Okres przedświąteczny. Gdzie się człowiek nie obejrzy, zewsząd atakują reklamy przekonujące, że taka czy inna rzecz to idealny prezent na święta. Gdzie człek nogi nie postawi, tam się potyka o "super promocje" i "wyjątkowe okazje". Można odnieść wrażenie, że nie posiadając wszystkich tych gadżetów i wynalazków, jest się kimś mniej szczęśliwym, kimś żyjącym poniżej pewnego pułapu - kimś uboższym.
A
może taki u-Bogi stan jest jednak lepszy niż zmatriksowanie? Czy
rzeczywiście potrzebne mi/moim bliskim te reklamowane rzeczy?
Nie
jestem przeciwniczką posiadania i kupowania. Czasem warto coś sobie sprawić,
może i nawet z okazji świąt, może i nawet, kiedy nadarza się reklamowana "wyjątkowa okazja". Gdybym nie
kupiła komputera, nie miałabym na czym napisać tego artykułu. Konopną tunikę
zamówiłam u Alinki, bo sama nie odważyłabym się jeszcze takiej uszyć. Ale już ktoś
mi kupił - w prezencie urodzinowym - maszynę do szycia, o której zawsze marzyłam,
więc teraz będę chyba mniej kupowała wyrobów gotowych, a więcej dobrego naturalnego
płótna. Czasami po prostu trzeba coś kupić bliskim albo sobie, bo mamy - przynajmniej
większość z nas ma - pewne potrzeby uwarunkowane stylem życia i bycia, których nie
jesteśmy w stanie spełnić (na obecną chwilę, bo to się przecież zawsze może
zmienić) inaczej niż poprzez zakup tej potrzebnej/upragnionej rzeczy.
Jednakże
prezenty, a po naszemu - po ludzku - po polsku - słowiańsku - dary lub podarki, zwłaszcza te gwiazdkowe - tak upragnione pod choinką lub
pod snopkiem siana, powinny być czymś wyjątkowym, czymś nie tylko dla ciała,
ale też - a może przede wszystkim - dla duszy i ducha bliskiej nam osoby.
Szczodry Wieczór kilka lat temu. Z tyłu snop żytka przybrany suszonymi owocami i bajorkami. |
PODARKI - JAK TO DRZEWIEJ
BYŁO
Słodycze:
Stroiki
z zimozielonych gałązek oraz snopek siana dekorowano na czas Szczodrych Godów suszonymi
owocami i orzechami. Dekoracja była nie tylko piękna, ale na dodatek smaczna.
Słodkie suszone jabłuszko lub orzech zanurzony w miodzie... pyszności! Za
oknami ciężkie pierzyny śniegu, mróz szczypiący w uszy i wiatr co wyje i kręci
w powietrzu wiry z igiełeczek lodu, a w domu tak ciepło od ognia i tak
przytulnie i słodko od słodkości, po które w każdej chwili można sięgnąć dłonią...
Te dary dała swoim dzieciom, ludziom, sama wielka Matka - Ziemia.
