowiercy a więc wyznawcy
wiary naszych wspólnych słowiańskich Przodków – doceniamy Was – chrześcijan
jako ludzi, twórców, przyjaciół czy współobywateli. Sprzeciwiamy się jednak przekłamywaniu
historii, naginaniu oraz zacieraniu niewygodnych faktów przez osoby, które
czynią to świadomie, chcąc utrzymać swoje jednowładztwo nad Rządami Dusz oraz
przez osoby robiące to nieświadomie na przykład poprzez powtarzanie
zasłyszanych/wdrukowanych kłamstw i półprawd. Naszym obowiązkiem – zarówno
wobec Przodków naszych jak też wobec potomków – jest docieranie do Prawdy i
ujawnianie jej światu.
Zwracam się do Was z prośbą, byście w sposób obiektywny
podeszli do tej naszej pracy. Również i Wy jesteście Słowianami, jesteście
dziećmi tej pięknej słowiańskiej ziemi i potomkami żyjących na niej przez
długie tysiąclecia „pogan”. Z dumą mówicie o swoim słowiańskim honorze i
uporze, o swojej słowiańskiej niezłomności, pomysłowości, gościnności i waleczności,
a zmysły Wasze każą Wam widzieć jako najpiękniejsze kobiety na świecie właśnie
Słowianki. Nie jest naszym zamiarem
odwodzić Was od chrześcijańskiej wiary. Chcemy jedynie zwrócić Wasze oczy na Słowianina, którym
jesteście z krwi i kości a także z ducha.
Kiedy mówimy głośno o słowiańskim („pogańskim”) rodowodzie
kultywowanych do dziś (choć w nieco zmienionej formie) tradycji i świąt, nie
robimy tego po to, żeby Wam dokuczyć. Cieszymy się, że tradycje te zostały
włączone do obrzędów chrześcijańskich, bo wiele z nich dzięki temu przetrwało
trudne dla rodzimej duchowości czasy. Wy natomiast możecie się dzięki temu
cieszyć „regionalnym zabarwieniem” Waszej wiary.
Część z Was zamyka na to jednak swoje oczy i uszy, nie chce
wiedzieć, nie chce o niczym pamiętać. Niektórym
łatwiej jest wyrzec się lwiej części swojej tożsamości i dumy ze swojego
pochodzenia. Pamiętajcie jednak, że na takich „czystych
kartach” łatwiej jest obcym i wrogom zapisywać swoje treści. Często
narzekacie na „zgniliznę" idącą do nas z tej czy innej strony. A co, jeżeli zgnilizna ta atakuje właśnie
takie puste, niezapisane karty?
*
Rozumiem, że konfrontacja z faktami, jakie znajdziecie na
przykład poniżej w tym wpisie, może być dla Was nieprzyjemna. Postarajcie się
jednak zauważyć, że nie atakujemy i nie krytykujemy ani Was ani Waszej wiary, a
jedynie zdarzenia jakie miały miejsce i ubolewamy nad konsekwencjami tych
zdarzeń.
*
Dzisiaj, niemalże w przededniu grudniowych świąt, które
obchodzić będziemy w tym samym czasie, ja, Słowianka, podaję Wam dłoń i nazywam
Was Braćmi.
*
Za chwilę napiszę tu o przedchrześcijańskim zwyczaju
kolędowania, początkowo przez chrześcijaństwo zakazywanym, a następnie
przekształconym do znanej Wam dzisiaj formy.
Tak, upomnę się tym samym o swoje. Ale nie będę żądać, żebyście
„zwrócili cudzą własność”, a jedynie, żebyście zwrócili uwagę, jak wiele jest w Was dawnego Słowianina.
Poczujcie się z tego powodu DUMNI. Jesteście chrześcijanami, ale
jesteście też Słowianami. I nie żadnymi tam „sclavinami-niewolnikami” jak
chciałaby tego upadająca pangermańska „nauka”, ale Suo-Wianami – Dziećmi Słońca
i Słowianami – Słowo Znającymi.
***
O postaci Deducha, (Dziad-Ducha czyli Ducha Dziadów, Ducha
Przodków) pisałam tutaj: http://przypiecek.blogspot.com/2013/12/0612.html
Dzisiaj będziemy kontynuować ten wątek. Tym razem zapomnijcie
jednak o roznoszonych przez niego łakociach i związanych z tym przyjemnych
okolicznościach.
Przeniesiemy się w czasy, kiedy ta symboliczna postać – żywy
symbol naszych Przodków a więc i symbol słowiańskiego dziedzictwa w każdym z
nas – został poniżony; poniżony w najperfidniejszy z możliwych sposobów...
