Skrzy się i rozwija
Wodny wachlarz
Radośnie przyjmuje i
paproć i żmija
Ja też pokłon mu
oddaję
Zanurzam swe usta,
Piję i płynie woda
chłodna
Rześka i łagodna
(...)
Za podszeptem rozumu
Wały buduję
Strumień zatrzymuję
Zanurzam się cały
Szczęśliwy i
oniemiały.
Ale cóż to!? Gdzie
źródełko???
(...)
Groblę czym prędzej
otwieram
Głowa już wystaje
(...)
I odczuwam sercem
I wały rozbieram
I staję na nogach!
Jest źródełko piękne
Jest mej mocy woda!
(...)
Ktoś pomyśli - to
tylko woda.
Piotr Kudrycki,
"Źródełko malutkie" - fragm.
Człowiek
niemal w całości składa się z wody. Woda jest głównym budulcem naszych komórek.
Każdej komórki naszego ciała.
Woda,
wodeńka. Czym właściwie jest?
Mówimy
o niej często, że jest krystalicznie czysta. Niektórzy wiedzą, ale mało kto ma
stale na uwadze, że nie jest to tylko literacka metafora. Cząsteczki wody tworzą
bowiem kryształy.
Chodzi
oczywiście o stan stały wody, czyli o lód. Wiadomo też, że zamrożona i na
powrót rozmrożona woda zalecana jest do picia, ponieważ posiada wówczas taką
samą strukturę jak woda w komórkach naszego ciała.
Ponieważ
woda w stanie stałym jest substancją występującą naturalnie oraz posiada
uporządkowaną strukturę krystaliczną, uznawana jest przez naukę za... minerał.
Niby nie wiedzieli o tym nasi przodkowie, a jednak mówili o wodzie - mając na
myśli jej stan ciekły - że jest kryształowa.
Przodkowie
wiedzieli też, że jest woda jest żywa. Oraz, że posiada pamięć. Wodę
"programowano", kreśląc na przykład na jej powierzchni zaklęcia, a
więc czarując - prasłowiańskie słowo čara to kreska, nakreślona linia.
Pamięć
wody została ponownie "odkryta" przez homeopatę Samuela Hahnemanna,
pojęcie zaś rozpowszechnił francuski immunolog Jacque Benveniste, który
prowadził badania nad roztworem przeciwciał, rozcieńczonym do tego stopnia, że
nie było już w nim ani jednej cząsteczki substancji czynnej. Tym doświadczeniem
Benveniste potwierdził, że woda zachowuje pamięć o tym, co wcześniej było w
niej rozpuszczone.
Biorąc
pod uwagę, w jakie ścieki, wręcz kloaki i chemiczne tygle zamienione są nasze
jeziora i rzeki... chciałoby się wyprzeć ze świadomości fakt pamięci wody. I
większość ludzi niestety go wypiera. Mamy przecież oczyszczalnie, w których
mechanicznie i chemicznie usuwa się z wody zanieczyszczenia. Problem w tym, że
po pierwsze - w przyrodzie nic nie ginie (gdzie więc "znikają" nasze
nieczystości i chemia?!), a po drugie ta chemicznie i mechanicznie
"czysta" woda ma w sobie pamięć kloacznego i poprodukcyjnego ścieku. Dodatkowo
woda z wodociągów "wzbogacona" jest o chlor lub fluor. Tak, fluor. Ten
sam, który zwapnia szyszynkę, ten sam, którego unikamy, nie stosując
fluoryzowanych past do zębów.
A
jaką pamięć ma woda ze źródła?
Pamięć
Ziemi, Matki Ziemi. Jest ona - dosłownie - namagnetyzowana Ziemią, jest pełna
jej energii, jej życiowej siły, którą może na nas przelać, w nas wlać. Ma swoje
miejsce w ciszy i spokoju, u stóp wielkiego drzewa-opiekuna, w objęciach jego
korzeni, w niecce wydrążonej w skale i glinie; oto miejsce, które chroni i
rodzi życie - maleńkie kijanki, ślimaczki, młode salamandry. Pająk tka u
wejścia do niej cieniutką zasłonkę pajęczyny, dzięki czemu nie wpadają tam
liście. Oko Matki Ziemi - jak źródła nazywa Žiarislav.
