piątek, 19 czerwca 2015

PRZESILENIE LETNIE





Źródło – radio „Slobodný vysielač” audycja z dnia 18.06.2013 – rozmawiają Žiarislav, Boris i Jasna.

Audycja w całości do odsłuchania pod linkiem: 
http://archive.slobodnyvysielac.sk/2013-06-18_16-12_rodna-cesta-slnovrat.mp3





Žiarislav: Hola, hola, Rodná Cesta volá! Jesteśmy tu dziś z kolejnym ogniwem łańcucha naszych audycji!

Boris: Jeżeli słuchacie nas systematycznie, wiecie, że zwykle prowadzimy ją we dwóch - Žiarislav i Boris. Tak jest i dzisiaj, chociaż dzisiaj - ku naszej radości - nieco się nam te szeregi rozrosły. Ale - na tę chwilę najważniejsze jest powiedzieć, o czym będziemy rozmawiać. Tak więc dowiecie się na przykład:

Boris:  - co to takiego owo Przesilenie Letnie i jaki ma na nas wpływ;
Žiarislav: - o licznych na terenie Słowacji a mających 7000 lat rondelach, że są to okrągłe świątynie, służące do obserwacji księżyca i słońca;
Jasna: - o oddawaniu czci słońcu, o Przesileniu i dawnych Słowianach.

Boris: Dokładnie tak, jak nam powiedziała młoda pani, którą mieliście okazję przed chwilą usłyszeć i którą niebawem Wam przedstawimy. A rozmawiać będziemy także:

Boris: o tym, w jaki sposób obrzędy związane z kultem słońca przetrwały do dziś,
Žiarislav: o istocie tych obrzędów i ich wykonywaniu,
Jasna: i dlaczego ważne jest obserwować ruchy ciał niebieskich, zjawiska i ruchy duchowe.



Boris: Jeszcze raz mówimy słuchaczom dzień dobry. Dowiedzieliście się już, co na dzisiaj dla was przygotowaliśmy. Jeżeli słuchacie nas regularnie, wiedzieliście z pewnością, że dzisiaj mowa będzie o Przesileniach, konkretnie o Przesileniu Letnim, ponieważ zapowiadaliśmy ten temat tydzień temu. Zachowaliśmy się nawet trochę niedemokratycznie, ponieważ nie daliśmy Wam możliwości wyboru tematu, postanowiliśmy jednak, że w okresie największych dorocznych świąt, z wyprzedzeniem zrobimy o nich audycję. W tej dzisiejszej mogliście usłyszeć głos nie tylko mój i Žiarislava, ale przemówiła dwa razy - jak dotąd - pewna młoda pani, Jasna. Jasna, witaj u nas w Rodnej Cestie!

Jasna: Dziękuję.

Boris: Jesteśmy radzi, że cię tu mamy. Powiedz, ty brałaś udział w obrzędach Przesilenia Letniego już kilka razy, prawda?

Jasna: Tak, trzykrotnie.

Boris: Będziesz więc potrafiła kompleksowo opisać nam jak to wygląda, dlaczego się tam znalazłaś, czy ci się podobało i czy wybierasz się jeszcze w przyszłości. Žiarislav - i ty witaj.

Žiarislav: Dziękuję (śmiech).

Boris: No i oczywiście z Wami, mili słuchacze, również się witamy. Byłoby nam miło, gdybyście i Wy włączyli się do tej naszej dyskusji. Zwracamy Wam uwagę na stronę na facebooku, jest tam taki obrazek, na tym obrazku ludzie stoją wokół watr - nie wokół jednej - płonie ich tam więcej. Dlaczego palenie watr wiąże się z Przesileniem Letnim - dowiecie się. W każdym razie pod tym obrazkiem możecie pisać, zadawać pytania na ten albo inny temat. Możecie też pisać na nasz adres mailowy: sudio@slobodnyvysielac.sk, a jak ktoś już jest całkiem odważny, może do nas zadzwonić. Tyle ważnych informacji na wstępie. Žiarislav, tydzień temu zaczęliśmy audycję od korespondencji i pytań słuchaczy. Masz i dzisiaj coś ze sobą?

Žiarislav: Dzisiaj... no... (śmiech) Dzisiaj nie mam. (śmiech)

Boris: No i co tu powiedzieć... (Wszyscy troje się śmieją).

Žiarislav: Dzisiaj mamy ostateczny termin [wydania kolejnego numeru] naszego czasopisma "Rodná Cesta", pracowaliśmy nad tym jeszcze w nocy. Dlatego nie zabraliśmy ze sobą tych korespondencji.

Boris: Tak więc są, tylko się przeniosą do następnej audycji. Nie zaginęły ani nic z tych rzeczy.

Žiarislav: Dokładnie. (...)



Boris: Dzisiejsza audycja dotyczy Przesilenia Letniego. Można powiedzieć, że najważniejszego święta naszych przodków? Czy jednego z najważniejszych?

Žiarislav: Można powiedzieć, że jest to święto o największym znaczeniu, jeśli odniesiemy to do ilości ludzi, którzy się na nim spotykają. Nie wartościujemy, czy jest ono największe czy najważniejsze, ale na pewno jest jednym z najważniejszych w roku, w kalendarzu, czasniku przyrodnym. Przy okazji powiem tylko, że ten kalendarz, czasnik, nie dotyczy wyłącznie ludzkich istnień, jest także w pewien sposób wszczepiony w dusze zwierząt.

Boris:  Naprawdę? Zwierzęta też sobie uświadamiają, że następuje Przesilenie? Odczuwają to?

Žiarislav: Tak. Można powiedzieć że idą razem z kołobiegiem czasu. Również rośliny. Ludzie grający na fujarach wiedzą na przykład, że gałęzie (najlepiej bzu) przeznaczone na wykonanie instrumentu najlepiej jest odciąć w okresie Przesilenia Zimowego, ponieważ wtedy najmniej jest w tych bytnościach żywotnej siły - żywii. Podczas Przesilenia Letniego sytuacja jest odwrotna - rośliny osiągają szczytowy poziom żywii w sobie. Moment Przesilenia Letniego jest w ogóle momentem szczytowania przyrodnej siły; po nim następuje właściwe lato.

Boris: Dobrze. Zanim posuniemy się dalej w temacie, mam jeszcze pytanie do Jasnej. Musi to być w istocie, wielkie, wielkie święto, skoro Žiarislav zaprosił do audycji dodatkową osobę; jak dotąd tak się jeszcze nigdy nie zdarzyło. Jasna, nie chodzi mi już tylko o samo Przesilenie Letnie, ale o to, że ty bierzesz czynny udział w różnych organizowanych przez Žiarislava spotkaniach i kursach, jego samego znasz już dłuższy czas. Powiedz, jak to było, że do tego doszło, dlaczego zaczęłaś skłaniać się właśnie ku Słowiańszczyźnie, ku dziejom naszych przodków, przyrodzie, kulturze novodrenej i wszystkim tym rzeczom?

Jasna: Jestem człowiekiem, który ma to czucie w rodzinie; od dzieciństwa miałam z tym styczność. Ojciec mojego ojca umożliwił mi kontakt z folklorem, z folklorystyczną częścią naszej kultury, nie tak prędko zmieniającej się jak współczesna.

Boris: Natomiast kultura novodrevna i wszystko z nią związane cię ubogaca?

Jasna: Tak właśnie. A przywiodła mnie do tego głównie muzyka Žiarislava.

Boris: Tak? No to się ucieszysz, bo będziemy tu puszczać jego utwory. (...) No dobrze, wróćmy teraz do tematu Przesilenia. Mówiłeś, Žiarislav, że jest to wielkie święto. Jeśli się nie mylę, są dwa Przesilenia w roku - Zimowe i Letnie. Czy to Zimowe było dla naszych przodków równie ważne, czy pozostawało raczej nieco w cieniu tego Letniego? Czy Letnie było okazalsze, bardziej żywiołowe, temperamentne, więcej ludzi w nim uczestniczyło?

Žiarislav: Przesilenie Zimowe - w sposobie jego obchodzenia, przeżywania i jego obrzędowości - zależało od przyrody. Oznacza to, że kiedy zima była sroższa, na halach nie zeszły się dwie stówki czy ileś-tam ludzi, ale raczej siedziało się w domach przy piecach. Bo kiedyś nie było do dyspozycji wielkich ogrzewanych hal sportowych. Tak więc spędzano ten czas w domach. Natomiast ważność Przesilenia Zimowego widoczna jest ot choćby w tym, że ze względu na nie przesunięto na ten okres Boże Narodzenie.

Boris: Hm? O tym nie wiedziałem...

Žiarislav: Wcześniej dzień narodzin Jezusa świętowano w styczniu. Do tej pory dzieje się tak w prawosławiu. Kościół Katolicki przeniósł ten dzień na czas Przesilenia Zimowego, ponieważ wtedy Słowianie obchodzili swoje święta - w rodzinach, w rodach, w plemionach, w domach. Były też i życzenia, które się dziś nazywają kolędami - te obrzędowe pieśni, które za Cyryla i Metodego były zakazane, z czego sobie Słowianie wiele nie robili. Żeby więc jakoś to wyprzeć, przesunięto Boże Narodzenie ze stycznia na mrazeń tudzież prosiniec, zwany inaczej grudniem; prosiniec - czyli miesiąc, w którym się prosi, miesiąc obrzędowy. Proso-prosić-prosiniec.