Czy
poniżając Deducha złamano przysłowiowego słowiańskiego ducha? Myślę, że w dużej
mierze tak się właśnie stało.
Pamiętajmy, że kult Przyrody i kult Przodków to dwa
podstawowe filary rodzimej duchowości Słowian. Jak ważny był i na czym polegał
słowiański kult Dziadów można przeczytać tu, na Przypiecku, we wpisie „Dziady –
Święto Przodków” pod linkiem: http://przypiecek.blogspot.com/2013/10/dziady-swieto-przodkow.html Po
lekturze tego wpisu stanie się dla każdego jasne, jakie skutki miało fizyczne
wręcz poniżenie Dziad-Ducha - Deducha - zmuszenie go kopniakami do uklęknięcia, ukorzenia się
przed nowym bogiem – Jezusem.
Zdajmy sobie sprawę ze znaczenia i konsekwencji tego, co się
wydarzyło.
Wiele się mówi o podobnych sytuacjach, kiedy to ucierpiały
symboliczne przedstawienia Bogów: kiedy były palone, zatapiane, siekane w
drzazgi lub przyciosywane tak, żeby przedstawiały zupełnie inną postać.
Jednakże konsekwencje poniżenia Deducha są szczególnie tragiczne:
1)
Poniżony został Deduch, który
symbolizował Ducha Przodków;
2) Duch Przodków to tak naprawdę cały
kolektyw Przodków w obrębie danego rodu – rodziny. Dawniej Słowianie czcili
swoich Przodków i utrzymywali z nimi nieustającą łączność; rozwijali i
uszlachetniali ich dziedzictwo w sobie.
3)
Zbezczeszczenie (pozbawienie czci)
Deducha zerwało więc tę więź, tę łączność.
4) Odtąd stopniowo stawaliśmy się
pozbawionymi tożsamości sierotami, samotnie i na ślepo błądzącymi po krętych
drogach życia. Z jednej strony zatraciliśmy umiejętność znajdowania wsparcia i
pomocy u Przodków, z drugiej świadomego uszlachetniania w sobie ich
dziedzictwa.
W audycji z dn. 10.12.2013 na pytanie, czy wprowadzanie chrześcijaństwa
mogło obyć się bez poniżania rodzimej wiary etnicznych mieszkańców, Žiarislav wyraził
opinię, że zgodnie z nauką Jezusa, nie tylko mogło, ale wręcz powinno być
pozbawione takich działań.
W zasadzie można by więc powiedzieć, że ta
nieprawość przyniosła szkodę obu duchowym drogom.
***
Wystarczy już tych moich komentarzy. Oddaję głos
Žiarislavowi.
Ozembuchy |
Žiarislav, 07.12.2010.
CO MAJĄ
ZE SOBĄ WSPÓLNEGO NIEDŹWIEDŹ, „STARY”, MIKOŁAJ, SANTA CLAUS, ROD I GRICO?
DEDUCH –
TAJEMNICZA POSTAĆ W (PRZED)GODOWYCH OBYCZAJACH
W oficjalnych kalendarzach
widzimy teraz święto zwane „Mikołajkami”. W naszym kalendarzu pod tą samą datą
mamy „Deducha”.
Deduch – czyli Duch Dziada
Któż to taki?
Starzec? Tak, jest stary. Mamy
jeszcze jakiegoś innego starego? W mitologii?
Mamy go w Godowej kolędzie.
Są czterej pasterze (valasi),
strażnicy czterech stron, a jeden chodzi stary. Tańczą oni Taniec Słońca, z
każdej strony jeden z nich. Krzyżują z sobą trzymane w rękach ozembuchy i na podobieństwo swargi albo swastyki kręcą
się w prawą stronę, śpiewając obrzędową pieśń.
Czy to Rod, czy nie Rod?
No, jest to Stary, bo też go
nazywają „Stary”, a w czasach pogardy dla duchowości Przodków, wyzywano go nawet od „Starego psa”. Kopniakami zmuszają go, żeby się pokłonił
nowemu bóstwu – Jezusowi. Poniżają go,
ale on może jeszcze robić sobie z tego żarty. W wierszach. Z kościoła, z
księży, ze wszystkich spraw związanych z cerkwią. Widać konflikt dwóch kultur w
tej bożonarodzeniowej grze. Występuje tam Stary, umalowany na czarno. Albo cały
pokryty jest włosem, albo twarz ma uczernioną i owłosione ciało – ma na sobie
owczy kożuch. Jest więc zarośnięty, tak jak zarośnięci bywali starzy żercy,
starzy wieduni – ci już się nie golili, cali byli zarośnięci. Na Morawach
nazywa się on „dziadem”; wkrótce przemianowano go na „żyda”. Bo zawsze znalazło się jakieś obraźliwe
miano. U nas jeszcze niekiedy spotykamy się z nazwą „grico” – nazwa
„grico” związana jest ze słowem „igric” a więc osobą pełniącą obrzędy. „Igric”
jest jednym z najstarszych słów, związanych z rodzimym obrzędowym spektaklem. Słowo
to, znane z rejonu Uhorska, słowo pochodzenia słowiańskiego, wiąże się z
igrami, z tym, że należy pamiętać, że igry były dawniej częścią duchowych
obrzędów. Później słowo „grać” przeniosło się na sposób wywoływania dźwięków za
pomocą instrumentów muzycznych.