Wodę,
o czym wiedzieli nasi przodkowie, a o czym powoli dowiaduje się i przekonuje
nauka, można zaprogramować (po dawnemu: zaczarować).
Japoński
naukowiec Masaru Emoto w wielu przeprowadzonych badaniach udowodnił, że myśli, słowa i emocje wpływają na strukturę
krystaliczną wody: im wibracyjnie są one wyższe, tym piękniejsze i bardziej
uporządkowane struktury przybierają cząsteczki wody.
Nasi
dziadowie wiedzieli o tym dużo wcześniej. Na obszarze całej Słowiańszczyzny
używano niegdyś czerpaków, bogato zdobionych symbolami nie tylko od zewnątrz,
ale i wewnątrz. Symbol - często rozeta, czyli "kwiat życia" albo
swastyki-świaszczyce wyrzeźbione na dnie czerpaka, nie tylko pomagały
pielęgnować w człowieku świadomość, ale i "programowały" wodę,
ponieważ określony symbol to określona wibracja i określona informacja.
Do
dziś mówi się o "czerpaniu"
wiedzy. Pijąc Żywą Wodę o ładnej (czyli uporządkowanej, będącej w ładzie)
strukturze krystalicznej, wodę namagnetyzowaną i napełnioną informacjami przez
Wielka Matkę, dostajemy informacje u
samego źródła. Czerpiemy wiedzę o świecie i o nas samych, istotach
duchowo-biologicznych zależnych od przyrody i od jej stanu (stavu, jak mówią Słowacy).
Jaki
jest Twój stav (stan)? Jaką wodę, z jaką pamięcią, z jakimi informacjami w
siebie wprowadzasz? Czym nasiąkasz? Jak to się odzwierciedla na stanie Twego
ducha. jaki jest stav Twojego ducha?
Miałam
kiedyś taki przypadek - z bliską osobą przechadzałam się brzegiem Nysy
Łużyckiej. Rzeka była aż sina od zanieczyszczeń, śmierdząca. Osoba, z którą
byłam, powiedziała głośno: "Ale syf!" Wtedy poczułam coś, czego nie
zapomnę nigdy. A przecież tak wiele razy sama używałam tego określenia!
Poczułam,
że nazywać rzekę ściekiem, bagnem, syfem, jest tym samym, co nazywać zgwałconą
kobietę dziwką, brudną ladacznicą. Poczułam, że ona w tym stanie stokroć bardziej
potrzebuje dobrego słowa (zaklęcia uwalnającego, odklęcia), potrzebuje ciepłych
i serdecznych myśli, odwołania się do Życiowej siły, która mimo wszystko wciąż
w niej jest, skoro u jej brzegów rozwija się roślinność. Poczułam, jak bardzo
potrzebuje uwagi i miłości.
Ale
wejść do niej... wykąpać się... wypić... kto miałby odwagę?
Pamiętam
jeszcze z dzieciństwa czystą rzekę, w której oprócz nas, dzieci, pływało
mnóstwo raków. Bałam się tych raków, ale koledzy mówili z zadowoleniem i dumą,
którą napawała ich okolica, że to znak, że woda jest czysta. Można było
siedzieć w jej nurcie godzinami, można było ją pić.
Dzisiaj
nie odważyłabym się wejść do wielu rzek, o napiciu się nie wspominając.
Mitologia słowiańska naucza, że tych, którzy zaśmiecają lub w inny sposób
zanieczyszczają wodę, spotyka kara. Kara - nie oznacza, że ktoś kogoś postawi u
pręgierza i wymierzy mu kilka batów. Kara oznacza poniesienie konsekwencji;
wpływ zanieczyszczenia na zdrowie fizyczne, stan duchowy człowieka, stan jego
świadomości. Mity słowiańskie absolutnie zakazują plucia i oddawania do wody moczu.