Boris: Czyli możemy powiedzieć, że Przesilenie Zimowe było niegdyś równie reprezentatywne jak Letnie.

Žiarislav: Było bardzo ważne i towarzyszyły temu obrzędy takie jak palenie Badniaka, ale o tym będziemy rozmawiać przed Gwiazdką. Tam jest wiele istotnych elementów, ot choćby to drzewo życia, a na nim obrzędowe wstążki i dary - orzechy, jabłuszka... u mojej babci jeszcze tak było, teraz wszędzie widzę tylko bombki, które się wciąż tłuką, żeby można było kupić nowe (śmiech) i wszystkie te pozłotka i inne cuda; kiedyś wieszało się na drzewku właśnie płody roślin, co związane było z obrzędem darowania, z obrzędem osiewania (sypania ziarnem). No dobrze, ale przejdźmy już do Przesilenia Letniego.

Boris: Właśnie. Bo to Letnie było największe, w większych grupach ludzi świętowane.

Žiarislav: Było wówczas ciepło. Ludzie się schodzili w przyrodzie i świętowali na naprawdę ogromną skalę. Wiesz, niekoniecznie były to setki ludzi zgromadzone w jednym miejscu, jak to ma miejsce dzisiaj, kiedy ludzie podróżują we wcześniej uzgodnione miejsce - tu świętuje kilka setek osób, gdzie indziej kilka dziesiątek, a jeszcze gdzie indziej po prostu kilka - dawniej natomiast, kiedy spojrzałbyś na naszą krainę w wyznaczonym dniu Przesilenia (brano pod uwagę i słońce i księżyc), widziałbyś WSZĘDZIE świętujących ludzi. Rozumiesz? Była to ważna rzecz. I teraz postawić trzeba pytanie: dlaczego?

Boris: No właśnie. Czym właściwie jest Przesilenie Letnie i jaki ma na nas wpływ? Powiedz mi, tak z przyrodnego punktu widzenia - co się wtedy dzieje?

Žiarislav: Nie wadzi, jeżeli zacznę od całkowitego korzenia?

Boris: No zacznij!



Žiarislav: Otóż ten korzeń naukowcy nazywają Wielkim Wybuchem, wieduni - stworzeniem. Z jakiegoś, nawet nam wiedunom, nieznanego powodu z nicy-niczego wybuchła żywia, a więc energia. Z całkiem małej przestrzeni, mniejszej od molekuły, w ciągu kilku sekund, minut, pojawiła się materia, pierwsze materialne rzeczy. Przekazy przodków mówią o tym, że div-duch ognia niebieskiego (niektórzy mówią o nim Bóg) - Swarog (jego imię związane jest z ciągiem znaczeniowym słów swarzyć, warzyć, sworny-zworny oraz ogień) utworzył w tej chwili wszechświat z ognia. Jest to właśnie wyjaśnienie wieduńskie.

Boris: Nie odbiega ono jakoś mocno od naukowego.

Žiarislav: Nie, w ogóle nie odbiega. Nawet bym powiedział, że z nim koresponduje. No i teraz... Teraz... (śmiech) - bo to wszystko się dzieje także i teraz; to tylko nasze wyobrażenie, że czas jest jaki jest - niektóre rzeczy dzieją się w jednym, konkretnym czasie, są jednak i takie, które dzieją się jak gdyby stale - ty, kiedy sobie przypominasz jak to było gdy powstawał wszechświat, na przykład zapalając ogień podczas obrzędu, zawsze wspominasz chwilę, kiedy Swarog zapalił świat. No ale wracając do początków świata - niektórzy naukowcy twierdzą, że piętnaście miliardów lat temu pojawiło się słońce. Ziemi-matce jedni dają 5 inni 4 miliardy lat - wiesz, jeśli chodzi o wiek Ziemi, to miliard lat w tę czy w tamtą... (śmiech). Potem zderzyła się ona z Divą - oni, naukowcy mają na to słowo Tea - a była to jej siostrzana planeta. W wyniku tego zderzenia rozgrzało się jądro Ziemi, z odpadów po zdarzeniu powstał miesiąc (księżyc) - to naukowa teoria. Dla nas jest to istotne, ponieważ wraz z pojawieniem się księżyca powstało życie, jakie znamy dzisiaj (bo z wieduńskiego punktu widzenia żywy jest i kamień) - jako że księżyc stwarza warunki, żeby Ziemia toczyła się prawidłowo. Nasz księżyc w ogóle jest osobliwy - w całym naszym układzie słonecznym jest to jedyny księżyc, który twarzą zwrócony jest przez cały czas w kierunku matki-Ziemi. Tak jakby syn tego zderzenia, zderzenia Ziemi z Divą, z jej siostrą, stwarzał możliwość, żeby Ziemia miała na przykład dość stałe bieguny, żebyśmy mogli tu, gdzie jesteśmy, żyć w klimacie umiarkowanym. Tak więc od położenia słońca i księżyca zależy wszystko, nasze życie (...). My, ludzie, jako istoty już rozwinięte, myślące, zaczęliśmy pojmować koło dnia, koło roku i koło miesiąca (które kobiety czują jeszcze wyraźniej). Są to zawsze koła, nie jakieś piramidy, nie ma piramidy miesiąca! No ale w ten sposób dotykamy już kultury rondli, najstarszej znanej, a więc fizycznie udowodnionej kultury na terenie Słowacji. W każdym razie - myśmy całkowicie, całą swoją istotą pojmowali i czuli to koło roku. Bo jesteśmy właśnie dziećmi słońca, rozumiesz, dziećmi ducha i Ziemi-matki. Jako dzieci mamy to czucie w sobie stale. Tylko, że podczas świąt bardziej to sobie uświadamiamy - i po to właśnie są święta.

Boris: No ale dlaczego w ten właśnie konkretny dzień wypadają? Co się wtedy dzieje?


Žiarislav: Święta są po to, żebyśmy na rzeczy, o których kiedy indziej zapominamy, żebyśmy na te właśnie rzeczy zwrócili szczególną uwagę i mogli sławić istotność danych zjawisk. Zastanawiasz się, dlaczego Przesilenie Letnie albo Noc Świętojańska? [Słowacy mówią na nią Jańskie Ognie - J.K.]

Boris: Dlaczego właśnie w tym a nie w innym czasie.

Žiarislav: Zauważ tutaj, że chociaż wydaje się, że Przesilenie jest tym samym co Jańskie Ognie, to jednak Przesilenie wypada 21.06, Ognie natomiast 24.06. Czarowne trzy dni. Także człowiek, kiedy opuści swoje ciało, grzebany jest na trzeci dzień. To znaczy pierwszy raz na trzeci dzień, bo u Słowian następują jeszcze dwa pogrzeby: żegna się zmarłego raz jeszcze po czterdziestu dniach i potem jeszcze raz po roku, co zachowało się do dziś, przejęte przez Kościół w postaci zadusznej mszy. Zauważ taką rzecz, że te trzy dni to taki czas, kiedy do ludzi coś rzeczywiście dociera, dociera do nich co się stało. Ludzie potrzebują na to trzech dni. To samo masz na Przesilenie Zimowe - dopiero na trzeci dzień po właściwym Przesileniu jest Szczodry Wieczór. Identycznie - 21.12 i 24.12. Wieduni czują, że coś się dzieje od razu, grupy obrzędowe natomiast działaniem otwierają się na to czucie, wywołują je w sobie: śpiewają kolędy, robią osiew - to zimą; w czas Przesilania Letniego chodzi się na przykład po powstałym od ognia żarze - do dziś jest tak u Bułgarów, ale i u nas na zachodzie Słowacji, na zachód od miasta Tarnawa. Znajomy ma babkę i dziadka - babka twierdzi, że za ich czasów ognisk nie było, ale jej zakazano o tym mówić, dziadek natomiast twierdzi, że były i że oni tam chodzili po - jak to się u nich nazywało - rozżarzonych "cwikach", a więc po żelazie rozgrzanym do pomarańczowego (po słowiańsku trzeba by powiedzieć, że do różowego). Chodzili po tym żarze, a to był obrzęd złączenia się z ogniem niebieskim.
            Ziemia ma swoją oś, wokół której się toczy, prawda? Jak myślisz, kiedy Ziemia jest najbliżej słońca? W Letnie czy Zimowe Przesilenie?

Boris: No... Ja to bym typował, że w Letnie, bo wtedy jest cieplej...

Žiarislav: No, tak by się mogło wydawać. Tymczasem w lecie Ziemia znajduje się dalej od słońca, z tym że ustawiona jest do niego pod innym kątem.

Boris: Czyli tak: fizycznie rzecz ujmując, świętujemy Przesilenie Letnie, kiedy słońce znajduje się prostopadle względem Ziemi?