Z prac Milki Horvathovej i innych
etnografów i etnologów dowiadujemy się, że Deduch chadzał po niektórych
słowackich wsiach niekiedy jeszcze w XX wieku. Aż do wtedy obchodom towarzyszył
nasz Dziad. Czasami również niedźwiedź – Duch Przodków wcielony w niedźwiedzia.
Tak więc Mikołaj zawędrował w niektóre miejsca dopiero w XX wieku, a Santa
Claus dopiero pod jego koniec.
Także jest to Duch Przodków.
Jaka jest jego rola?
„A słuchasz rodziców?”
„Słuchasz” – kiedyś nie
oznaczało: „czy spełniasz ich rozkazy”, znaczyło: „czy się wsłuchujesz”, czyli
czy słuchasz, co mówi ten drugi. I to jest właśnie posłuszny człowiek – czyli
nie taki, który miele w kółko swoje, ale
taki, który słucha tego, co mówi ktoś inny.
„Słuchasz swoich rodziców? Bo jak
nie, to nic nie dostaniesz… Wtedy przyjdzie Stary i usmaruje cię na czarno.
Lecz jeśli słuchasz, da ci w nagrodę jakiś mały podarek.”
Duchy Przodków karzą
lub nagradzają według takich właśnie reguł. Jak masz, dajmy na to, nieporządek
w warsztacie, przyśni ci się zagniewany dziadek. Musisz więc zrobić porządek,
żeby duch był spokojny – żeby wszystko było w porządku.
Widzimy więc, że Mikołaj ma te
same cechy jak Stary z Godowej kolędy.
Wraz z nim zbliża się zimowe
Przesilenie.
Zanim do niego dojdzie przyjdą
jeszcze kapłanki oczyścić – okadzić dom. Przyjdą w białych szatach, z ukrytą/zamaskowaną
twarzą, rozdmuchają dym na cztery strony, kierując go ptasim skrzydłem w prawą
stronę; nakreślą perunowe krzyże (skośne iksy) na kominie, który jest związany
z duchowością Przodków. [Skośne iksy, czyli dwie krzyżujące się kreski
(siły). Ochrona od złych mocy – perunowe krzyże nie przepuszczały ich. – J.K.
źródło: audycja Rodna Cesta, radio Slobony Vysielac 10.12.2013] Dziś obrzęd ten kojarzony jest z postacią ślepej świętej Łucji.
(Fragment filmu "Vianocne oplatky" o bożonarodzeniowych zwyczajach na Słowacji)
Według Rusów Mikołaj wchodził do domu
przez komin. Oczywiście komin jest związany z kultem Przodków. Więc którędy
indziej miałby wejść?
To prawda, że dla każdego
rodzimego święta znalazła się w końcu odpowiednia chrześcijańska legenda. Nie
znaczy to bynajmniej, że biskup Mikołaj w szlachetnym geście nie mógł rozdać swojego majątku. Jednak
rzeczywiste korzenie tego święta/obrzędu są o wiele starsze.
Piękny wpis.
OdpowiedzUsuńPiękny koncert Nikołaja Emelina.
OdpowiedzUsuńDzięki za niego.
Sława!
Proszę bardzo :)
UsuńJa nie mogę przestać słuchać/patrzeć :)
W mojej rodzinie jest podobnie jak u Ciebie, nikt nikogo nie oskarża, nie poniża za poglądy. Nawet jest ciekawie, bo moja mama odkrywa, że praktycznie "moja" tradycja jest bardzo podobna do jej ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis.
Pozdrawiam
Aż tak dobrze nie mam ;)
UsuńBrat, kuzyni, przyjaciele rzeczywiście wykazują się szacunkiem i akceptacją. Może kiedyś i moi rodzice wykażą się tym samym, jednak póki co daleko im do tego. Na obecnym etapie musi mi wystarczyć, że - chociaż nie zaakceptowali samego wyboru - po wielu trudnych latach zaakceptowali moje prawo wyboru. Może to się wydawać zaledwie małym kroczkiem, ale dla Nich i dla naszych wzajemnych relacji był to krok milowy.