O grubszych sprawach nawet nie mówiąc. Z biologicznego punku widzenia jest to jak
najbardziej logiczne i uzasadnione - człowiek jest ssakiem lądowym i jak inne
ssaki lądowe powinien załatwiać się na ziemię. Tam jest to nawet mile widziane
przez przyrodę, która zamieni nasze wydaliny w nawóz i pokarm dla roślin. Ale
do wody? Czegoś takiego przyroda dla nas nie przewidziała. Lecz my, jak to my,
zawsze mądrzejsi, zawsze skłonni do wygodnictwa - stworzyliśmy sobie system
odprowadzania moczu i kału do wody. Kanalizacja. Każdy dom, każde mieszkanie, wszystkie
wsie i wszystkie miasta działają w ten właśnie sposób. Każdego dnia, każdej
godziny, minuty, sekundy... wylewamy hektolitry ścieków do naszych rzek i
strumieni. Nawet w górach, gdzie obecnie mieszkam, górski potoczek po zaledwie
kilkudziesięciu metrach od początku swego biegu wygląda czasami jak kanał
ściekowy. Te kanały ściekowe (potoczki) łączą się potem we wspólne kanały
ściekowe (rzeki), przez całą Polskę leje się to ściekowisko ku uciesze naszych
dzieci, ku naszej własnej radości, aż ujście znajduje wszystko w Bałtyku:
(Uwaga - film, oprócz uzmysławiania prawdy, sieje też nieco
prozachodniej propagandy, którą należy z powrotem odsiać. Przede wszystkim
można tu odnieść wrażenie, że Zachód (Niemcy) i Skandynawowie nie generują
zanieczyszczenia, co jest zupełną nieprawdą. Pamiętajmy o poniemieckich bombach
(iperyt) na dnie Bałtyku. Również rozlewanie gnojowicy na polach to właśnie niemiecki
system gospodarowania. Większość wielkich farm na słowiańskich ziemiach to
farmy amerykańskie bądź robione na amerykańską modłę. Wreszcie stwierdzenie, że
małe gospodarstwa (do 30 zwierząt) to nie jest kierunek - to również bzdura, bo
jest to po pierwsze całkiem możliwe, jak i byłoby to JEDYNE normalne,
proludzkie i prośrodowiskowe rozwiązanie, trzeba by tylko jeść tyle mięsa, co
dawniej, czyli... od święta, a nie jak dzisiaj - codziennie i do wszystkich
posiłków. Przy okazji mielibyśmy mniej zakwaszone organizmy, a więc nie
chorowalibyśmy tak powszechnie na raka).
Czy
tego właśnie pragniemy? Zalać się ściekami, pić i wchłaniać ścieki? Bo
pamiętajmy o programowaniu oraz o pamięci wody.
Žiarislav tak pisze o pozycji wody podczas ćwiczenia
Czterech Żywiołów:
Z pozycji
wyjściowej kładziecie się do wodo-równej; leżycie na brzuchu, z dłońmi na
ziemi, patrzycie przed siebie. Oddychacie głęboko, spokojnie, światło
dengi-dúhy (aury) żarzy się
jasnozielono. Wyobrażając sobie rzekę, zmywajcie z siebie niesprzyjające
siły. Uwolnijcie się, wszystkiego się pozbądźcie. Pozwólcie przepływać w was
życiowej sile - żywii, spławiać nieczystości, wyrównywać nierówności. Napełnijcie
się czystością stworzenia, świętą cieczą, silną swoją słabością,
przepuszczalnością, pojętnością. Nasiąkajcie jej dobrymi właściwościami:
czuciowością, wrażliwością, delikatnością, prze-wodzeniem, wyrównywaniem,
(g)ładzeniem, ład-nością, przyjmowaniem, ożywianiem.