Žiarislav: Tak - i wtedy jest ono dla niej odczuwalnie najbliższe. Podobnie, kiedy rozmawiasz przez telefon ze swoją miłą i dzieli was wielka odległość, ale ona się wczuwa, wtedy jesteście sobie bliżsi, niż wtedy, kiedy jesteście blisko, ale ona się nie wczuwa. Rozumiesz. (śmiech)
            To zjawisko da się łatwo mierzyć - w Przesilenie Letnie dzień jest najdłuższy, w Zimowe najkrótszy.

Boris: Tego byli świadomi i nasi przodkowie, widzieli to i wiedzieli, zwracali na to baczną uwagę.

Žiarislav: Nie tylko zwracali uwagę, ale nawet zaznaczali, posługiwali się bowiem różnymi czasnikami, pisanymi na kamieniach, na ziemi i na innych rzeczach.

Boris: A słońce i księżyc obserwowali właśnie w tych okrężnych świątyniach - rondelach, które my, zwyczajni ludzie, kojarzymy przeważnie z kamiennym kręgiem w Stonehenge. Ale takie coś było także na naszych terenach i to dawno przed Stonehenge...

Žiarislav: Wyobraź sobie, że mniej więcej wtedy, kiedy w muzyce pojawił się gatunek muzyczny zwany hip-hopem, wtedy w nauce pojawiły się rondele. Rozumiesz? Wiesz, kiedy odkryliśmy rondele? Kiedy zaczęły latać samoloty i ludzie zaczęli widzieć z góry jak wygląda ziemia i zaczęli ją szczegółowo prześwietlać. Na początku tylko latali i walczyli w powietrzu, ale potem wreszcie zauważyli. Okazało się, że kiedy patrzysz z góry, widzisz rzeczy wyraźniej; nawet jeżeli ziemia jest tam zaorana, są tam lasy albo zabudowania, to i tak wyłania się zarys niemal idealnego kręgu. Następnie okazało się, że najstarsza mająca swoje znaki kultura na terenach dzisiejszej Słowacji liczy sobie 7000 lat i jest to właśnie kultura rondli - okrągłych świątyń. Ale o tym może po piosence...

Boris: Puścimy "Blesky boli včera vyryté"?

Žiarislav: Może być - opowiada o człowieku, który idzie z duchem słońca...



Boris: No dobrze, Žiarislav, wróćmy do teraz do tych rondeli. Czym właściwie były te świątynie i co się w nich robiło?

Žiarislav: Wyrażę się może trochę dokładniej - naukowcy już wcześniej wiedzieli o istnieniu kręgów na naszych ziemiach, jednakże jeszcze do niedawna, bo jeszcze 40 lat temu uważano, że najstarszy kamienny krąg to znajdujący się w Wielkiej Brytanii Stonehenge. Od razu uznano, że jest on starszy od naszych o jakieś trzy tysiące lat. Dzisiaj, dzięki rozwojowi nauki możemy stwierdzić, że to Stonehenge jest ich następcą. Wracając do rondli - są to ogromne, nakreślone na ziemi kręgi, powstałe w okresie neolitu.
            Wiesz, czym był neolit - nowy kamienny wiek? W tym okresie ludzie zaczęli sadzić rośliny. Mężczyźni, którzy wcześniej byli surowymi zabijakami, teraz zaczęli zasadzać w ziemi nasiona. Zaczęli je nawet podlewać, wyobraź sobie!

Boris: Niewiarygodne! (śmiech)

Žiarislav: Jest to to samo, co kobiety robią od dawna - karmienie młodych. I właśnie to nazywamy "rewolucją neolityczną". Oprócz tego ludzie zaczęli trzymać przy sobie zwierzęta, niekiedy na zasadzie dobrowolności, niekiedy nie do końca... W każdym razie właśnie w tym okresie, kiedy zaczęto sadzić i opiekować się roślinami, a nie tylko zbierać i łowić, ludzie stali się rolnikami i gazdami. Nie wiem czemu dzisiaj mówimy "farmerzy" - to jest takie szkaradne słowo... Gazda albo gospodarz brzmi dużo lepiej. Ta właśnie "rewolucja neolityczna" dokonała się pod koniec epoki kamienia.

Boris: Czy to w tym czasie powstawały rondele?

Žiarislav: Dokładnie. Było to szczytowe osiągnięcie tego okresu. Pomyśl tylko, że Cyryl i Metody działali tu w IX w. n.e., czyli zaokrąglając, przed tysiącem lat. A to działo się przed siedmioma tysiącami lat! A my byśmy nawet się o tym nie dowiedzieli, gdyby nie pewne zrządzenie losu. Otóż wtedy, w czasach, kiedy się na krótko ocieplił klimat - zupełnie jak to ma miejsce dzisiaj, kiedyśmy to znaleźli - a więc wtedy, kiedy się ociepliło nasi przodkowie (bo że to rzeczywiście byli nasi przodkowie udowodniła genetyka) wyszli z terenów nizinnych, na których przeważał czarnoziem, na tereny wyżynne, gdzie gleby są brunatne, i tam, w tym króciusieńkim okresie ocieplenia, pozostawili nam po sobie księgi - pierwsze księgi, jakimi były te ogromne okrężne świątynie, które później nasi piloci odkryli, prześwietlili, zmierzyli. Sam pół roku temu znalazłem jeden rondel dwa kilometry od miejsca gdzie mieszkam - jeszcze o nim nikt nie wie.
            Rondele są to przeważnie sztucznie wyrównane nasypy. Możemy przypuszczać, że podczas Przesilenia odbywały się tam również tańce oraz gry/igry (w pierwotnym tego słowa znaczeniu czyli obrzędy i świętowanie, a nie "gry" w sensie gier sportowych).
            Istotne w przypadku rondeli jest to, że przypominają starosłowiańskie znaki: krąg, w którym są cztery tudzież sześć elementów. Cztery elementy odnoszą się do stron - rannej, południowej, wieczornej i północnej, a więc wschód, południe, zachód i północ; sześć elementów mamy wtedy, kiedy dodamy do tego jeszcze ojca-słońce i matkę-ziemię. To jest ta szóstka, którą widzisz na przykład jako sześciopłatkowy kwiat, rozetę, dobrze znaną w słowiańskiej kulturze. Rondele miały cztery bramy. Były też takie, które miały dwie.
             Ale wyobraź sobie, że nie były to jakieś tam sobie byle jakie bramy - bo takie to by spadły albo zgniły, nikt by ich nie znalazł... Spróbuj sobie wyobrazić, że te świątynie były okrążone wielkimi palisadami, czyli opalonymi i wkopanymi w ziemię (żeby dłużej przetrwały) palami... Wymagało to strasznie dużo pracy w epoce kamienia, kiedy do dyspozycji miałeś tylko siekierę. Za palisadami ciągnęły się wykopane rowy, szerokie na 5-7 i głębokie na 3-5 metrów. Wyobraź sobie tylko, że epoce kamienia masz ogrodzić teren wielkości stadionu futbolowego, bo i tak wielkie bywały rondle...

Boris: To aż takie wielkie było?

Žiarislav: Dokładnie tak. Dajmy na to 2-4 równoległe kręgi, z takimi właśnie głęboko wykopanymi rowami, za którymi były palisady. A jeszcze do tego mosty i bramy, które umożliwiają ci wstęp do tych świątyń. Bo ja twierdzę, że to były świątynie. Ktoś by się może pytał, czy nie jest to mój wymysł, że chodzi o świątynie, bo może to raczej jakiś gród obronny, warownia. Te jednak buduje się zupełnie inaczej i w zupełnie innych miejscach, na przykład na skale, która automatycznie tworzy naturalną ochronę co najmniej z jednej strony takiego grodu. Tymczasem rondele nie mają żadnych znamion grodu obronnego czy twierdzy. Są to wyraźnie miejsca kultu.

Boris: Jeszcze o jedno chcę zapytać. Czy rondele służyły do obserwacji, śledzenia drogi księżyca i słońca?

Žiarislav: Ano! Ano! Ano! Ano! Ja nie jestem naukowcem i nie pracuję na uniwersytecie, ale naukowcy tacy jak Pavluk czy Karlovarsky poświęcili dużą część swojego życia na badania tych kręgów - my możemy powiedzieć świątyń, ponieważ nie jesteśmy ograniczeni wymogami jakie stawia nauka, podczas gdy oni muszą mieć sto dowodów na to, że była to rzeczywiście świątynia. W każdym razie są to kalendarze - to jest już przez nich udowodnione. I teraz ważna rzecz do zrozumienia: dawniej ludzie nie rozróżniali pomiędzy fizycznym a duchowym wpływem - fizyczny/cielesny wpływ jest jednocześnie duchowym. Rozumiesz? - Kiedy się ktoś do ciebie uśmiecha, to się uśmiecha i ciałem i duszą, podobnie rzecz ma się kiedy na ciebie warknie. Oni - naukowcy - na tysiącach stron opracowań udowodnili, że są to kalendarze [udowodnili fizyczną stronę].
            Owe 7000-letnie świątynie są zaprojektowane tak, by umożliwiać obserwacje wysokiego i niskiego Księżyca oraz położenia Słońca. Współcześnie większość ludzi nie wie, że wysoki i niski Księżyc zmienia się zawsze co 8,5 roku; mało kto wie też, gdzie właściwie Księżyc zachodzi, bo w porównaniu do Słońca są to znaczniejsze odchylenia. Nasi przodkowie natomiast zaznaczali to wszystko dość dokładnie w owych świątyniach-kalendarzach - co, z jakiego miejsca, przez którą bramę... - bramy zawsze ukierunkowane były na Księżyc albo na Słońce.
           