Osiew:
Nazwa
ta związana jest ze słowem "osiewać" (obrzędowym ziarnem). Podczas
osiewania wymyślało się, składało wierszowane życzenia. W ten sposób sprowadzano
bądź wzmagano płodonośność Ziemi. Do dziś na Słowacji zachowały się niektóre z
takich rymowanek, aczkolwiek już w nieco "upadkowej" formie. Na
przykład: "życzymy ci na Vianoce, byś miał 4 owce, byś miał 4 barany, to
stado niesłychane" (vinšujeme vám na Vianoce, aby ste mali 4
ovce, 4 barany, to je kŕdel neslýchaný...) - w tym
wierszyku widzimy świąteczną czarowną czwórkę, zapisywaną niegdyś znakiem +. Chodzi oczywiście o znak Słońca,
jego 4 strony. Obrzędowe rozsiewanie ziarna miało przynieść (mowa więc o
gospodarskich czarach) nastrojenie domu i rodziny lub rodu na dobry urodzaj
roślin i rozmnożenie się zwierząt, jak również na kontynuację ludzkich rodów -
narodziny dzieci. Pozostałość po owym rodzimym obrzędzie to świąteczne
składanie sobie życzeń, niekiedy jeszcze robi się to z użyciem tych starych rymowanek
(będących dawniej podstawą obrzędowego języka, a więc zaklęciami). Wręczanie
podarunków jako takie także sięga korzeniami owego obrzędu. Tak
wyglądało pierwsze obdarzanie się wszelkim możliwym dobrem: z garściami pełnymi
zboża chodziło się po domach sąsiadów i bliskich i się nim sypało, sypało i
sypało, w magiczny sposób rozsiewając u nich dobrobyt. Dobrobyt, który "wyrasta" z Przyrody. Bo tak naprawdę to ona ludzi darami obdarza - nasyci, ubierze i
wyposaży we wszystko, czego do szczęścia i dobrego bytu trzeba.
źródło:
TU
PREZENTY - CZYLI JAK
SIĘ PODARKI DZIŚ WYNATURZYŁY
Słodycze:
Cukier - przyczynia się do
próchnicy, nadwagi, otyłości (a te z kolei prowadzą do chorób cywilizacyjnych),
powstawania procesów zapalnych w organizmie, podczas trawienia kradnie
składniki odżywcze z organizmu (wapń i witaminy z grupy B), obniża odporność,
sprzyja rozwojowi grzybów, powoduje zakwaszenie organizmu, a także silnie
uzależnia.
Syrop
glukozowo-fruktozowy - działa niezwykle podstępnie. Jest to wysoko przetworzony,
bardziej szkodliwy od cukru składnik słodzący produkowany ze skrobi
kukurydzianej. Jest tańszy od cukru, dlatego znalazł szerokie zastosowanie w
produkcji żywności. Prowadzi do szybkiego tycia, zaburza łaknienie, potęguje
apetyt i uczucie głodu, utrudnia pozbycie się nadwagi, przyczynia się do
zespołu jelita drażliwego, zaćmy cukrzycowej, cukrzycy typu II. Obecny nie
tylko w słodyczach, ale też w napojach, sokach i syropach, lodach, jogurtach itp.
Sztuczne słodziki - (acesulfam K,
aspartam, cyklaminian sodu, sacharynian sodu) – podejrzewane są o działanie
rakotwórcze, źle wpływają na układ nerwowy.
Barwniki - (np. azorubina,
czerwień koszenilowa) – oskarża się je o działanie rakotwórcze, nasilanie
objawów astmy, powodowanie nadpobudliwości u dzieci.
Utwardzane tłuszcze
roślinne - obecne we wszystkich ciastkach i ciasteczkach, również tych z cukierni.
Zawierają niebezpieczne kwasy tłuszczowe trans, które powodują wzrost złego
cholesterolu, obniżenie poziomu dobrego cholesterolu. Źle wpływają na układ
sercowo-naczyniowy, zwiększają ryzyko cukrzycy i nowotworów. Na liście
składników szukaj słów „uwodorniony”, „częściowo uwodorniony”, „utwardzony”.
Wanilina - syntetycznie
otrzymywany aromat, który zastępuje prawdziwą, drogą wanilię. Szeroko używany w
słodyczach z powodu niskiej ceny. Może powodować alergie pokarmowe i skórne.
Benzoesan sodu - konserwant, podrażnia
śluzówkę żołądka, a w połączeniu z witaminą C tworzy rakotwórczy benzen. Obecny
przede wszystkim w napojach.
źródło:
TU
Oto
czym w dzisiejszych czasach obdarzamy tych, których kochamy... I oto, do czego
PRZYZWYCZAJAMY siebie! I dzieci!