Przyjemne?
Proponuję zatem małe doświadczenie:
Na chwilę
zanurzcie się wyobrażeniem w nurcie rzeki zanieczyszczonej, pełnej
pofabrycznych chemicznych ścieków i ścieków kanalizacyjnych. Gęsta, śmierdząca,
bura zawiesina ogarnia całe ciało, chłoniecie ją przez skórę, nasiąkają nią
Wasze komórki. Otwórzcie usta, napijcie się, roprowadźcie na języku jej smak...
Wyobraźcie
sobie, jak wpływacie do oczyszczalni
ścieków, trzęsie Wami, miota, coś Was rozbija...
Wyobraźcie
sobie potem wodę w wodociągu: chlor lub fluor, pęd wody w przewodach z metalu
lub tworzywa sztucznego, maleńkie kryształki-cząsteczki wody z impetem
uderzające o każde zagięcie rury, roztrzaskujące się wówczas, chaotyczne,
zdeformowane, rozbite...
Mnie takie wyobrażenie
aż boli. Prawda jednak jest taka, że właśnie coś takiego leci, gdy otwieramy
kurki w kranie. Taką wodę, takie informacje i wibracje pijemy, takim czymś
nasiąkamy. Można to oczywiście nieco ulepszyć, przeprogramować, na przykład
modlitwą. Tyle, że jeszcze nie widziałam, żeby ktoś to rzeczywiście na co dzień
robił.
Kiedy wiele
lat temu krok po kroku wstępowałam na ścieżkę duchowości słowiańskiej, kwestię
wody od razu pojęłam jako kwestię podstawową. A nie wiedziałam jeszcze wtedy o
niej wielu rzeczy.
Nie
wiedziałam na przykład tego, że z pomocą Żywej Wody można przeprogramować
siebie, że związane jest to z wymianą wody w komórkach, co trwa nieco ponad 40
dni. Jeżeli na przykład chcemy być mniej marudni, przez 41, 42 dni utrzymujemy w
sobie stale stan zadowolenia, radości (już choćby mała chwila złości niweczy
ten proces). Po tym czasie, kiedy woda w komórkach zostanie całkowicie
wymieniona, dobry nastrój "wchodzi nam w nawyk". Dobrze, żeby temu
duchowemu procesowi towarzyszyło dostarczanie rzeczywiście czystej, wzmocnionej
życiową siłą i magnetyzmem Matki Ziemi wody, żeby właśnie taka trafiała do
naszych komórek - to w końcu w niej nastąpi Nowy Zapis.
Po latach
tułaczki po różnych miastach trafiłam do górskiego raju.
Uznaję to za
cud wyśniony, że nie mam tu podłączenia do wodociągu i kanalizacji (jest
maleńkie szambo oraz nowość - zewnętrzny wychodek), że wodę czerpię ze studni
(nie głębinowej, tylko takiej zwykłej, płytkiej, jak to drzewiej było), a po
wodę do picia mogę pójść do źródła.
Chcąc nabrać
wody do picia, trzeba kawałek, kawałeczek, pięć minut, przejść spacerkiem na
skraj lasu. Tam trafia się w miejsce zaciszne, które również człowieka wycisza,
o czym już nie raz się przekonałam - nagle znikają problemy, nerwowość, nagle
zapomina się o wszystkich złych wiadomościach, propagandzie i waśniach, co
(mimo braku telewizora) przedostaje się czasem do człowieka przez różne inne
media. Tutaj to wszystko znika.
To jest
prawdziwa świątynia, tu ciurlika strumyczek, czasem ćwierkają ptaki, tu
powietrze jest wonne od żywicznych kadzideł oddychających drzew, tutaj w
kamienno-glinianym ołtarzu mieści się skrzyste lśniwo świętej Żywej Wody.
Przyklękam
przy źródle, delikatnie zrywam jedną trzecią zasłonki-pajęczyny, tylko tyle, ile
naprawdę konieczne, żeby przez otwór przecisnął się czerpak. Resztę pajęczynki zostawiam,
dziękując niezmordowanemu pająkowi za ochronę niecki przed spadającymi z drzew liśćmi.
Zanurzam czerpak w zimnej, przejrzystej wodzie. Nastaje cisza. Zawsze nastaje,
jakoś tak sama z siebie. Bo jest to święta chwila. Może ta cisza tylko w
człowieku nastaje, a może tak samo na zewnątrz, jak wewnątrz. Wynurzam czerpak,
przelewam skrzystą wodę do szklanej butli. Woda nie znosi plastiku. Gliniany
dzban miał skłonność do pleśnienia, był chyba źle wypalony. A więc szkło. Widać
przez nie różnicę między wodą ze źródła, a choćby wodą ze studni. Ta ze źródła
zawsze skrzy kryształowo, w szczególności ustawiona w słońcu. W ciszy nabieram
kolejną porcję tego żywego cudu. A potem kolejną, kolejną i kolejną...
Latem czasami
bardzo mało jest wody w studni (w źródle zawsze był do tej pory dostatek). Łatwo
sobie z tym poradzić, zbierając deszczówkę, która do mycia i polewania roślin
jak najbardziej się nadaje.
Wody w
studni brakuje, ponieważ wycinka drzew w okolicznym lesie (państwowy, a nawet
park krajobrazowy) była zbyt... była w moich oczach po prostu rabunkowa. By
Niemiec mógł się publicznie chwalić, że pali w kominku polskim i litewskim
drzewem? Co będą swoje drzewa marnować, skoro Polak tak chętnie (się) sprzeda. Słyszałam
to w niemieckiej telewizji, aż łzy cisnęły się do oczu. W ciągu kilku lat właściwie
zrujnowano ostatnie dobrze prosperujące przedsiębiorstwo jakim były Lasy
Państwowe. Wycinka się stale nasila, proceder trwa, tymczasem lasy przestają trzymać wodę. Czy Polska stanie się kiedyś pustynią?
Z tym
sprzedawaniem dóbr narodowych to w ogóle polskim(?) rządom idzie doskonale.
Niemcy wykupują kopalnie (po co, skoro są nierentowne, a Niemcy są takie
"zielone"?). Również polskie wodociągi mają zostać (już zostały?) sprzedane
pewnemu nie polskiemu bynajmniej, nawet nie europejskiemu narodowi.
Ja tu w tym
górskim raju przynajmniej nie muszę się bać o to. Mam tu w tym względzie pełną
swobodę. Swobodę - jedną najwyższych wartości dla Słowian.
Mam?
Miałam?
Niektórzy
przyjaciele i współpracownicy radzą, żeby podpiąć dom pod wodociągi i
kanalizację. By przyjeżdżający goście mieli zapewnione niezbędne standardy. Ja
wiem, że ci ludzie chcą dobrze, wiem, że kierują nimi dobre chęci. Rozumiem też
wagę ich argumentów. Ja jednak, by rzeczywiście móc czuć się Słowianką,
chciałabym zrezygnować z pewnej wygody na rzecz życia zgodnego z przyrodą i
taką właśnie wartość pokazywać, uzmysławiać innym, między innymi poprzez taki
dom.
Co innego,
kiedy warunki zastane uniemożliwiają życie całkowicie zgodne z wyznawanymi
przez siebie wartościami. Na przykład w dzisiejszych miastach właściwie skazani
jesteśmy na dostosowanie się do panujących tam warunków. Nikt przecież nie
będzie stawiał wychodka na chodniku przed domem, ani nawet w miejskim parku. Jednakże
w sytuacji kiedy mamy wybór, odpowiedzialność za podjętą decyzję spada na nas. Jeżeli chcemy z tego pięknego miejsca rozpowszechniać
i rozsławiać duchowość słowiańską, która jest duchowością opartą na czci dla
przyrody i wszelkiego życia - i mamy możliwość istnieć w oparciu o przyrodę,
w zgodzie z nią i z jej prawami - a się od owej możliwości odetniemy ze względu
na wybór systemowych standardów i większą wygodę, wówczas moim zdaniem stracimy
prawo do wypowiadania się na temat słowiańskiej duchowości.
To miejsce
może - niczym żywioł wody - być silne swoją słabością. Możemy je prowadzić udoskonalać w zgodzie z duchem przyrody, ze słowiańskim duchem! Potencjał
wynikający z pozornych ograniczeń jest przeogromny! A warunki, choć surowsze,
zbliżają do przyrody, do żywiołów, do odczucia, jak żyło się jeszcze niedawno,
kiedy jako ludzie nie byliśmy pasożytami na ciele Matki Ziemi. Jest Żywa Woda
ze źródła, jest miska z deszczówką do mycia, jest strumień, w którym się można
wykąpać... Jest też wychodek, taki samiuśki, z jakiego sąsiadka staruszka całe
życie korzysta. Są tacy, co mówią, że zimą jest niemożliwe, by gość chadzał do
wychodka. Spytajcie staruszki, czy jej to w czymś wadzi, czy może uwłacza
godności, czy dla kobiety jest niehigieniczne i śmiertelnie niebezpieczne?
Dla mnie
niehigienicznie jest pić pokloaczną, martwą wodę.
A wbrew moim
wartościom jest generowanie ścieków.
Wołam więc do
dusz wolnych, swobodnych, dusz z dziada pradziada żyjących w przyrodzie: doceńcie
potencjał prostoty!
I niech się
w Was, ludziach, obudzą Wewnętrzne Dzieci! Niech wspomną na czasy młodości, na
spanie w stodołach, na sianie, na radość z wiejskich (nie)wygód, na śmiech przy
swojskim wychodku. Tego nie zastąpi już hotel o wysokich standardach, zresztą, taki
hotel dziś każdy ma w domu. Niech swojskość tego miejsca pomoże Wam wrócić do
czasów, gdy mało było trzeba, by czuć się po prostu szczęśliwym!
Spójrzcie,
co się stało z wakacyjnymi miejscami noclegu - kiedyś, byle nad głową dach
nieprzeciekający, wieczorem ognisko i śpiew do samego rana - dzisiaj koniecznie
osobna łazienka, wi-fi i telewizor... Standardy zastąpiły radość przeżywania.
Są też zagrożeniem dla zachowania regionalnej odmienności - jeden po drugim
znikają stare domy, trudno już rozpoznać po budownictwie, gdzie się człowiek
znajduje.
Błagam, zachowajcie
to miejsce w jego pierwotnym stanie! Niech służy krzewieniu rodzimej duchowości
i zdrowiu. Podstawą przecież obojga jest... woda! Woda, o której słowiańskie
przysłowie mówi, że powinna być pierwszym lekarstwem na wszelkie choroby!
"Zostawcie
nam strumyka czysty bieg"
Marek Grechuta w imieniu dzieci.
"Czas
wreszcie przestać robić z natury ludzkich igraszek wielkie śmietnisko."
Marek
Grechuta
WIEDZA O WŁAŚCIWOŚCIACH WODY ZAWARTA W SŁOWIAŃSKICH
SŁOWACH I ZWROTACH:
Wiedzę i mądrość czerpiemy
Czerpiemy także radość
Mądrość wlewa się komuś do głowy
Ktoś / coś może być źródłem wiedzy
Ktoś stał się wylewny
Ktoś przelewa na kogoś swoją miłość, uczucia
Płynne ruchy to ruchy swobodne
Spijamy mądrość z czyichś ust
Można się rozpłynąć ze szczęścia, w szczęściu człowiek
się pławi
Przepływ wiadomości (informacji) musi być dobry
Natchnienie spływa na człowieka
Gdy między ludźmi "płynie", to znaczy, że
dobrze im ze sobą, że się rozumieją
Vejan, w swojej piosence "Głos wieków" śpiewa o miejscach, które snują
opowieści o dawnych dziejach, o tym, co się działo na naszej
pięknej Matce Ziemi. Opowieści te zaklęte są na przykład w kamieniach. By je usłyszeć,
wystarczy wyciszyć umysł, wystarczy przestać myśleć. "W kwitnącym gaju małe
jeziorko / żywa i czysta woda tam wypływa. / Jej źródła, zdaje się, jeszcze nie
znaleźli, / inaczej już dawno byłaby martwa w butelce. / Jeśli ją tam znajdą,
nie chcę widzieć dnia, / kiedy na to miejsce wstąpi ludzki cień. (...) /
Opowieści tego miejsca nie usłyszał już nikt"
Są dziewicze czyste dusze,
A czuć od nich szare mydło,
Gdy występek się częstokroć
Różanymi wody myje.
A czuć od nich szare mydło,
Gdy występek się częstokroć
Różanymi wody myje.
Heinrich Heine, tłum. Maria
Konopnicka
Złe obyczaje człowieka wykuwa się w brązie, cnoty –
zapisuje się na wodzie.
William Shakespeare
Maok - "Woda, Wodeńka".
Umywa nam oczy, kolana...
Umywa nam serca.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCzasami zdarza się tak, że woda wygląda na czystą a w realiach tak nie jest. Jak dla mnie wystarczy zastosować pompę do brudnej wody https://www.dostudni.pl/pompy-brudnej-wody,c9.html i pozbyć się problemu raz na zawsze. W innym przypadku nie możemy mówić o czystej wodzie.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Panem Panie Danielu, dodał bym że oprócz wspomnianej pompy do wody brudnej warto wodę przefiltrować najzwyklejszym filtrem do wody https://pompydowody.pl co wpłynie wyjątkowo korzystnie na jej jakość i walory użytkowo smakowe.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKunasystem to jedyny słuszny wybór w kwestii ochrony naszego zdrowia i kropka. A szeroki wachlarz usług utwierdza mnie w tym przekonaniu.
OdpowiedzUsuńAby woda była zdrowsza, zawsze dodaję do niej kilka cząstek cytryny. Tak przygotowaną podaję do każdego posiłku, w wysokich szklankach do serwowania napojów https://duka.com/pl/jedzenie-i-serwowanie-potraw/naczynia-do-serwowania-napojow/szklanki. Woda z cytryną wspomaga przede wszystkim metabolizm, a także bogata jest w niezbędne mikroelementy. Z tego względu jest często jednym z kluczowych elementów wielu diet.
UsuńDlatego tak bardzo ważne są dobre pompy do wody. Ja stosuje u siebie pompy głębinowe oraz filtry do wody, całość kupiłem w sklepie: https://www.sklep-watermark.pl/sklep/pompy-glebinowe
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńSuper artykuł o wodzie.
OdpowiedzUsuńŁadnie to wygląda.
OdpowiedzUsuńW sumie jeśli mówimy już o samej wodzie to ja jestem zdania, że warto jest mieć na pewno własną studnię głębinową. Jeśli oczywiście mamy taką możliwość jej założenia. Od razu ja kupiłam sobie pompę spalinową https://www.dostudni.pl/pompy-spalinowe-motopompy,c109.html ponieważ wiem jak bardzo taki sprzęt się przydaje.
OdpowiedzUsuńFajnie napisane :)
OdpowiedzUsuńJeden z lepszych wpisów na ten temat!
OdpowiedzUsuńKażdy, kto miał do czynienia z awariami hydraulicznymi, wie jak ważne jest szybkie i skuteczne działanie. Dlatego z czystym sumieniem polecam usługi https://hydraulik.gdansk.pl/. Ich doświadczenie, nowoczesne narzędzia oraz profesjonalne podejście do klienta sprawiają, że można im zaufać w każdej sytuacji.
OdpowiedzUsuń