            [Telefon od słuchacza - mówi, że czytał gdzieś na temat rondeli, że służyły tylko jednej generacji ludzi, po czym były opuszczane. Słuchacz pyta, czy może to być prawda.]

Žiarislav: Naukowcy twierdzą, że tak to właśnie było. I jest to możliwe. Jest też możliwe, że potem, jeszcze raz, w jeszcze jednym okresie się one "odnowiły". Ponieważ rondele [jako kalendarze] służyły właśnie w konkretnych, "przejściowych" czasach.

Boris: Mam tu jeszcze pytanie od innego słuchacza, który cię pyta, czy dzisiaj w miejscach naszych dawnych rondeli odbywają się jakieś słowiańskie święta albo obrzędy.

Žiarislav: Nie ma o tym wiadomości. Kiedy pomyślicie sobie, ilu ludzi tylko szuka "sensacji"... Zaraz by tam byli, żeby się dowiedzieć, po co kilka setek osób zeszło się w jakimś miejscu... To bywa po prostu niesmaczne. Wiemy gdzie są takie miejsca, ale ja sam nie jestem pewien, czy dobrze byłoby robić tam jakieś wielkie spotkania, bo wiadomo jacy są dzisiejsi ludzie... Zaraz zostawiają po sobie odpadki, zaraz będą coś tam sobie wygrzebywać, zabierać, czci natomiast nie mają wiele. Robione są oczywiście spotkania - rondel jest wszechobecnym słowem określającym jakiś okrężny twór, do tego zaliczamy i starosłowiańskie miejsca kultu. W Krivanoch[?] był kamienny krąg; Lazorik wspomina, że widział domy, podczas budowy/zakładania których używano stamtąd kamieni, aż wszystko całkiem rozebrano... Są takie miejsca, na przykład Buczany przy Tarnawie, Svorin i inne - są ich na Słowacji dziesiątki, nic się tam jednak poza badaniami archeologicznymi nie dzieje.

Boris: Co jest właściwie dobre, bo jak mówisz, ludzie zaraz znieświęciliby takie miejsce.

Žiarislav: Ano. Żeby zrobić festiwal, nie potrzebujesz rondela. Kiedyś, kiedy ta duchowość będzie już rozbudzona, wtedy będzie można zorganizować tam jakieś obrzędy, ale uczynimy to z pełną czcią, a nie, że będą stragany z piwem, watą cukrową i chińskimi trampkami czy innymi świecącymi tykadłami. Niech to już będzie z czcią, kiedy tam przyjdziemy. 



Boris: No dobrze. Rondelom możemy poświęcić jakąś osobną audycję, bo jak widać jest o czym rozmawiać. A my teraz skoncentrujmy się na obchodach Przesilenia Letniego. Jak wygląda świętowanie Przesilenia? Bo ja poszperałem sobie w Internecie i tam się na ten temat pisze, że było to takie dzikie, wesołe, nieskrępowane, dość frywolne świętowanie... No więc skoro takie "nieskrępowane", to... Jasna - ty brałaś udział w Przesileniu kilka razy. Było dziko i frywolnie?

Jasna: (śmiech) Było to i wesołe i nieskrępowane, ale w najlepszym tego słowa znaczeniu.

Boris: Naprawdę? Opowiedz  w takim razie nieco więcej jak to wygląda. Dla nas, ludzi, którzy nigdy nie brali w czymś takim udziału.

Jasna: Świętowanie Przesilenia Letniego rozciąga się na kilka dni. Częścią tego świętowania są także przygotowania. Przygotowanie wieczoru największego święta. Podczas tego przygotowywania, przygotowuje się także człowiek - każdy człowiek, każdy we własnym wnętrzu: ukŁADa się w sobie, nastraja wypróbowanymi sposobami. Przygotowuje się też i miejsce obrzędów, wymierza się krąg...

Boris: Poczekaj... Powiedz mi... Jak ty "układasz się w sobie"? Co to znaczy, że każdy człowiek sam, we własnym wnętrzu?

Jasna: Bardzo dobrze jest pościć. Jeść lekkie pokarmy, żeby się nie przeciążyć jedzeniem. Dobrze jest też bardziej uświadamiać sobie przyrodne kołobiegi, trochę się nad tym zadumać, wniknąć w to. Bo człowiek miastowy w większości przypadków przeciążony jest swoimi problemami związanymi z pracą albo z innymi sprawami. Powinien w tym czasie trochę sobie odpuścić, wyprostować w sobie to i owo, powinien spróbować połączyć się z przyrodą i z tym, co się właśnie w przyrodzie dzieje.

Boris: A przygotowanie miejsca?

Jasna: To znaczy, że na wzór wspomnianych już rondli, tworzy się, nakreśla obrzędowy krąg. Robi się to w taki sposób, żeby wewnątrz zapłonęły cztery watry na cztery strony świata, w środku natomiast, trąc, zapala się ogień, od którego właśnie te cztery watry się potem odpala.

Boris: Czy ta środkowa watra jest najważniejsza?

Žiarislav: Tam w środku tylko zapala się ogień - za pomocą tarcia lub wykrzesania iskry na brzozową korę. Robi się to w samym środku kręgu - w symbolicznym środku wszechświata.
            Z jednego miejsca powstał wszechświat. Można się pytać, próbować dochodzić do tego, gdzie było to miejsce. Ale... KAŻDY TO MIEJSCE MA W DUSZY. A kiedy schodzi się wielu ludzi, muszą znaleźć też wspólny środek, społeczny środek. I tam - z prośbą i wyrażonym życzeniem przyjęcia świętego ognia - tam osoba wyznaczona na prowadzącego obrzęd uderzeniem krzemienia o krzesiwo (zawsze to starszy sposób; jeszcze wcześniej robiło się to trąc o siebie dwa kawałki drewna) takim właśnie starszym (niż obecny) sposobem przyjmuje dar ognia. Natomiast ci z ludzi, którzy w danym roku zrobili coś dla odrodzenia się słowiańskiej duchowości, ci wyznaczeni są do niesiania pochodni i robią to w taki sposób, żeby w pochodzie wykreślony został słoneczny znak. Oni też na przygotowane wcześniej watry (drwa) z pomocą swoich pochodni (lub łuczyw) zanoszą skrzesany przez prowadzącego ogień, podkładają go w tych czterech miejscach. Rozpalony w środku ogień nie jest utrzymywany w postaci jeszcze jednej watry.

Boris: Kto i w jaki sposób staje się osobą prowadzącą obrzęd?

Žiarislav: Staje się nią osoba, która temu właśnie zaświęca swoje życie.

Boris: Jasna, mówiłaś o przygotowaniu miejsca. Powiedz, czy dużo wcześniej trzeba zacząć te przygotowania? Ile potrzeba na to czasu? Tygodnie? Bo gdzieś wyczytałem, że nawet dwa tygodnie trwało świętowanie Przesilenia Letniego. Prawda to? Bo dwa tygodnie, to mi się trochę dużo wydaje...

Jasna: O dwóch tygodniach nic mi nie wiadomo. W naszych kręgach są to przeważnie trzy dni, w tym roku zapowiadają się cztery.

Boris: Czyli te dwa tygodnie, o których czytałem, to trochę naciągane?

Žiarislav: Nie, nie musi to wcale być naciągane. Może to być tak, że włączone tu zostały jakieś kolejne czynności, wykonywane na przykład na polu lub w rodzinach Niewykluczone, że te obrzędy "przeciągają" święto do dwóch tygodni. Natomiast co do społecznego obrzędu, ten w większości przypadków nie trwa tak długo.
            Obrzęd składa się z kilku etapów: przygotowań, wstępnych czynności, podstawy, szczytowego momentu i zabawy, a potem ma jeszcze swoje następstwa - "dodźwięki". Podobnie sprawa wygląda ze swadźbą - może ona trwać dzień albo trzy, a potem możesz te trzy dni rozciągnąć do tygodni albo dłużej, ale to już nie będzie tak, że będziesz grać i śpiewać po nocach (śmiech).
            Poza tym włączają się w Przesilenie również inne obrzędy i czynności. Wiesz, potrzebujesz urodzaju, potrzebujesz upewnić swój nastrój i potrzebujesz pewnych obrzędów rodzinnych... - to wszystko może się włączyć w święto Przesilenia. W sytuacji, kiedy jakaś kultura była długo zakazana, wiele zostaje zapomniane, okrojone... Zostaje tylko to, co jest podstawą. Nasza kultura zakazana była tysiąc lat. My dzisiaj w czasach jej odradzania się, nie mamy jeszcze wszystkiego w szczegółach dopracowanego i wdrożonego do codziennego życia. Nie szkodzi - to się rozwija.