"Jak
nie zjesz obiadu nie dostaniesz słodkiego!" - ostrzegała moja przyjaciółka
swoją małą córeczkę. A dzieciątko kodowało: "Słodycze to nagroda. To coś
wyjątkowego, czego normalnie nie ma, bo najpierw trzeba na to zasłużyć." I
nie ważne, że będzie tego wokół cała masa, człowiek na zawsze zapamięta ten
stan pożądania i niedosytu, a jedząc słodkie, jak narkoman na chwilę, krótką
chwilę, znów poczuje się dobrze.
Ja
nie mówię, że sama jestem całkowicie nieuległa na pokusę słodyczy. Zwłaszcza
czekoladzie czasami nie potrafię się oprzeć. I ptysiom ze słowackiej cukierni
do której raz na miesiąc jeździmy, Ptysiom Nad Ptysiami - z ajerkoniakiem i
prawdziwą bitą śmietaną i karmelowym lukrem... ;)
Ale
jednego jestem pewna - możemy kształtować nasz - i naszych dzieci - stosunek do
słodkich przekąsek, poprzez NIE
STAWIANIE ICH W ROLI WYJĄTKOWEGO PREZENTU oraz NIE ROBIENIE Z NICH ŚWIĄTECZNYCH PODARUNKÓW!
Upieczmy
już lepiej porządny serowy kołacz. Albo ciasteczka na miodzie i maśle (byle nie
na margarynie!). Będzie nastrojowo i pachnąco, domownicy na pewno docenią tę
pracę i smak. Albo pokombinujmy z suszonymi owocami. Jeśli potrzebujemy czegoś bardziej
wyszukanego, możemy na przykład, bawiąc się kolorami i formą, w wiklinowym
koszyczku poukładać bakalie: daktyle, orzechy i figi, do tego suszone morele i
śliwki...
Są
święta. Szczodre Gody. Czas, kiedy rodzi się Światło. Dobrze byłoby CZUĆ to niezwykłe
zjawisko. Zatruty organizm czuje mniej, dużo mniej. Zrezygnujmy więc z prezentów, które ograniczają nam czucie!
Wróćmy do początków, do zdrowego, czystego źródła i czerpmy z niego pełnymi
garściami!
Prezenty:
Cóż,
każdy to chyba przerabiał: "Idą święta! Będą prezenty!"
Do
jakiego stopnia utożsamiamy dzisiaj święta z suto zastawionym stołem i
pakuneczkami pod ściętym albo plastikowym drzewkiem? Albo - w przypadku
rodzimowierców - ogniskiem i mocnym miodem lejącym się strumieniami?
A
przecież jest to święto Światła. I Słońca. Także tego Światła i Słońca, które mamy
w sobie, w naszych sercach, w duszach! Czy nasze posiłki rozświetlamy tym
Światłem? Czy jest Ono obecne w miodzie, który nam przyjemnie spływa do brzucha-żywotu?
Czy zapalając w Przesilenie watrę, robimy to ze Światłem świadomości? I czy to,
co chcemy podarować bliskim jest Nim przepełnione?
Jeżeli
nie, jaki sens ma wówczas dawanie???
Bo
TRZEBA kupić? A jak mnie nie stać na coś porządnego, to kupię plastikową
zabawkę z Chin, wyprodukowaną przez dziecko-niewolnika? A jak mnie stać, to
muszę kupić coś drogiego, bo co sobie inaczej o mnie pomyślą ludziska? I
jeszcze, rety, ratunku, co kupić żonie/mężowi? Kolejny krawat albo koszulę, bo
nie mam już na nic innego pomysłu, bo tak naprawdę wcale nie znam tego
człowieka na tyle, by wiedzieć, co by pragnął dostać? Podpowiesz mi coś,
Reklamo?
A
może - dla odmiany - któregoś roku wspólnie zrezygnować z prezentów i sprawdzić, czy
świat się wtedy zawali?