Boris: Dobrze, że całkowicie nie zostało to utracone i mamy szansę rozwinąć to do czegoś większego.
            Wspominałeś - i tu będę już miał pytanie do Jasnej - że wszystkie obrzędy miały swój przebieg. Jak to właśnie wygląda? Od czego się zaczyna, od jakich czynności i co się potem dzieje? Tak od początku do końca.

Jasna: Na samym początku zbiera się grupa. Są to ludzie, którzy te czynności wykonują już tradycyjnie, albo o poprowadzenie proszą jednego głównego prowadzącego - żercę.

Boris: Žiarislava.

Jasna: Ano, w tym przypadku.

Žiarislav: Albo jest odwrotnie i to on prosi ich o przeprowadzenie obrzędu.

Jasna: Albo (śmiech). Większość obrzędów przebiega w grupie. Dlatego, podobnie jak każdy człowiek z osobna, również cała grupa musi się w sobie wyładzić, ludzie muszą złączyć się z innymi w jedno, zsynchronizować ze sobą. W istocie wszystko zaczyna się już pierwszego dnia, kiedy ludzie się schodzą, wspólnie pracują, uzgadniają jakie obrzędy będą miały miejsce i jak mają wyglądać. A są to obrzędy takie jak obrzęd matek, obrzęd dziewic, obrzęd czterech żywiołów, obrzęd zapalania watr...

Boris: Zaczekaj, zaczekaj. Opowiedz nieco więcej na temat każdego z nich.

Jasna: Dobrze. Zaczęłabym od OBRZĘDU DZIEWIC, ponieważ sama miałam już trzykrotnie możliwość brać w nim udział. Jest to obrzęd młodych, niezamężnych kobiet. Wspólnie tworzą jakiś ładny i ŁADzący taniec i śpiewają którąś z tradycyjnie śpiewanych w Przesilenie pieśni. W ten sposób sławią swoją młodość, kobiecość i płodność i wszystko co w przyrodzie najpiękniejsze (śmiech).

Boris: Czyli, jeśli dobrze zrozumiałem, dziewice to te, które jeszcze nie mają męża.

Jasna: Zgadza się. Dodam jeszcze tylko, że podczas tego obrzędu każda z dziewczyn zakłada na głowę piękny wianek z kwiatów. Zgodnie ze zwyczajem w wianku takim powinien znajdować się dziurawiec [po słowacku 'lubovník'] - święte ziele, którego działanie związane jest właśnie z dniem Przesilenia, zwiększająco wpływającym na jego moc. [Także i u nas ludowa nazwa dziurawca to "ziele świętojańskie" albo "ziele św. Jana", co potwierdza związek rośliny z dniem Przesilenia - J.K.]

Boris: A ja czytałem, że w Przesilenie używano piołunu-paliny...

Žiarislav: To też. (Niewyraźnie:) I to częściej używały [kobiety] niż mężczyźni.

Boris: Co?

Žiarislav: Palinę.

Boris: Znaczy... dziewczęta też używały piołunu do tych wianków?

Žiarislav: Też.

Boris: No bo... Jasna mówi, że lubovník [dziurawiec], a ja wyczytałem, że palinę...

Žiarislav: Do odwaru potem wrzucało się dziurawiec, ale bardziej palinę. Wiesz no, piołun jest gorzki...

Boris: Poczekaj, poczekaj. Wyjaśnij mi przede wszystkim, dlaczego dziewczęta wplatały w wianki dziurawiec?

Žiarislav: Spójrz tylko na korzeń tego słowa: lubovník.

Boris: Achaaaa... Rozumiem. Takie to ma on więc działanie!

Žiarislav: No takie to. I palina też.

Jasna: (śmiech)

Žiarislav: (śmiech)

Boris: Tak to....
            Czekaj... Bo coś jeszcze mówiłeś o jakimś odwarze... Czy potem z tych wianków robiło się jeszcze odwar?

Žiarislav: No, trzeba tylko wiedzieć kto może robić taki odwar, bo nie wszystkie zioła są dobre w jakich-bądź ilościach. Więc to nie jest tak, że byle kto stoi przy tym kotle i wrzuca tam cokolwiek co znajdzie na łące. My, wyprawiając Przesilenia, zawsze wyznaczamy kogoś do służby, w tym osoby, które stale uważają na ów kocioł zaparu tudzież naparu, który my dzisiaj nazywamy herbatą albo - na cześć chińskiej rośliny - czajem. Ten odwar musi być przyrządzony w takim ładzie, żeby i dzieci mogły go pić na początku. A potem, kiedy dochodzimy do istotniejszych obrzędów, żeby wtedy był już troszkę silniejszy...

Boris: No dobrze. Jasna, ty uczestniczyłaś w obrzędzie dziewic i miałaś ten dziurawiec wpleciony w wianek... Spróbowałaś też tego odwaru?

Jasna: Ano.

Boris: To powiedz, czy dziurawiec-lubovník zadziałał?

Jasna: Tak. Oczywiście. Swoim sposobem. Ano.

Boris: Dobrze. Omówiliśmy więc obrzęd dziewic. Jaki mamy następny?

Jasna: OBRZĘD MATEK. Jest podobny, ale ten z kolei dotyczy kobiet, które mają już męża i stały się matkami. W tym roku mieliśmy także piękny OBRZĘD PRZYJĘCIA NOWORODKA. Jest to właściwie przywitanie dzieciątka.

Boris: Przypuszczam, że i Rodan Žiarislava przeszedł taki obrzęd?

Žiarislav: W istocie. Miał wtedy kilka tygodni (śmiech). Był wtedy pierwszy raz na hali.

Boris: A co się tak właściwie robi podczas tego obrzędu?

Žiarislav: Podczas obrzędu przywitania - pobłogosławienia - poświęcenia nowo narodzonego dziecka, prowadzący wykonuje podstawowe czynności magiczne takie jak oczyszczanie dymem (kadzidłem) i wodą. Ukierunkowuje żywotną siłę na to, aby umożliwić tryskanie tej wodzie, która sama w sobie jest czysta i żywa; aby ta woda ucałowała noworodka swoją oczyszczającą siłą i ochroną. Później to już zależy od rodziców, czego sobie jeszcze życzą - niekiedy bywa, że noworodek przyjmuje duchowe imię, które go (przez pewien czas) chroni. Jest to imię które nie musi, ale może być zapisane. Chodzi o to, że czasami jest tak, że na porodówce już trzeba podać imię dziecka. Jeszcze się nawet jego oczu nie widziało, a już trzeba mu dać imię. Może ono potem okazać się dla niego dobre, ale może być i tak, że nie będzie najlepsze. Duchowe imię może więc przez jakiś czas je chronić/wspomagać.

Boris: Mam tutaj pytanie od słuchacza. Zainteresował go ten lubovník, o którym mówiłeś. Prosi, żebyś opowiedział o nim bardziej szczegółowo. I o piołunie.

Žiarislav: Dziurawiec (lubovník) ma dość wszechstronne działanie. Na przykład zaprowadza ład w sercu. Robimy z niego nalewki i olejki dziurawcowe. Nie powinno się go jednak spożywać przed wyjściem na słońce, ponieważ czasami reaguje zbyt mocno ze słoneczną siłą, może wam ściemnieć cera.

Boris: A to chyba wielu by sobie życzyło!

Žiarislav: Tak, dzisiaj to jest tak, że ciemni chcą być biali a biali chcą być ciemni (śmiech).
            Dziurawiec - lubowník - odnosi się nie tylko do lubowania się w kimś, rozumiesz: on i ona. Istnieje też coś takiego jak kosmiczna miłość (łaska, lubov) związana także ze słońcem, która nas wszystkich spaja, łączy. Dlatego dziurawiec ma również działanie łączące z kosmiczną, wszechświatową siłą, o której niektórzy mówią Wszeduch, Bóg, albo jeszcze inaczej.
            Pamiętajmy, że każdy, kto zbiera i daje innym rośliny mające lecznicze właściwości, musi znać ich działanie, nie może robić tego ot tak.

Boris: Ty się na tych sprawach wyznajesz.

Žiarislav: Nieco się nauczyłem w ciągu życia.

Boris: Roślinom zielnym też moglibyśmy poświęcić osobną audycję - myślę, że byłaby bardzo interesująca.

Žiarislav: Jasne. Teraz póki co powiem tylko, że na razie nie róbcie sobie jakiegoś twardego czaju z dziurawca czy też macierzanki, używajcie raczej malinowych albo truskawkowych liści, to są takie rekreacyjne, dobre na teraz herbatki. Wolałbym, żeby po dzisiejszej audycji nie było tak, że ludzie nawarzą sobie jakichś mocnych odwarów, a potem... (śmiech).

Boris: Tak sobie myślę, że po tym co powiedziałeś o dziurawcu, że łatwiej się po nim opalić, wielu będzie próbowało (śmiech).
            Jasna, rozmawialiśmy już o obrzędzie dziewic, obrzędzie matek i obrzędzie przyjęcia noworodków. Co tam byłoby dalej?

Jasna: Na przykład OBRZĘD CZTERECH ŻYWIOŁÓW, podczas którego wykonuje się ćwiczenia, których pozycje przypominają pozycje jogiczne. Każda pozycja odpowiada danemu żywiołowi. Jest to uczczenie Ziemi, Wody, Ognia i Powietrza, przy czym jest to też zorientowane na cztery strony świata.

Žiarislav: Tu może bym tylko wtrącił, że pozycje te nie są wzięte z Indii, ale są to pozycje, które udało się znaleźć bądź to na starosłowiańskich przedmiotach (ozdobach) bądź to w zwyczajach. Ćwiczenie przypomina jogę i jest oczywiście wykonywane powoli, spokojnie, nie jest to jakiś dziwotaniec...

Boris: A właśnie - dziwotańce. Dobrze, że o tym wspomniałeś, bo akurat chciałem zapytać, czy i one są wykonywane podczas Przesilenia.

Jasna: Ano, ano! Kiedy skończą się główne obrzędy, wtedy właśnie nastaje ta "nieskrępowana" zabawa, o którą wcześniej pytałeś.

Boris: Ale wiesz co... zanim przejdziemy do tej zabawy i do dziwych tańców, omówmy do końca obrzędy. Zdaje się, że jest jeszcze wśród nich obrzęd przyjęcia imienia?

Jasna: Zgadza się. Po początkowych obrzędach następuje dzika zabawa, a potem znowu kolejne obrzędy, między innymi dlatego, że ludzie potrzebują nieco odpocząć. Wtedy właśnie przeprowadza się obrzęd postrzyżyn i obrzęd przyjęcia imienia.

Boris: Obrzęd postrzyżyn? A co to takiego?

Žiarislav: OBRZĘD POSTRZYŻYN jest to oczyszczenie. Włosy są czymś, co jest ci własne. Jest w nich wola a więc siła. Wołos, włos, wola-siła. Otóż twoja siła jest związana z włosami. Dlatego kiedy człowiek obetuje - składa żertwę, a więc daje coś od siebie -  bo żertwa-ofiara nie oznacza, że się kogoś chwyta i zabija, ale oznacza dawanie; także: dać i obiedać-objeść-jeść, obiad, obeta [obeta, obetina to po słowacku ofiara - J.K.] Tak więc DAWAĆ, albo zjeść z kimś jakieś jadło. W przypadku postrzyżyn człowiek z czcią daje, ofiarowuje ogniowi - z którego wszak powstał cały wszechświat - wyrwany albo odcięty kosmyk swoich włosów. Robimy to w nawiązaniu do dawnego obrzędu postrzyżyn. Człowiek oczyszcza się w ten sposób z wszystkiego, co się do niego przykleiło niedobrego: ktoś mógł na przykład być w jakiejś organizacji, która go skrzywiła, ktoś inny nabawił się jakichś niedobrych nawyków, a jeszcze ktoś może mieć inne powody do tego, żeby się oczyścić. Kiedy już to zrobi, może pójść dalej i PRZYJĄĆ NOWE DUCHOWE IMIĘ, które oznacza ochronę, drogę, siłę.

Boris: Czy taki obrzęd przyjmowania imienia jest typowy tylko dla Przesilenia Letniego, czy odprawiany może być również przy innych okazjach?

Žiarislav: Podczas wszystkich większych świąt, kiedy schodzi się spora ilość ludzi. Jest to bowiem obrzęd, który dobrze wykonywać w społeczności. Powstała w tym celu nawet "pieśń imienia", podczas której zebrani ludzie śpiewają: "Niech się napełni imię tej istności!". Podczas tego obrzędu osoba prowadząca go, bierze do ręki gałązki męskiego i żeńskiego drzewa, na przykład dębu i lipy i zamacza je w wodzie [zapewne w celu pokropienia człowieka, Žiarislav nie dopowiedział tego - J.K.]. Następują gromkie wykrzyki sławy, zebrani ludzie wykrzykują nowe imię tego człowieka i śpiewają, a on tańczy. Wszyscy się radują. W tej radości i w tym tańcu przyjmują to imię i tego człowieka jako swojego, witają go na drodze świadomości. Świadomości, bo on jest już świadomy, co to imię oznacza.

Boris: No dobrze. Jasna, a gdzie ty przyjęłaś swoje imię?

Jasna: Ja akurat przyjęłam imię na letnim zjeździe u Žiarislava.

Boris: A więc nie podczas święta Przesilenia. A co ono właściwie oznacza?

Jasna: No... myślę, że to jest... jasne (śmiech).

Boris: Jasna jest... jasna.

Žiarislav: Jasne.
            Jas - to słowo oznacza światło; jest to jedna z nazw na coś, co jest jasne.

Boris: Padło w rozmowie słóweczko "pieśń", a myśmy już bardzo długo niczego nie puszczali. Mam tu przygotowaną płytkę, na której znajdują się niejakie "Vajane piesnie". Co to właściwie znaczy "vajane"? Vajana, vajana - w tekście utworu jest to często powtarzane...

 Žiarislav: Vajana czyli v[w] Jana. Otóż było dwóch Janów w starym kalendarzu. Potem jednego przesadzili tam, drugiego tam, ale... Chodzi o to, że Kościół starał się Jana Chrzciciela wpasować w jakąś datę... W zasadzie mamy też i słowo "vejana", w korzeniu którego słychać "veje" [wieje]... W każdym razie VAJANO zatwierdziło się u nas jako ludowa nazwa dla święta Przesilenia Letniego. Gdzie indziej mówi się na to Letnice albo Kupała.
            Vajano jest jedną z nazw dla Przesilenia, z tym że w nauce, która się zowie etymologią, zawsze się znajdą naukowcy, którzy co innego twierdzą (...).
            Jak w ogóle doszedł Johanides, Joachim i podobne imiona do Jana, tego tak naprawdę nie wiemy. Niektórzy przypuszczają, że jest to związane ze słońcem - z rzymskim Junem.
            W każdym razie - vajano - ta nazwa przylgnęła do tego święta; wielu ludzi tylko pod nią je zna i właśnie dlatego też jej użyliśmy.




Boris: Tak. To była jedna część piosenek zebranych w utworze pod tytułem "Vajane piesnie". Ta, którą puściliśmy nazywa się "Hej vajana, vajana", potem jest jeszcze "vajana vajana", a potem "Na słonecznym, na koniu".

Žiarislav: Według starej wiedzy Słońce - duch słońca, czyli Swarog tudzież jego syn Swarożyc, ma dar corocznego odradzania się. Według tych podań duch słońca przemierza niebo. Jest to też zawarte w baśniach, gdzie występuje "Wratko", który każdego wieczoru wraca. Jest to właśnie słoneczne dziecię. Rano wychodzi jako maleńki chłopiec a wieczorem wraca stary. I znowu. Podobnie jak w rytmie dnia czy doby, tak też wygląda to w rytmie roku - słońce się odradza i jego duch też. Jeżeli przyjrzymy się temu pod kątem rzeczy dziejących się fizycznie, przebiegają tam niewiarygodne procesy, a ta siła stale, stale, stale idzie.
            Słoneczny duch przemieszcza się w złotym jaju, które ma właśnie (fizyczny) kształt słońca. Przemieszcza się w zaprzęgu słonecznego konia.
            W słowackiej baśni o takiej też nazwie - "Słoneczny koń" - mowa jest o krainie, w której pewnego razu znika słońce. Razem z nim znika szczęście, nadzieja, kraina pogrąża się w ciemnościach i rozpaczy. Nie wiadomo, gdzie przepadł słoneczny koń, który miał słońce ciągnąć. Posyła się więc po wieduna (...) Po rozmaitych przygodach udaje się słonecznego konia przywieźć tam z powrotem i w krainie znów nastaje słońce.
            Słowa pieśni: "Na słonecznym na koniu Vajano już nadchodzi" - za pomocą poetyckiego/mitologicznego obrazu ukazują, co się właśnie dzieje.

Boris: W czasie, kiedy puszczaliśmy słuchaczom ten utwór, rozmawialiśmy sobie z Jasną. Okazuje się, że podczas obrzędu postrzyżyn przydarzyła jej się ciekawa rzecz. Myślę sobie, że warto byłoby się tym podzielić również ze słuchaczami. Co się wtedy stało? Powiedz.

Jasna: Okazało się, że postrzyżyny są bardzo ważne, że mają lecznicze działanie. W moim przypadku było to tak. Od pół roku miałam problemy ze spaniem, nie mogłam spać. Po obrzędzie postrzyżyn przed dwoma laty, już w świąteczny wieczór słodko zasnęłam -

Boris: Nie czasem aby po dziurawcu?

Jasna: Może i też.