Albo...
spróbować zrobić coś własnoręcznie - Światło swojej duszy, całą miłość i troszkę
wysiłku podarować komuś, na kim mi bardzo zależy?
Albo...
zamiast czegoś materialnego... zrobić coś niezwykłego, spełnić czyjeś życzenie?
Albo
kupić - tak, kupić coś komuś, coś czego mu rzeczywiście potrzeba. W takim podarku
też będzie Światło i miłość i najlepsze życzenia.
A
potem jeszcze pięknie to zapakować. W coś, co nie zaszkodzi Przyrodzie - papier, kartonik, może lniane płótno. Udekorować
najpiękniej jak się tylko uda. I żeby nie było to łatwe do rozpakowania! Bo
modne są teraz takie torebki na prezenty: kupujesz-wkładasz-wyjmujesz-masz.
Trochę to takie mało kreatywne, takie "na odczepnego". Pokażmy już
opakowaniem, że się staraliśmy!
______________________________________________
__________________________
__________
Na
koniec tego wpisu - przekornie - reklama ;)
A
raczej kilka pomysłów na podarunki ze Światła i miłości. Można linkować kolejne
- zachęcam! Może dobrze byłoby stworzyć jakąś taką Bazę Bazowych Pomysłów (do
dalszej obróbki własną miłością i Światłem).
Przyjemnego
tworzenia!
J.K.
SERCO-RĘKO-DZIEŁO
Świętowit, którego noszę na sercu.
Wykonany przez mojego serdecznego Przyjaciela przed moim
wyjazdem za granicę do pracy. Dar, który sprawił, że poczułam się znacznie
lepiej i pewniej w nowych, nieznanych okolicznościach. Nie jestem w stanie zabierać ze sobą mojej
ukochanej rzeźby Świętowita, bo to porządny kawał lipowego klocka. Natomiast to
maleństwo mogłam wziąć bez problemu. A wraz z nim część mojego
świata... Dziękuję, Wojtek!
***
Zdjęcie pochodzi z artykułu: http://ved.sk/RC.Maly.vrchar.kon.htm |
Žiarislav często rzeźbi swojemu synkowi świąteczne podarunki.
Rok wcześniej niż tego konia zrobił mu drewniane nartki. Przedmioty wykonane
własnoręcznie mają w sobie taki czar, jakiego żaden zakup nigdy mieć nie
będzie, bo wykonane są z miłością dla tej drugiej osoby. Może i Wy kiedyś
poczuliście, jak wielka wzmacniająca Was siła tkwi w takim przedmiocie. Z myślą
o Was stworzonym, wypełnionym Światłem z najczystszego Źródła...
***
Podarunek od Žiarislava i Ladomíry - piszczałki i ser kozi
własnoręcznie zrobiony z mleka ich wspaniałych kózek. Dziękuję, Kochani!
***
Dar od córki starszej pani, którą się opiekowałam. Podarowała mi
pierwszy naszyjnik, który kilka lat temu własnoręcznie zrobiła. Górskie
kryształy nanizane na nić przyjaźni...
***
Kosmetyki z Przyrody dla kobiet. Garść przepisów do samodzielnego wykonania na stronie
Zielonego Zagonka - TUTAJ lub gotowce do kupienia na przykład na Lawendowej Farmie - TUTAJ
Kosmetyki z Przyrody dla mężczyzn. Garść przepisów do samodzielnego wykonania na stronie
Zielonego Zagonka - TUTAJ lub gotowce do kupienia na przykład na Męskiej Wyspie - TUTAJ
***
Własnoręcznie można wykonywać nie tylko to, co nam najlepiej
wychodzi, ale też spróbować się w czymś, czego dotąd jeszcze nigdy nie
robiliśmy. A nuż Serce podpowie jak zrobić, żeby było dobrze? Możemy szyć,
malować, rzeźbić, możemy wykonać coś z metalu, zrobić biżuterię z drewna,
metalu, kamieni... Możemy zrobić ziołowe herbatki, lub naturalne kosmetyki. Albo czarowną słowiańską lalkę-amulet - instrukcja TUTAJ. Prosty wzór koszuli dla chcących podarować komuś taką własnoręcznie uszytą - na stronie Słowaków - TUTAJ. Możliwości
są nieograniczone! Poniżej kilka inspirujących zdjęć znalezionych w Internecie:
***
Z DUCHA DLA DUCHA -
KSIĄŻKI
Nieśmiertelnym pomysłem na prezent są oczywiście książki.