Boris: W każdym razie od tamtego czasu nie masz już problemów ze spaniem.

Jasna: Dokładnie. Człowiek się pozbył czegoś co mu ciążyło, o czym nawet nie wiedział, że to w sobie ma. I wyleczył się.

Boris: Naprawdę ciekawe. Czyli ma ten obrzęd, jak twierdzisz, moc uzdrawiającą.
            Wspomnieliśmy już także o obrzędzie przyjęcia imienia; o imionach jako takich rozmawialiśmy w innej audycji. Teraz porozmawiajmy o czymś innym: po tych wszystkich ważnych obrzędach nastaje czas... jak ty to nazwałaś?

Jasna: Dziwotańce.

Boris: Co to właściwie jest?

Žiarislav: DZIWOTAŃCE są to dzikie [po słowacku "divoke"] tańce. Tylko uwaga na słowo dziw/dziwy: "divy" oznacza święty, boski, swobodny itd. Korzeń "div" znaczy "światło", "dzień", "bóg" "święta siła". Przy tym są dziwotańce oczywiście dzikie - nieskrępowane i swobodne. Kiedy robimy zjazdy w celu nauki dziwotańców, wprowadzamy tam elementy -  figury i kroki - tańców słowiańskich, w większości góralskich, które są miękkie i pozytywnie wpływają na czynności nóg, całego ciała, kości - dzięki czemu człowiek znowu zaczyna chodzić/ruszać się jak człowiek. Wiesz, bo myśmy się jako ludzkość milion lat uczyli chodzić na dwóch nogach w sposób ŁADny, a wystarczyło pół wieku, żeby ludzie przestali chodzić porządnie, chodzą teraz na piętach, jakby zapomnieli, że mają palce. Ma więc to wszystko znaczenie zdrowotne, ale i duchowe - bo tańczysz swobodnie, czyli tak jak czujesz.

Boris: Czyli nie ma tu żadnych konkretnych kroków?

Žiarislav: Na zajęciach uczymy, pokazujemy konkretne kroki i wyskoki. Natomiast podczas świąt każdy tańczy jak chce, jak czuje. Jak chcesz na głowie, możesz i na głowie. Jeśli potrafisz.

Boris: No dobra. Jest jeszcze jedna rzecz, związana jak mi się wydaje ze Świętem Przesilenia. Skoki przez ogień. Wyczytałem, że jest to jeden z najbardziej typowych przejawów świętowania tego święta. Jasna, było coś takiego?

Jasna: A było.

Boris: I ty też skakałaś?

Jasna: Ja nie, bo watra była wielka, a Jasna nie aż taka wielka (śmiech).

Boris: Czyli się troszkę bałaś...

Jasna: Z boku sobie byłam.

Boris: PRZESKAKIWANIE WATRY, Žiarislav. Co to jest, jak to się robi, co ma symbolizować?

Žiarislav: Jest to coś podobnego do momentu, kiedy podczas swadźby pan młody bierze na ręce pannę młodą i przenosi ją nad rzeźbą/kukłą Dziada [symboliczne przedstawienie wszystkich przodków w rodzie - przyp.J.K.] - podobnie, kiedy przejdziesz przez święty ogień, który zapalony został uświęconym sposobem, ma to działanie ochronne. Ogień oczyszcza i chroni. Skok jest też w zasadzie fizycznym wyczynem, bo ogień jest rzeczywiście wysoki - chłopcy skaczą nieraz na wysokość głowy (śmiech). Ale te wyczyny nie są oczywiście konieczne. Czasami wystarczy przejść po żarze, czasami się go rozgrzebuje i ludzie tańczą na wypalających się węgielkach -

Boris: Ale bosymi nogami?

Žiarislav: No przecież nie w ciżmach. Ciżmy by ci się spaliły.

Boris: No ale jakże to tak?! Bosymi nogami po rozżarzonych węglach skakać?!

Žiarislav: Możesz sobie pomalutku chodzić, nie musisz od razu skakać... (śmiech)

Boris: Teraz pewnie wielu słuchaczy bardzo chce, żebym o to dopytał, bo to ważne... Nie bójcie się, spytam go! - Jakże możesz bosymi nogami chodzić po żarze i cię to nie pali, nie parzy??? Naprawdę nie pali?

Žiarislav: No, troszeczkę pali.

Boris: Ale to musi dość mocno palić, prawda?

Žiarislav: Zależy od stanu twojego ducha. Ty się musisz na to chodzenie odpowiednio przygotować, ogień postrzegasz jako święty żywioł, a nie jako coś nieprzyjaznego, jak z amerykańskiego filmu. Nie robisz nic nadzwyczajnego, ale w duchu się przygotowujesz, a kiedy poczujesz w sobie, że to już teraz, że nadeszła ta chwila, wtedy masz siłę taką, że przejdziesz ten oczyszczający ogień. Trzeba się na to przygotować. Zależy też, jaki ten żar jest - czy jest chrumkawy (śmiech). Bo jeżeli warstwa jest tak gruba, że nogami aż się w nią wchrapczysz, to są to zupełnie inne warunki niż w przypadku cienkiej warstewki, gdy musisz wręcz wypatrywać pojedynczych węgielków.

Boris: Ty to już przygotowywałeś wielokrotnie...

Žiarislav: Od tego właściwie wszystko się zaczęło. Zaczęliśmy w Niskich Karpatach organizować spotkania przy pełni księżyca. Z ludźmi, którzy zajmowali się wówczas niektórzy indiaństwem, niektórzy folklorem, woodcraftem itd. Wtedy robiliśmy spotkania nakierowane na słowiańską kulturę, a oni też chcieli iść. Zaczęliśmy chodzić po ogniu i to uwolniło naszą siłę, siłę tego odrodzenia. Po prostu, gdy stajesz nad żarem, tak musisz się już jasno określić: idziesz albo nie idziesz; nie możesz jedną nogą skakać. Musisz zdecydować, czy jesteś czy nie jesteś w tym duchu. A jeśli jesteś, to idziesz.

Boris: No poczekaj. Jeżeli jestem, czy to znaczy, że będzie parzyło, ale wytrzymam? Czy że mnie nie będzie parzyło?

Žiarislav: Wiesz, to jest tak, że ty czujesz, że te węgielki są gorące, no bo one rzeczywiście są rozżarzone. Musisz to czuć, inaczej mógłbyś się zranić. Ale idziesz, robisz to z odpowiednim oddechem. Wówczas tak się nastroisz, że się nie poparzysz. Natomiast jeżeli komuś gdzieś jednak zrobi się pęcherz - po dziesiątkach chodzeń mogę o tym mówić z całą pewnością, bo i z własnego doświadczenia to znam, jak i z relacji innych - znaczy to, że kiedy na przykład bolało kogoś prawe ramię a pod stopą zrobi mu się podczas chodzenia po żarze pęcherz, tak on go do rana jeszcze trochę poszczypie, ale na drugi dzień zniknie, a prawe ramię już nie będzie bolało. Chodzi o to, że pod stopami masz zakończenia nerwów. Mieliśmy nawet taki przypadek, że pewna osoba, która miała chore oczy, po dwóch tygodniach od przejścia po oczyszczającym ogniu, zaczęła lepiej, wyraźniej widzieć. (...)

Boris: Chodzenie po rozżarzonych węglach może być więc częścią Święta Przesilenia.

Žiarislav: Może być, ale nie jest to prawidłem.
            Co do popiołu pozostałego po świętym oczyszczającym ogniu, to powiem jeszcze, że ludzie często go ze sobą zabierają. Jest czysty, bo nikt tam nie dawał żadnych sztucznych rozpałek ani śmieci - tylko drewno. Ludzie biorą więc ten popiół, żeby zrobić z niego środki czystości, bo z popiołu da się zrobić mydło albo ług, można go też gdzieś rozsypać - chętnie jedzą go niektóre zwierzęta, bo mają świadomość jego oczyszczających właściwości.

Boris: No dobrze. Odbiegliśmy trochę od ognia, ale wróćmy tam, do tych watr. Jasna przez ogień nie skakała, ale i kobiety mogą to robić, prawda? Nie jest to jakieś wyłączne prawo mężczyzn, albo młodych mężczyzn, albo w ogóle młodych ludzi? Wszyscy mogą skakać?

Žiarislav: No oczywiście! Trzeba tylko mieć na uwadze, że jeżeli mają skakać kobiety (mające wszak na sobie długie suknie lub spódnice) to lepiej nie wrzucać do ognia jałowca. Bo jak wrzucisz jałowiec, ogień się zrobi ogromny jak jedna wielka pochodnia.

Boris: Tak, trzeba o tym myśleć, że dziewczyna będzie skakać i w tym czasie nie przykładać do ognia...

Žiarislav: Wyobraź sobie jak się skacze, kiedy jesteś w sukni...