Zachęcam przede wszystkim do tych o tematyce słowiańskiej! Mamy w tej chwili
już kilka wydawnictw o rodzimym charakterze: Slovianskie Slovo, Toporzeł,
Triglav... W slovianskim sklepie (TUTAJ) znajdziecie Mitologię Słowian, Czasopismo Słowianić, pozycje
wydawnicze Toporła, książki dla młodzieży autorstwa Doroty Bałuszyńskiej-Srebro i mojego "Dzikiego" (dla dzieci od 6 lat). Można też trafić na jakąś wyjątkową
okazję w antykwariatach. Za wydawcą Toporła, panem Sowińskim, polecam na
przykład bezcenną dla osób zgłębiających słowiańską duchowość książkę
"Katalog magii Rudolfa". Ja zaś polecam wspaniale napisaną i aż tłustą od etnograficznej wiedzy książkę "Chleb w tradycji ludowej" (autorzy: Irena Kubiak i Krzysztof Kubiak), która jest wg nie jedną z podstawowych pozycji, jeżeli chcemy zrozumieć słowiańską duchowość.
SŁOWIAŃSKIE KSIĄŻKI DLA
DZIECI
(I NIE TYLKO)
Igor Górewicz "Borek i Bogowie Słowian"
Książka do nabycia na stronie Wydawnictwa Triglav - TUTAJ
"Bohater książki - Borek - przenosi się w
czasie, podróżuje po krajach słowiańskich i spotyka poszczególnych bogów.
Ujeżdża czarnego konia Trzygłowa, niesiony jest śpiewem Bojana, umyka przed
wielkim odyńcem z Radogoszczy, spotyka wilkołaki, Rodzanice, Leszyja. Poszukuje
złotego posążka Triglava, którego w dziupli drzewa ukryją słowiańscy żercy.
Książka edukacyjna, popularyzatorska ale i przygodowa. Pisana w konwencji fantasy, jednak nie posiłkująca się żadnymi elementami spoza słowiańskiej mitologii."
Książka edukacyjna, popularyzatorska ale i przygodowa. Pisana w konwencji fantasy, jednak nie posiłkująca się żadnymi elementami spoza słowiańskiej mitologii."
___________________________________________________________
Czesław Białczyński "Nowe Przygody Baltazara Gąbki"
Książka do nabycia w slovianskim sklepie - TUTAJ
Powieść, która po
pierwsze i najważniejsze - wciąga i bawi. Po drugie wprowadza Czytelnika w
świat słowiańskiej mitologii. Po trzecie uczy - wychowuje w duchu poszanowania praw
przyrody i w ogóle przyrody jako takiej. Po czwarte - w prześmiewczy sposób
obnaża obłudę i zakłamanie środowiska rządzących; zmywa puder z twarzy
polityków i prezenterów telewizyjnych. Wreszcie, po piąte, jest to przepiękna
opowieść o przyjaźni, wytrwałości i chęci przyczynienia się do tego, by świat
nas otaczający był dobry, normalny.
Mój ulubiony fragment
powieści:
"Do
tej pory ich droga przypominała bezładną ucieczkę. Siły ciemności uderzyły na
nich natychmiast, kiedy udało im się zdobyć Kwiat Paproci. Zaskoczenie było tak
wielkie, że nie mieli czasu wcielić w życie żadnego planu. Atak był niezawodnym
sygnałem, że osiągnęli to, co najważniejsze, że w ich rękach znalazło się
narzędzie niezwykle dla tamtych niebezpieczne. Należało jednak przemyśleć
kolejne kroki. Może dawali się wpędzić w zastawioną przez Licho pułapkę? Kładli
się spać wyczerpani walką, znalazłszy chwilowe ocalenie w czeluściach boru.
Boru chronionego nieznanym im sposobem, przez równie nieznane, lecz przyjazne
im siły. Może był to przypadek, ale profesor Gąbka nie wierzył w przypadki.
Rankiem, kiedy pozostali członkowie Kompanii się obudzili, rozmyślał nad tym
wszystkim i był pewien, że nie są sami. Wspomagały ich Niewidzialne Moce
działające przeciw Siłom Ciemności. Musiały być równie potężne jak te, z
którymi się zmagali. To uspokajało i napawało otuchą. Nie oznaczało to
oczywiście, że wszystko samo się zrobi i że ktoś inny wykona za nich konieczne
działania. Jednak sam fakt, że istniały napełniał serce profesora nadzieją.
Budzili
się jeden po drugim, zdrętwiali z zimna i obolali. Wąwóz wypełniała gęsta
niczym mleko mgła. Byli głodni i wyczerpani. Otoczenie wydawało się złowrogie a
okoliczności beznadziejne, zapanował więc nastrój przygnębienia. Profesor Gąbka
podzielił się z nimi swoimi spostrzeżeniami i nastroje nieco się poprawiły. W
takich chwilach ważne jest, by w grupie znajdowały się osoby niezłomne, które
nigdy nie tracą wiary w sens podjętej drogi. Jeszcze ważniejsze jest by być
razem, by nikt nie został sam ze swoimi lękami i wątpliwościami.
-
Co teraz? - zapytał zagubiony Bartolini, kiedy profesor Gąbka skończył mówić o
swoich przemyśleniach na temat sprzyjających mocy. - Ja najchętniej zrobiłbym
śniadanie.
-
Każdy powinien zrobić to, co uważa za najbardziej potrzebne - powiedział Książę
Krak."
___________________________________________________________
Na koniec
dorzucę jeszcze mój własny wkład w słowiańską biblioteczkę:
Joanna P.Runika
"Dziki"
Książka
do nabycia w slovianskim sklepie.
Okładka
twarda - TUTAJ
Okładka
miękka - TUTAJ
Jest to wzruszająca opowieść o
śwince, której przyszło urodzić się w przykrych warunkach masowej hodowli. Świnka
jednak marzy o życiu na wolności - takim, jakie wiedli jej dzicy przodkowie...
Jeśli ktoś w poniższym fragmencie doszuka się pewnej... słowiańskiej... metafory
- to dobrze się doszukał ;)
– Drodzy Współświńcy! – zaczął swoją opowieść. – Oto w sennej wizji widziałem
życie naszych przodków! Wiele wam o nich mogę opowiedzieć; poznałem nawet ich
imiona – zwały się dzikami! Fizycznie prawie nie różniły się od nas. Miały
tylko grubą, brunatną szczecinę, a poza tym wyrastały im długie, ostre kły.
Ich życie było wcieloną wolnością! Watahami biegały po lasach, żywiły się tym,
co bujna przyroda im dała, wiodły proste, ale sielskie życie. Zrodzone z żarliwej
miłości młode mogły się swobodnie bawić i wszystkiego uczyć i nikt nie pozbawiał
ich opieki matek… Gęsty las nie tylko chronił ich i żywił, ale i dostarczał różnych
przyjemności. Śniąc ten sen poznałem, czym jest szczęście! Na koniec, już
kiedy prawie byłem rozbudzony, usłyszałem ryk przodków, ich przesłanie dla nas.
Brzmiało ono: „Musicie wrócić! Do zieleni, do życia, do przyrody – do boru!”
Kiedy
ostatnie te słowa wybrzmiały, w hali zrobiło się chicho jak makiem zasiał.
Dopiero po dłuższej chwili prosiaki zaczęły otrząsać się z oszołomienia i
szeptać coś między sobą. Wiele było wzruszonych opowiedzianym snem i z całego
serca pragnęło, żeby wydarzył się jakiś cud, na przykład, żeby trzęsienie ziemi
rozkruszyło mury chlewni, uwalniając ich z niewoli. Znowu jednak podniosły się
głosy prześmiewców. Głównie Realiści i Wyznawcy Śmierci Dla Wyższego Celu Czyli
Dla Człowieka skoncentrowali się na krytykowaniu snu i jego przesłania. Pierwsi
szydzili, że sny to tylko fantazje, którym nie należy zbytnio wierzyć. Drugim
nie przypadła do gustu sama treść snu. Jeden z nich, osobnik wyraźnie dominujący
w grupie, cały się naburmuszył, wręcz pokraśniał ze złości i tak zaczął mówić:
– Moi drodzy, nie ufajcie temu prosiakowi, który mami wasze oczy kolorem
zieleni, zapewne zmyślonym, bo czy ktoś z was widział kiedyś taki kolor? Ale
nie tylko wasze oczy, również wasze dusze mogą paść ofiarą oszusta! Nasza droga
to droga cierpienia i musimy to z pokorą zaakceptować. Temu krasomówcy marzy
się powrót do zamierzchłych czasów, do taplania się w leśnym błocie i płochych
uciechach ciała! Mówi on wam, że dzikie, nieokrzesane, bure, włochate i
zapewne zapchlone zwierzęta to wasi przodkowie! Chcecie mieć takich przodków? A jak on ich nazywa? Dziki? Sam jest
dziki! Od dzisiaj tak go wołajmy, żeby podkreślić jego zamiłowanie do leśnego
barbarzyństwa! Dziki!
Dla mnie czas świąt zawsze był okresem, który chciałam spędzić z najbliższymi Złożyć im życzenia, wymienić poglądy, dowiedzieć się co u kogo słychać, poznać plany na nadchodzący rok. Mimo tego, że sama kroczę ścieżką neopogańską, nigdy nie przeszkadzało mi zasiadanie do stołu z ludźmi o zupełnie innych przekonaniach. Nie o to bowiem w tym wszystkim chodzi. :)
OdpowiedzUsuńMasz rację mówiąc, że coraz częściej gonimy za prezentami i komercyjnymi gadżetami, których brak wzbudza w nas dziwne odczucia. Niestety, takie chyba znamię naszych czasów...
Ziarislav mówi coś takiego:
UsuńCzłowiek w stanie entuzjazmu, pracy dla siebie, nauki itp. - znajduje się w żywiole ognia - jak rozpalona watra znosi się ku górze, sam.
Jednakże w czasie, kiedy świętuje (święta doroczne/urodziny/sukces/jakakolwiek inna okazja) - wówczas jest w żywiole wody. Woda ma taką właściwość, że musi się przelewać, krążyć, płynąć. Gdy nie ma tego przepływu, staje się martwa. Tak samo człowiek, kiedy człowiek jest w żywiole wody, musi mieć wokół siebie innych ludzi, żeby przepływ był w ogóle możliwy. Dlatego tylko wspólne świętowanie sprawia nam tę jedyną w swoim rodzaju radość, ten klimat, którego samotnie nigdy nie osiągniemy.
*
Wspaniale, że możesz spędzać święta z rodziną pomimo różnic światopoglądowych. Gdzieś tam wysoko, na pewnym pułapie świadomości różnice zanikają, jest Jedność. Życzę Tobie i Twoim najbliższym ciepłych, rodzinnych, duchapełnych świąt, błyszczącej pierwszej gwiazdki i podarunków, które uszczęśliwią Wam dusze! :)