Boris: Wyobrażam sobie. Mogę też wyobrazić sobie, że chłopcy wiedząc, że dziewczyna będzie skakać, właśnie ze względu na tę suknię, gotowi byliby nieco dołożyć do ognia... (śmiech)



Boris: Jest jeszcze jedna rzecz, o którą chciałbym się dopytać, bo to napisali mądrzy historycy... Otóż przeczytałem coś takiego: Przeskoczenie ognia miało ludziom zapewnić oczyszczenie po dozwolonym podczas nocy Przesilenia Letniego rytualnym stosunku.

Žiarislav: Powiem tak: trzeba sobie uświadomić, że tam gdzie jest swoboda, tam nie musisz tej swobody wykorzystywać na to, żeby przy każdej nadarzającej się okazji używać sobie na lewo i prawo. Dozwolony stosunek...Dzisiaj wszędzie jest dozwolony stosunek. Nie musisz iść na Przesilenie, żeby to zrobić. Z drugiej strony nie wzięło się to znikąd, że właśnie czas Przesilenia Letniego kojarzony jest z kochaniem się. Istnieje coś takiego jak prawo wzajemnego oddziaływania. Pisał o tym doktor Bednarik w czterdziestym którymś roku, o owym prawie wzajemnego oddziaływania - a jest to bardzo dobra nazwa. Ty wpływasz na przyrodę a przyroda wpływa na ciebie. I właśnie kiedy są okresy największej płodności - wiosną i w lecie - wówczas moc płodności przyrody i moc płodności u ludzi jednoczą się. Nie ma w tym nic nieczystego, ale też nie znaczy to, że masz sobie używać z obcymi.

Boris: Bo niektórzy tak to sobie właśnie wyobrażają - że świętowanie Przesilenia Letniego polega na piciu, zabawach i grupowym uprawianiu miłości.

Žiarislav: W roku 1985 świętowano Przesilenie w ten sposób, że spalono oponę z traktora. I teraz powiedz - co to ma wspólnego z tradycją? Jest to upadkowa forma. Sedno Przesilenia nie tkwi w stosunku płciowym. Sedno tkwi w miłości. Niektórzy, jak ich dopadnie miłość, to i chęć na stosunek ich dopadnie. A inni, jak ich dopadnie miłość, to ich dopadnie zaduma. Wszystko zależy od człowieka. Miłość to podstawa.

Boris: To tak jak przypadku dziwotańców - każdy robi tak jak czuje.

Žiarislav: Trzeba też wziąć pod uwagę, że tam, gdzie się schodzi wielu ludzi, tam się zawiązują różne związki o charakterze przyjacielskim, duchowym i miłosnym. Ale kiedy ktoś wybiera się tam z ukochaną osobą, to po co miałby sam sobie robić trudność jakimiś skokami w bok?



Boris: No dobrze. Zakończmy temat Przesilenia tym, że mi powiesz, w jaki sposób święto to przetrwało i czy obecnie w większej mierze zaczyna się u nas pojawiać. Czy ludzie interesują się dawną kulturą naszych przodków? Czy coraz więcej ludzi pojawia się na wspólnym świętowaniu?

Žiarislav: Większość ludzi tkwi w matni czterech instynktów. W przypadku pierwszego chodzi o zapewnienie sobie pożywienia, czyli - w obecnych czasach - pieniędzy. Drugi to seks. Inaczej nie da się tego właściwie określić, bo zupełnie nie jest to dzisiaj ukierunkowane na przykład na płodzenie dzieci. W trzecim chodzi o to, żeby się przypodobać innym - a więc moda. Jak masz wydać pieniądze, to kup sobie coś, co jest w modzie - w ten sposób będziesz więcej pracować i jednocześnie będziesz mieć mniej czasu dla duszy. No i ostatni - instynkt obronny - to są te wszystkie strzelanki w telewizji, gdzie jakiś człowiek już 405 razy umarł a wciąż jeszcze się z tego jakoś podnosi i idzie dalej - bo wiesz, duch chce żyć, a ty się w to wczuwasz i dasz się temu omotać. W obrębie tych właśnie czterech instynktów funkcjonuje większość ludzi. Ja się obawiam, że bardziej niż kiedykolwiek dotąd. Bo nie mamy dziś do czynienia z upadkiem jakiejś jednej kultury, ale z upadkiem wszelako pojętej duchowości, wszędzie. I jeszcze kult rynku i konsumpcjonizmu, który doprowadził do tego, że tworzymy rzeczy jednorazowe, po jednym użyciu wyrzucane na śmieci...
            Pytasz, czy wielu ludzi interesuje dziś coś takiego jak słowiańska kultura, duchowość... Zależy jak na to spojrzeć.
            Zależy też, jak działają żywodrogi [nerwy]. Ktoś może mieć na przykład odcięty nerw między kręgami, co powoduje, że impulsy nerwowe nie docierają mu do nogi i ta noga jest potem krzywa. Nerw jest medium, jest żywodrogą.
            Kiedy media podsycają jeszcze bardziej owe matnie, bazujące na wspomnianych czterech instynktach, wówczas mniej ludzi wykazuje zainteresowanie duchowością, niż gdyby media, a więc żywodrogi społeczności, przekazywały rzeczy istotne, przyczyniając się tym do tego, że ludziom dobrze chodziłaby i lewa i prawa noga i serce i mózg - wtedy byłoby wielkie zainteresowanie duchowością.
            Teraz mamy rosnące zainteresowanie. (...)
            Wyjaśnijmy sobie jeszcze następującą rzecz: ten, kto tylko napełnia swój brzuch; kto tylko wypasa swojego... swój wyrostek - tak to nazwijmy; ten, kto wciąż stara się przypodobać innym; ten wreszcie, kto ciągle się z kimś młóci - wszyscy ci ludzie są tak spętani, każdy w swojej matni, że nie biorą aż tak bardzo udziału w dziejach. Biorą aktualnie, bo żyją, to oczywiste. Jednak z perspektywy dziejów nie mają słowa, ponieważ są nastawieni tylko na siebie, są egoistami. W rzeczywistości nawet mniejsza ilość ludzi, za to uwolnionych z pęt cywilizacyjnych matni i prawdziwie podążających drogą ducha, owa dużo mniejsza grupa ludzi ma dużo większy wpływ na dzieje.
            Możemy stwierdzić, że u nas ma teraz miejsce ważny dziejowy proces. (...) Doszło do bardzo ważnej odmiany - jest już tak wielka ilość przebudzonych duchowo ludzi, że nie da się tego tak po prostu zbyć. Są to już tysiące osób, które przyjęły duchowe imiona - a ten wpływ jest o wiele większy, jako że każda z tych osób ma jakichś znajomych i w nich też to się już budzi. Dochodzi do takiego dziejowego momentu, w którym nasza kultura zaczyna się odradzać. My tego nawet nie musimy widzieć. Bo kiedy kopiesz fundamenty domu, wówczas, zgięty, wydajesz się jeszcze mniejszy niż byłeś, nieraz i o cały metr mniejszy, a nieraz to w ogóle wygląda to tak, jakbyś grzebał w ziemi łopatką. Ale ty tworzysz fundamenty! A fundament to fundament. I dzisiaj sprawy mają się tak, że te podstawy się odnawiają, nie będzie więcej palenia opon z traktora. Odradza się duch i to jest dziejowa rzecz. Świadomość wespół z poczuciem odpowiedzialności, a nie że się tkwi w matni instynktów. Świadomie wielu ludzi podąża w tym kierunku.

Boris: Bardzo piękne zakończenie audycji. Wybornie to podsumowałeś! Dziękuję. (...)




 * * * * * * * * * * * * * * *


 Utwory, które zostały wykorzystane podczas nagrywania audycji:







* * * * * * * * * * * * * * *


Z całego serca chciałabym podziękować Žiarislavowi i Jasnej za tę rozmowę, a także Borisowi za jego dociekliwe pytania.

Przedstawiony powyżej opis święta Przesilenia jest także dla mnie wielkim natchnieniem w samodzielnej pracy nad sobą, jak też we współ-pracy z innymi na rzecz Słowiańszczyzny!

Osobiście nieco inaczej pojmuję moment powstania świata, ale to są już takie teologiczno-fizyczno-filozoficzne dywagacje, czy owa pierwsza iskra mogła być bardziej natury ogniowej, cieplnej czy świetlnej, czy może była ona czymś jeszcze "pierwotniejszym", z czego i ogień i światło i ciepło wzięły swój początek. Takie tam "dzielenie włosa na czworo". Ciekawe zresztą, że akurat na czworo ;)
Są to jednak tylko niuanse, szczegóły, które w dodatku nie różnią, lecz w jakiś zadziwiający sposób jeszcze bardziej zbliżają i łączą, jako że wychodząc czasem z nieco odmiennych założeń, koniec końców zawsze Ludzi Czujących owa przedwieczna Iskra do podobnych wniosków przywiedzie, do podobnego Czucia.


Dzisiaj - z okazji kolejnego Przesilenia Letniego - życzę Wszystkim dużo Słońca w duszy!

Chwała Światłu Świata!
Chwała Żywiołom i Mocom!
Chwała Przodkom i Wszystkim tym spośród współczesnych, którzy swoim życiem na nią zasłużyli!!!

J.K. - P.Runika, czerwiec 2015

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz