niedziela, 20 października 2013

DZIADY - Święto Przodków



Jeszcze nie tak dawno temu Święto Plonów i Równonoc wyznaczyły kres lata, oddając naszą krainę we władanie jesiennemu Bóstwu. Czas mija tak szybko… Ledwie ucichł radosny nastrój ostatnich uroczystości, ledwie z głowy wywietrzał tamten miód; kto by pomyślał, że to już prawie miesiąc minął… Kolejny z Braci Miesięcy, Listopad, nadejdzie niebawem – zedrze z drzew piękne barwne suknie, rozchlapie się po polach tysiącami kałuż, rozsiąpi na wietrze, przemoczy się i przegnije na liściach leśnych paproci…



Początek Listopada zapisał się już w naszej świadomości jako czas szczególnej czci oddawanej Przodkom. Co prawda, biorąc pod uwagę długie dzieje Słowiańszczyzny (w obliczu przeprowadzonych badań genetycznych najostrożniejsze szacunki mówią dziś o minimum 5-6 tysiącach lat), listopad jest terminem dość młodym, związanym z chrystianizacją naszych ziem. My, Słowianie, czcimy naszych Przodków podczas każdego z czterech wielkich dorocznych świąt, sławimy ich i łączymy się z nimi także w czasie ważnych wydarzeń rodzinnych. Dawniej szczególnie bogate obrzędy Dziadów przypadały wiosną. Przyjmujemy dodatkową, listopadową datę święta Przodków, bo: po pierwsze – okazji do oddawania Im czci nigdy nie jest za wiele; po drugie – w ten sposób mamy możliwość świętować w tym samym terminie, co nasze katolickie rodziny, a nie jest to bez znaczenia.




Postanowiłam w jednym dłuższym wpisie umieścić kilka artykułów dotyczących tego święta, tak, aby powstał jak najpełniejszy jego obraz. Po kolei będą to więc tłumaczenia czterech artykułów Žiarislava, dających bardzo dobre, moim zdaniem, rozeznanie odnośnie tego kim właściwie są Przodkowie czyli Dziady i Baby, dlaczego trzeba czcić ich pamięć i w jaki sposób to robić, żeby rozwijać w sobie ich dziedzictwo. Na koniec przytoczę fragment artykułu Czesława Białczyńskiego, w którym opowiada on, jak w jego rodzinie święto to się celebruje.

Zanim oddam głos Žiarislavovi, kilka uwag wstępnych, dotyczących tłumaczenia.

My, polscy rodzimowiercy, mówiąc o święcie Przodków używamy nazwy Dziady.

Na Słowacji sprawa wygląda nieco inaczej. Nie ma nazwy Dziady, są Duszyczki. Ale uwaga – jest to też nieoficjalna, ludowa nazwa funkcjonująca po dziś dzień także wśród chrześcijan [por. nasze Zaduszki - JK] (oficjalnie w słowackim kalendarzu 2 listopada zaznaczone jest Święto Zmarłych).

Zastanawiając się nad wyborem nazwy w tłumaczeniu artykułów, pomyślałam, że…

…jest w nazwie DUSZYCZKI coś, czego nie ma w DZIADACH – wyraźnie odnosi się ona do DUSZY; jest tu też zdrobnienie, pełne miłości, ciepła i przywiązania. W DZIADACH natomiast jest coś, czego nie ma w DUSZYCZKACH – wieloznaczność o ogromnym znaczeniu dla DZIEDzictwa: DZIADowie czyli Przodkowie i jednocześnie DZIAD(t)ki czyli potomkowie; przeszłość i przyszłość połączone nicią DZIEDziczenia…

Trudno mi było zdecydować się tylko na jeden termin. Nie dość, że obydwa są według mnie dobre, to jeszcze z jednej strony tłumaczony tekst czasami zahacza o współczesną schrystianizowaną formę święta, czego nie można tłumaczyć jako Dziady; z drugiej zaś najczęściej dotykał właśnie sedna rodzimego, ogólnosłowiańskiego święta, nam Polakom znanego jako Dziady. W końcu zdecydowałam, że w tłumaczeniu, obok określenia „święto Przodków”, pojawią się obydwie te nazwy.

Z mojej strony to tyle.


Powiązani nicią dziedziczenia...



(z dn. 1.11.2009 - K Dušičkám: Sme, bytosti, v jednom kruhu)
Z okazji święta Przodków: Jesteśmy, wszelkie istoty,* w jednym kręgu

* Žiarislav bardzo często, kiedy pisze lub mówi, zwraca się nie tylko do ludzi, ale także do wszystkich innych bytów/istot, z którymi dzielimy nasze otoczenie, cały nasz (wszech)świat.



Kiedy konsumencka wspakultura rozwinęła się do dzisiejszej ograniczonej duchowo formy, kiedy czasy stały się już niemal beznadziejne dla ludzi Wiedomych, czujących się częścią Przyrody… właśnie w tych trudnych czasach… odnaleźliśmy ślady Przodków na twarzy Matki Ziemi.

Rok za rokiem, fotografie robione z lotu ptaka umożliwiają odkrywanie kolejnych miejsc, gdzie ongiś odbywały się obrzędy, miejsc otoczonych okrężną palisadą, wałami ziemnymi i wykopanymi rowami. Na terenie Słowacji są ich dziesiątki. Gdy dzisiaj spojrzymy na ziemię z góry, z lotu ptaka, zobaczymy same czworokątne budynki i działki. Jest znamienne, że w czasach swobody duchowości przyrodzonej były to okręgi, ucieleśniające holistyczne – „okrąglejsze” – spojrzenie naszych Przodków na świat. Kolejną niespodziankę sprawiają nam już nie odkrycia dokonywane dzięki fotografiom z góry, ale badania genetyczne, dowodzące, że na Słowacji [w Polsce też] mamy do czynienia z bardzo wysokim procentem genów dawnych Staroeuropejczyków. Czyli ludzi z okresu neolitu, sprzed 8000 lat. A więc wszystko wskazuje na to, że kultury rondeli [rondel – z Wikipedii: założenie przestrzenne z czasów neolitu, mające zazwyczaj formę kręgu lub owalu otoczonego co najmniej jednym rowem, a czasami także palisadą.] są naszymi macierzystymi kulturami. Te właśnie kultury zaczęły tu wznosić budowle przed niemal siedmioma tysiącami lat. Znajdujące się na naszych ziemiach pozostałe po rondlach kręgi, których średnica jest często większa niż długość stadionu futbolowego, są więc dwukrotnie starsze od „brytyjskiego“ Stonehenge. Miały zwykle cztery albo dwie, niekiedy trzy a w jednym przypadku 6 bram wejściowych. 

Rondel - autor pracy: Wolfgang Sauber. Muzeum Quintana.

Cztery bramy na cztery strony świata były wyobrażeniem swargi – swastyki, podstawowego znaku duchowości przyrodzonej. Generalnie były to chramy pod gołym niebem. W większości języków europejskich, jak również w sanskrycie, chram znaczy okrąg – koło. To jest ten krąg, który co roku wyznaczamy w czasie letniego Przesilenia, żeby czterema ogniskami (watrami) wytyczyć środek świata, jakkolwiek ten znajduje się pośrodku czterech stron w każdej duszy.

Nasze najstarsze (o jakich wiemy) chramy są więc pięciokrotnie starsze niż nitrzański kościółek. W tych właśnie prastarych miejscach kultu dobrze jest odprawiać święta ku chwale dusz Przodków; święta, które dzisiaj znamy w zmienionej formie, ale pod pierwotną nieoficjalną nazwą: Duszyczki. 



Dzisiaj, gdy nierozumny [nieWedomy, nieWiedomy] człowiek niszczy nasze środowisko naturalne, zanieczyszcza święte żywioły i wystawia jeden gatunek zwierząt za drugim na pastwę totalnego cywilizacyjnego holokaustu…

…dziś, kiedy czysta woda staje się rzadkością, a nabierane w płuca powietrze właściwie już czyste nie jest…

…kiedy produkowane przez ludzi śmieci nie tylko przesłaniają widok na Matkę Ziemię, ale również na niebo, pokryte coraz to bardziej jakby przygasającymi gwiazdami…

…zwracamy nasze oczy na czasy,

które demagodzy określają jako ciemne,

ale my wiemy, że one były prześwietlone Światłem.

Zaczęły się one kilka tysięcy lat po ostatnim okresie międzylodowcowym, kiedy wyginęły niektóre duże zwierzęta. Wtedy to właśnie człowieka olśniło i mężczyźni, dotychczas jedynie łowcy – zabójcy, zaczęli starać się o Ziemię, o pola; zaczęli siać i podlewać. Oczywiście, dochodziło i wtedy do wypalania i niszczenia, podobnie jak dochodzi do tego dzisiaj. Jednak duchowość Przodków, w swoich różnych formach (bo było wiele form i odcieni duchowości, nie jakiś tam jeden reżim) – duchowość Przodków mówi o duszy, która jest nie tylko w człowieku, lecz również w roślinie, w zwierzęciu, w świętych żywiołach.

Tej duchowości nie pozwoliliśmy sobie nigdy odebrać, chociaż  była zakazana, a wszelkie jej przejawy maskowane, przykrywane czymś innym. Jest ona obecna w pieśniach, opowieściach i bajkach, jest w dzieciach, które jeszcze nie są niewolnikami ograniczającego duchowo systemu konsumenckiego. Skąd się to wzięło w dzieciach?  To proste. Dostały to w darze od Przodków. Z głębin tajemnej studni wciąż od nowa wytryskuje żywa woda, którą my, ludzie technokratycznej cywilizacji, mamy już niestety mętną i zanieczyszczoną. Jest to duchowość Przodków, która tkwi w nas, która ożywia. Znowu i znowu. Dzięki niej jesteśmy bardziej swobodni, wrażliwsi i silniejsi, niż chciano by nam wmówić, fałszując historię dziejów.



Człowiek cywilizowany, wychowany na programach telewizyjnych, myśli sobie, jaki to jest wolny i niezawisły od Przodków. Ale niemal wszystko, co jeszcze w sobie ma dobrego, jest Ich w nim dziedzictwem.

Już w czasach rodzimej duchowości żyło się w demokracji i wybierało swoich przywódców. Już wtedy były „rezerwaty” przyrody – święte gaje, mające statut naturalnych chramów. To wcale nie są nowe wynalazki. Żyjemy dzięki odziedziczonym umiejętnościom i znajomościom sprawdzonych metod, które nam to przeżycie umożliwiają. Również predyspozycje do zgłębiania Wiedzy-Wiedy są w naszej kulturze dawne. Nowe są w zasadzie tylko urządzenia, za pomocą których rozcinamy, rozkładamy i rozbijamy, czego kiedyś nie mieliśmy potrzeby rozcinać, rozkładać i rozbijać. Ale samo to, że dzisiaj uczymy się nowych rzeczy, również jest zasługą Przodków – bo to Oni rozwijali się i uszlachetniali w nauce. To, że dzisiaj patrzymy na świat przez lornetki i mikroskopy – jest zasługą Przodków. To, że nowości poddajemy weryfikacji i wiele z nich odrzucamy jako niebezpieczne, chroni nas – podobnie jak Przodków.

Są ludzie, którzy gdy dostaną jakiś dar – okazują wdzięczność. I są tacy – bo wolność pozostawia wybór – co plują do studni, z której biorą wodę. Są ludzie w naszym kraju, którzy nieustannie opluwają dziedzictwo Przodków, bo myślą sobie, że są najmądrzejsi na świecie; są jak te aroganckie, nadęte, marudne, niewdzięczne dzieci.

Abyśmy my sami nie byli nieświadomymi niewdzięcznikami, czcijmy Przodków i Ich duchowość. Nie tak powierzchownie, jak nam mówią ci, którzy zadali nam gwałt i niewolę, ale czcijmy ją głęboko, w duszy. Nie tylko w czas Dziadów. I równocześnie starajmy się uszlachetniać, żebyśmy nie przekazywali dalej kolejnym pokoleniom własnych, bądź odziedziczonych wad. Chodzi o to, żebyśmy się wyswobodzili od dziedzicznych niemocy i uszlachetnili się dla dobra nie tylko nas samych, ale również dla dobra naszych potomków i naśladowców. Dla dobra wszystkich ziemskich istot, bo my jesteśmy za nie odpowiedzialni. Nie jako panowie, tylko jako administratorzy Matki Ziemi. 

Na świecie jest wiele duchowych prądów. W ostatnim czasie krążą także rozmaite, dosyć komercyjne formy syntetycznego szamanizmu, będące jakoby ponad kwestiami związanymi z rodem czy narodem. Prawda jest jednak taka, że żaden szamanizm, żadna Wiedza-Wieda, żadna duchowość żadnego ludu, wyznającego Wiarę Przyrody, nie mogłaby nie opierać się na oddawaniu czci duszom i duchowości Przodków. To jest korzeń, z którego bierze się siła. Bez tego korzenia modne syntetyczne prądy obumierają, przepadają bez śladu, może jako piękne, ale na śmierć skazane, bo oberwane kwiaty. Bądźmy kwiatami, które mają korzeń. Bądźmy kwiatami, które niosą płody. Które czczą naturalne uszlachetnianie, nie zaś cielesne czy duchowe genetyczne manipulacje.

Każdy krok, jaki robisz (podejmujesz), jest wspierany przez tysiące twoich Przodków.

Według fizyków jądrowych, oprócz czasoprzestrzeni, która się przejawia w obserwowanych masach i siłach; od otoczenia widzialnego, poprzez atomy i kwarki, aż po superstruny, istnieje według tychże naukowców równolegle jeszcze inny świat, świat masy neutrinowej (neutrina), a więc całkiem inna, nieznana nam czasoprzestrzeń, która z tą „naszą” nie reaguje, bądź też reaguje bardzo rzadko, w drodze wyjątku. Ten nieznany wszechświat jest dokładnie tu, gdzie i my jesteśmy, ale w normalnych okolicznościach go nie widzimy. To znaczy, – mówiąc obrazowo – że tu, gdzie jesteśmy my, w rzeczywistości równoległej jest jakieś zupełnie inne morskie dno, słońce, albo międzygwiezdny przestwór, ale my jakby nie zdajemy sobie z tego sprawy, w zasadzie tego nie dostrzegamy, bo… nie widzimy. Dałoby się to porównać ze światem duchów Przodków – Zaświatem – który istnieje, nawet jeśli wielu ludzi uważa inaczej, mając go za fantazję. Tak, jak nie każdy ma talent do fizyki jądrowej lub hudby [muzyki – J.K.], tak nie każdy ma predyspozycje do duchowości. Wszeduch zaludnił Ziemię zarówno tymi bardziej jak i tymi mniej świadomymi. Kiedy będziecie mieć otwarte oczy i uszy, otwarte zmysły, przekonacie się, że tak to właśnie jest.

Nie wszystkie społeczności mają do Wiedzy-Wiedy-duchowości takie samo podejście. Tak więc nie wszędzie czci się głupotę, ale i nie wszędzie mądrość cieszy się czcią. W antykulturze konsumenckiej mądrość się wielką czcią nie cieszy.

Duchowość jest przejawem mądrości, ale również wolności – oswobodzenia od łańcuchowego odruchu akcji i reakcji, związanego z konkretnymi ostatnimi doświadczeniami, bez zrozumienia ich prawdziwego ukrytego charakteru.

Duchowość Przodków, duchowość przyrodzona Przodków, wiąże się z KRĘGIEM, z postrzeganiem w sposób krągły [tj. holistyczny, obejmujący całość, będący przeciwieństwem kanciastego, kwadratowego postrzegania – J.K.], z kręgiem, w którym stoimy wraz ze wszystkimi innymi bytami, gdzie każdy każdemu jest równy. Bez zrozumienia istoty kręgu jesteśmy nieWiedomi. Bez zrozumienia istoty kręgu jesteśmy nieuczciwymi, nadętymi egoistami, którzy lekce sobie ważą mądrość Przodków, i których bardzo lekce ważyć sobie będą przyszli potomkowie. Nie ma mowy o holistycznej Wiedzy bez rodzimej duchowości, jakkolwiek byśmy jej nie nazwali. Chwała wam, Przodkowie, za ten dar.

Na Dušičky r. 9  Žiarislav
Artykuł w oryginale pod linkiem: http://www.ved.sk/RCcasovka.dusicky.htm





(z dn. 31.10.2010)
Przodkowie to ci, bez których nie byłoby nas
DZIADY to święto życia, nie śmierci

Już w języku prasłowiańskim słowa „duch” i „dusza” brzmiały podobnie, tak jak i dzisiaj. Co nie dziwi, jako że pochodzą z tego samego etymologicznego rdzenia. Słowo „dusza” związane jest ze słowami „duch” i „oddychać”, ale ciekawe, że podobnie brzmiały  także słowa „światło”, „palenie”, „świecenie” (dagati – palić, świecić). W każdym bądź razie tak, jak od co najmniej dwóch tysięcy lat w ich rdzeniu nic się nie zmieniło, tak i nic nie zmieniło się, jeśli chodzi o rdzeń święta Dziadów - Duszyczek.

Dzisiaj Zachód nas „przeprogramowuje". Poprzez media, na potrzeby biznesu, przeświadczają nas, że nie mamy obchodzić jako święta zakochanych letniego Przesilenia, ale walentynki; że ma być „Mikołaj”, a nie obrzędowy obchód z rzeźbą wyobrażającą „Dziada” (ducha Przodków); że nie mamy obchodzić Dziadów, tylko Halloween. Coś takiego ma nam zastąpić naszą własną pierwotną duchowość, duchowość Przodków? To tylko moda, moda pod dyktando polityki i władzy, która przeminie. Nasze rodzime święta przetrwają, podczas gdy martwe gałęzie tych obcych, egzotycznych, staną się tylko nostalgią lub śmiesznym wspomnieniem.

DUCHY PRZODKÓW CI ŚPIEWAJĄ…

Autor artykułu wspomina swoje dzieciństwo: pamięta, jak babka i jej przyjaciółki rozprawiały o tym, jak to im się pokazują duchy Przodków albo nieżyjących mężów, i jak ze sobą rozmawiają. W USA z autorem koniecznie chciała się spotkać pewna kobieta pochodzenia słowackiego, a to z powodu bardzo żywych snów, podczas których spotykała się z Przodkami. Całe długie lata się martwiła i myślała, że to może jakaś psychopatyczna cecha, z którą trzeba iść do lekarza, czego nie chciała. Na szczęście nie była „przeprogramowana”, a kiedy otrzymała wyjaśnienie, że w naszej kulturze komunikacja z Przodkami poprzez sny jest czymś jak najbardziej normalnym, odzyskała równowagę i spokój, promieniała szczęściem. 

Po powrocie do domu autor zdał sobie sprawę z tego, że tu – wydawać by się mogło – prawie cały naród jest przeprogramowany. Mimo to „Święto Zmarłych”, jak się je dziś nazywa, jest wciąż żywe. Wprawdzie nie obchodzi się go już na wiosnę, jak to w czasach dawnych Słowian było, ale na jesień; grunt jednak, że przetrwało.

W każdej miejscowości, w tym i w miejscach niegdysiejszych świętych gajów, płoną tysiące światełek. Potomkowie podróżują w regiony swoich Przodków i to nie tylko z powodu kilku świeczek. Także ze względu na trwałość rodziny, po to, żeby wyrazić szacunek dla tych, od których pochodzimy, szacunek dla ogniw własnego drzewa genealogicznego i ich DNA.

Podczas rozmowy autora z pewnym biologiem, naukowiec wyraził przekonanie, że nie mniej jak 99% cech dziedziczymy po Przodkach. Możemy się zastanawiać, czy to tak jest, czy nie, czy mniej czy więcej. Ale na pewno tak swoją kulturową, jak cielesną i duchową jakość dziedziczymy i możemy ją jedynie uszlachetniać, doskonalić, czyścić z różnych naleciałości i brudów,  nie da się jej natomiast pogrzebać ani wymienić, bo to by już wtedy była martwa gałąź rodowego drzewa (drzewa genealogicznego).

Im naturalniej przebiega uszlachetnianie dziedzictwa, tym jest ono trwalsze, bardziej zahartowane, łatwiejsze „w zastosowaniu” w życiu.

Jest to w zasadzie podstawa kultury przyrodzonej – rodzimej duchowości.



GDYBY NAM TEGO ZAKAZANO, BYŁABY REWOLUCJA

Prawda, że od rodziców „dostaliśmy” dużo rzeczy, z którymi ciężko nam się pogodzić; wielu z tymi rzeczami wręcz walczy. Ale to tylko przejściowy stan; sposobem jest po(d)łączyć się do całego łańcucha Przodków i czerpać z niego to najważniejsze, co w danej chwili  możemy przyjąć.

Człowiek Wiedomy chwali dary. Chwali to, co dostał dobrego i nie potępia tego, czego nie rozumie. Dziś większość naszych rodaków potępia albo zaniedbuje duchowość Przodków i to tylko dlatego, że nie rozumie, nie widzi jej światła. Ale święte kopczyki, które świecą na tzw. „Święto Zmarłych”, mówią  bardzo jasno – duchowość Przodków żyje. I łączy różne obecne u nas kultury – katolików, ewangelików, różne narodowości; ba, nawet ateiści przyjdą do rodziny i zapalą świeczkę. Mamy to w sobie, mamy to we krwi, mamy to w duszy głębiej, niż nam się wydaje. Gdyby nam tego zakazano, zrobilibyśmy rewolucję. Duchy Przodków są z nami i są w nas. Nasi potomkowie i naśladowcy będą to czuć i wiedzieć może nawet bardziej, niż my sami.

Dziś okazuje się, że bezpośrednie zakazy komunistów były mniej skuteczne niż współczesna medialna demagogia tych, co by nas chcieli przeformować w innym kierunku. Ale każdy kij ma swój koniec. 



DLACZEGO DOBRZE JEST CZCIĆ SWOICH WŁASNYCH PRZODKÓW?


  •  Czcij swoich Przodków już choćby z tego względu, że są twoi i bez nich nie byłoby ciebie.

  •  Oddawanie czci jest bramą poznania. Poznaj swoich Przodków, a znajdziesz w sobie ich ślady. Jeśli będziesz je w sobie zabijać, zabijesz siebie. Jeżeli będziesz je uszlachetniać, uszlachetnisz samego siebie.

  •  Oddawaj Przodkom cześć i naucz tego swoje dzieci. Nie na siłę, tego się nie da zrobić na siłę; bramą wiodącą do poznania i miłości jest łagodność. Nie czekaj na wnuki, dla których będziesz miły i cierpliwy, „przetestuj” to już na swoich dzieciach, staraj się być dobrym, nie wymagającym na siłę nauczycielem; nie żądaj już dziś wyników, na które „w komplecie” czeka się wiele lat.

  •  Jeżeli jeszcze nie masz dzieci, badaj to sam na sobie. Postaraj się uregulować swoje stosunki z rodzicami. Nie rób rzeczy, do których nie jesteś całkiem przekonany i również nie rób niczego z zasady na opak. Postaraj się zrozumieć ich, a może oni będą później w stanie zrozumieć ciebie. Nie bądź dla nich mniej wyrozumiały niż jesteś względem swoich przyjaciół, tylko dlatego, że długo cię pouczali. Przyjaciół sobie wybierasz spomiędzy znanych sobie ludzi. Rodziców dostałeś – oni wybrali ciebie, a ty ich. To wielka szkoła i wyzwanie, uporać się z tym.

  •  Kiedy opanujesz relacje ze swoimi rodzicami, masz możliwość dobrze przygotować potomków. Jeżeli nie opanujesz, przekazujesz niedobrą karmę. Czcij swoich Przodków, póki są żywi, staraj się ich zrozumieć już teraz, nie czekaj, aż będziesz płakać nad ich grobem.

  •  Póki nasi Przodkowie żyją, często nadwrażliwie postrzegamy konflikty z nimi, przeoczamy natomiast to, co w nich dobre, a to błąd. Lepiej pozwolić wzrastać szacunkowi niż upadać do lekkomyślnej krytyki, która się bierze z niewiedzy. Nie żądaj od Przodków tego, czego ty sam jeszcze nie dałeś potomkom. Nie bądź egoistą. Jeżeli lepiej od swoich Przodków rozumiesz rodowe zależności, czcisz, a nie wystawiasz na pohańbienie tych, którzy to [zrozumienie] umożliwili wspólnym łańcuchem.

  •  To, jakie są nasze powiązania względem rodziców, prarodziców i rodowego drzewa, to odnosi się również do narodu – tego, w którym się wychowałeś, a dalej do całej wspólnoty indoeuropejskiej, do rodu ogólnoludzkiego i ziemskiego wszechbytowego życia (do drzew, roślin) i do wszechświatowego koła (także do Żywiołów i Bogów). Żyj w poszanowaniu i świadomości a dotrzesz do raju.


Jeżeli nie możesz pójść na groby czy ogniska swoich Przodków, znajdź krzesiwo, zapałki, albo chociaż zapalniczkę i świeczkę. Tak, jak Przodkowie z uświęcającą czcią rozpalali na kurhanach watry, tak ty wstrzymaj oddech, wypowiedz mudrę, i poproś stworzyciela kosmicznego ognia o świętą iskrę, która zapali ogień na pochodni poświęconej duchom (albo ogólnie duchowości) Przodków.

Żywia z tobą i z twoimi Przodkami!
Žiarislav
Artykuł w oryginale pod linkiem: http://www.ved.sk/RC.dusicky10.htm



 (z dn. 2.11.2011 – Uctievanie duší predkov zakazovala cirkev aj komunisti)

„Duszyczek” zakazywał Kościół i komuniści


ŚWIĘTUJEMY „DUSZYCZKI” – SŁAWA PRZODKOM!

Nie każdy musi identyfikować się z tym, co starosłowiańska Wieda mówi o życiu i śmierci. Wypada jednak znać swoje korzenie i posiadać choćby podstawową wiedzę o naszej rodzimej duchowości. Według prastarej duchowości naszych Przodków dusza zmarłego człowieka przechodzi przez bramę świętego ognia by udać się w dalszą drogę. Dlatego podczas tryzny (obrzędu pogrzebowego) jeszcze do niedawna śpiewano pieśni, rozumiejąc, że oto Bóg (przedchrześcijańskie, rodzime słowiańskie miano) zmiłował się nad umarłym. Według rodzimej wiary dusza zmarłego idzie do raju (wszechsłowiańska przedchrześcijańska nazwa). Jednakże łączności ze swoimi potomkami dusza nie traci – może ich chronić z Zaświata. Działa to też w drugą stronę – znieważanie i nieoddawanie czci Przodkom, może przynieść nieszczęście.

Dziady 2011, Stowarzyszenie Kołomir. Fotografia ze strony http://kolomir.blogspot.com/


Rzeźbione symboliczne wizerunki Dziadów i Bab stawiano w specjalnie dla nich poświęconym rogu (kącie) domu, naprzeciwko pieca. [Były tam po to, żeby domownicy stale sobie uświadamiali wszystkie te, wyżej opisane zależności; żeby duchowa łączność wciąż była przez owo uświadamianie sobie podsycana. Figurki te towarzyszyły również ludziom podczas ważnych rodowych uroczystości, n. p. podczas zaślubin. – J.K.]

Stos pogrzebowy żercy Dobrosława (Rosja). Źródło fotografii: http://rodzimawiara.org.pl


Ciałopalny „pogrzeb” zmarłego miał miejsce z reguły po trzech dniach od momentu śmierci. Drugi „pogrzeb” robiono po 40 dniach, a trzeci po roku.

Ów trzeci pogrzebowy obrzęd – jako zaduszną mszę – przejął później, pod presją ludu, Kościół. Pozostałe formy kultu Przodków były przez Kościół surowo zabronione. Ta kulturowa krzywda w postaci wielowiekowego ucisku po dziś dzień nie została naprawiona ani zniesiona.

Rodzime zaduszne święta wypadały wiosną. Dopiero potem przesunięto je na jesień. Powodem tego  przesunięcia był zamiar Kościoła, by stłumić przejawy rodzimej duchowości, przykrywając jedno święto innym. Zamiast Przodków kazano nam czcić chrześcijańskich świętych, z których wielu „zasłużyło się” zwalczaniem naszej etnicznej wiary. Mnisi z Salonik dopełnili tego przewrotu, uprawomocniwszy władzę Kościoła i niewolnictwo. „Wszystkich Świętych” jest po dziś dzień świętem państwowym (tak jakby nie było ich dość). „Zaduszki” natomiast, a więc święto Przodków, statusu święta państwowego nie mają. A zwróćmy uwagę, że w przeciwieństwie do „Wszystkich Świętych”, w „Zaduszki” swoich Przodków mogliby uczcić naprawdę wszyscy obywatele państwa, nienależnie od wyznania. W tym miejscu dokładnie widać, że państwo w dalszym ciągu uciska rodzimą duchowość na rzecz tej, która nam przyniosła tysiącletnią dyktaturę.

Na tę dyktaturę nałożyła się potem jeszcze dyktatura komunistyczna, która z dusz Przodków zrobiła „zmarłych”, jako że komuniści duszy (przedchrześcijańskie słowo) nie uznawali. „Zmarł” – „zasnął na wieki” – to tylko obrazowe określenie, pozbawione znaczeniowego jądra słowa „dusza”, a to przecież ją – duszę – czcimy, zapalając Przodkom świeczki.

Gwoli sprawiedliwości, do której mamy święte prawo, powinno się zerwać z nazwą „Święto Zmarłych” [taka jest oficjalna nazwa święta na Słowacji; nazwa “Dušičky” funkcjonuje tam nieoficjalnie – przyp. J.K.] i zastąpić ją bądź dawną ludową nazwą „Duszyczki”, albo jeszcze lepszą, wyraźniejszą – „ŚWIĘTO DUSZ PRZODKÓW”. Taka nazwa nie byłaby w konflikcie z żadnym duchowym prądem, uznającym pojęcie duszy i oddającym cześć Przodkom.

Dziady 2012, Stowarzyszenie Kołomir. Fotografia ze strony http://kolomir.blogspot.com/


W JAKI SPOSÓB ODDAWAĆ CZEŚĆ PRZODKOM W DNIU ICH ŚWIĘTA

Wróćmy więc do duchowości Przodków, której oczyszczenie, niosące za sobą uzdrowienie społeczeństwa, jest naszym świętym prawem.

Na znak czci dla dusz Przodków w czasie tego święta (ale możemy to robić również kiedy indziej), rozpalamy ogień. Dawniej na grobach po prostu rozpalano ogniska, dzisiaj są to świeczki i znicze.

Przed zapaleniem ognia należy wstrzymać oddech i zwrócić się z prośbą o niego do owej Mocy, która wedle starosłowiańskiej Wiedzy-Wiedy, poprzez ogień właśnie spłodziła Wszechświat (kosmos). Następnie trzeba skrzesać ogień (można użyć zapałek) i bardzo ostrożnie zapalić świecę, uważając, żeby zapalony ogień nie zgasł, ponieważ nie powinno się żądać po raz drugi tego, co już raz się dostało. Od ognia, rozpalonego w ten sposób, odpalamy kolejne świece lub znicze. [Uwaga! – jeżeli zapalamy znicz, pamiętajmy, że nie może on być przykryty! Płomień i dym są międzywymiarowymi łącznikami. Przykrywając znicz blokujemy tę łączność. Dlatego nie wolno tego robić, przynajmniej na czas obrzędu i modlitwy. – J.K.] Czyli nie rozniecamy ognia za każdym razem osobno dla każdej ze świeczek. A to dlatego, że przy grobie powstałby przez to chaos. Podczas obrzędu składania czci duszom Przodków nie można także dopuścić do tego, żeby chaos lub konflikt  zakradł się w nasze dusze. Ludzie stojący nad grobami, powinni się oczyścić, wyciszyć, nie można być też w złym nastroju. Poprzez kontrolę oddechu dostrajamy się do dusz Przodków. Podczas obrzędu nie rozmawiamy o innych rzeczach, staramy się mówić cicho. Można mówić pochwalne słowa i sławić Przodków. Można również śpiewać obrzędowe i pochwalne pieśni, tak jak to było w zwyczaju. Dawniej było tak, że żyjący ofiarowywali duszom jadło i sami również spożywali z nimi przy grobach, co się zachowało u Słowian Południowych. My dzisiaj, obchodząc Dziady, możemy zrobić na przykład tak: przy wspólnym stole, po uroczystym podziękowaniu za dary-jadło, wypowiemy lub wręcz zawołamy: „Chwała Przodkom” albo „Sława Przodkom”. Tymi słowami można oddać Im cześć również po każdej innej modlitwie.

Co zaś się tyczy dnia „Wszystkich Świętych”, możemy go, zgodnie z dobrym obyczajem i kulturą, również obchodzić, z tym tylko, że jako „ŚWIĘTO WSZYSTKICH ŚWIĘTOŚCI”. [święto świętości WSZYSTKICH obywateli oraz święto wszystkich bytów i duchów, które są dla nas ŚWIĘTOŚCIĄ – J.K.] Oddajmy cześć temu, co jest święte dla nas. Nie rośćmy sobie praw do cudzego, ale też nie oddawajmy tego, co nasze!

Chwała Przodkom! Sława Przodkom!
Žiarislav

Artykuł w oryginale pod linkiem: http://www.2012rok.sk/wp/umenie-zivota/2926-uctievanie-dusi-predkov-zakazovali-cirkev-aj-komunisti?fb_action_ids=352025208205668&fb_action_types=og.recommends&fb_source=timeline_og&action_object_map={%22352025208205668%22%3A10150375170605782}&action_type_map={%22352025208205668%22%3A%22og.recommends%22}&action_ref_map=[]





(z dn. 31.10.2012)
Duszom Przodków oddajemy cześć w duszy

Kiedy spytacie ludzi, czym jest dusza, każdy wam powie coś innego. Tu nie ma dogmatów. Każdy ma troszkę inną duszę i każdy ma nieco inne wyobrażenie o duszy. Wiemy, że dusza jest.  Niektórzy co prawda myślą, że nie ma, ale i oni mają duszę – dzięki niej czują i przeczuwają. Ich myślenie wynika z pewnych argumentów, które zostały im zaszczepione, a oni wzięli je za swoje.  Nie wolno pogardzać ludźmi tylko dlatego, że myślą inaczej jak my.

Uczymy się być wyrozumiałymi wobec ludzi mających inne poglądy i niektórym się to udaje. Ciekawe, że wielu ludziom udaje się być wyrozumiałym wobec obcych, jednak nie potrafią na to samo zdobyć się wobec własnych Przodków. Ile zarzutów, sądów, nietolerancji wobec Przodków…

Gdy pisklę wylatuje z gniazda, samo już dorasta i żyje na własny rachunek. Ludzie troszczą się o swoje dzieci dłużej, niż wszystkie inne gatunki. Ryby i płazy składają jaja; ich dzieci zazwyczaj nigdy nie zobaczą rodziców. Dinozaury składały jaja i chroniły wyklute młode, podobnie jak dzisiaj ptaki. Ssaki – samice – wykarmiają swoje młode także po narodzinach z ciała, gdzie ostrożnie i z troską je nosiły. Samiec jednak z reguły wcale albo mało o nie dba. Przeważnie do roku (u małp trwa to nieco dłużej) dzieci usamodzielniają się i stają dorosłe.  Człowiek wytworzył wyraźnie zmyślną społeczność między innymi dlatego, że bardzo długo opiekuje się swoimi dziećmi. Rodziny trwają razem aż do śmierci, a po śmierci duchy Przodków zostają jeszcze jakiś czas z potomkami, zanim się całkiem rozłączą. Oddawanie czci duchom Przodków jest podstawową cechą wszystkich przyrodzonych duchowych kultur.

Dzisiaj robimy wiele nieprzyrodzonych rzeczy, jak również żyjemy różnymi nieprzyrodzonymi wyobrażeniami. Zwykliśmy krytykować Przodków. Jest to brzemienne w skutkach odstępstwo od przyrodzonego zachowania. Przeżywamy rewolucję już od IX wieku, a każde kolejne pokolenie krytykuje swoich przodków zamiast zachowywać dobre dziedzictwo, a niedobre – leczyć w sobie, uszlachetniać. Tylko że my, jako ludzkie byty, nie rozwijaliśmy się na drodze rewolucji, ale ewolucji. Wszystko przebiegało stopniowo – również rozwój naszego ciała i ducha. Dzieci narodziły się z rodziców, następnie sami stawali się rodzicami swoich dzieci, a wszyscy przekazywali sobie informacje i uczucia. Dobrze jest to sobie uświadomić. Ba, nie tylko uświadomić, ale uczcić. Cześć oddawana Przodkom jest nieautentyczna, jeżeli nie jest głęboka.



Obojętnie gdzie i jak żyjemy, bez Przodków nie bylibyśmy tym, czym jesteśmy. Bez Przodków w ogóle by nas nie było.

Nie dziwi, że cześć dla dusz Przodków była niegdyś – a w gruncie rzeczy jest także dziś – nieodłączną częścią duchowości.

Niektórzy ludzie idą w miejsce, gdzie złożono ciało lub prochy Przodków do ziemi, po to, żeby ktoś nie pomyślał o nich źle. Nieprzyrodzonym i sztucznym pobudkom towarzyszą nieprzyrodzone i sztuczne materiały. Zapełniamy nie tylko śmietniska ale i cmentarze sztucznymi tworzywami – sztucznymi kwiatami [i zniczami – J.K.], które skończą na śmietniku podobnie jak inne sztuczne materiały i substancje, którymi zanieczyszczamy Matkę Ziemię. Dlaczego nie uczcić również jej, kiedy już oddajemy cześć Przodkom? Po co wytwarzać nowe śmieci? Dusze Przodków sztucznych tworzyw z ropy przecież nie potrzebują. My ich potrzebujemy? Mamy już zupełnie sztuczne dusze? Czy naprawdę jesteśmy już kulturą, która zasługuje tylko na śmierć? Na śmietnisku, którym się otoczyła?

Nie. Nasze dusze nie są martwe, nie są sztuczne. Są jednak zabrudzone, zanieczyszczone, znieczulone.

Dusze Przodków czci się głęboko w duszy. Nie tak, żeby zadowolić przemysł. Nie zapominajmy o tym. Zanim oddamy cześć Przodkom, oczyśćmy najpierw swoje dusze.

Artykuł w oryginale pod linkiem: http://www.ved.sk/RC.dusicky12.htm



Czcijmy Naszych Przodków – Dziadów i Baby

- Czesław Białczyński -

fragmenty artykułu ze strony:

http://bialczynski.wordpress.com/slowianie-w-dziejach-mitologia-slowian-i-wiara-przyrody/czworksiag-wielki-wiary-przyrody/tom-iii-ksiega-tanow/o-ksiedze-tanow/tan-mniejszy-13-swieto-dziadow-obrzad-czterech-tanow-najwiekszych-albo-osobne-swieto-przodkow-1-i-2-listopada/czesc-i-slawienie-pamieci-zmarlych-w-kulturze-polski-tan-mniejszy-13-z-ksiegi-tanow-oraz-teksty-ziarislava-svickiego-na-ten-sam-temat/

 

Powiem tutaj  zaraz jak ja ich czczę, Moich Dziadów, w tych nowych trudnych warunkach rzeczywistości zastanej, kiedy większość z nich leży na chrześcijańskich cmentarzach, w otoczeniu grobów katolickich, nie mając nawet tego podstawowego komfortu, żeby spoczywać w adekwatnym do ich wiary otoczeniu – jak np. Żydzi czy Ewangelicy, czy Prawosławni, czy Mahometanie, którzy mają przecież w Polsce swoje cmentarze. Mają też na cmentarzach katolickich swoje wydzielone sektory Ateiści. Tylko Polacy o rdzennej, korzennej, starej Wierze Przyrod(zone)y – nie mają w Polsce swoich smętarzy ani żalników. Budowanie żglisk – spopielarni idzie jak krew z nosa. W Krakowie budują to już 25 lat!!!!

 

Jak ja  ich czczę i kiedy?

 

Kiedy i Co:

Czczę ich nad wyraz skromnie, ale za to pięć razy do roku – możliwie najbliżej  Pełni Księżyca lub Nowiu w  pierwszy możliwy weekend pomiędzy datami:

 

1. 20 a 26 marca – Dziady Wiosenne, Dziady Noworoczne, Dziady Śmigustne, Dziady Wielkanocne

 

2. 20 – 26 czerwca – Baby Kresowe lub Baby Kupalne albo Baby Święto-Rujańskie, Baby Kryszeniowe (Baby Krasne)

 

3. 20- 26 września – Baby Jesienne zwane też Babim Latem – kiedy to snują się Pajączki Mokoszy na Nieciach Żywota przez przestwór powietrzny pchane Wiatrem, ku swoim miejscom nowego bytowania Kosza-Losu, żeglujące w strudze Czterech Wiatrów Strzybożych, które to Wiatry wtedy czczę także obowiązkowo  – puszczając w niebo rozświetlone lampiony lub balony. Owe Pajączki Mokoszów osiadają na Łopusznych Łąkach w swoich Kolibkach – rozpoczynając nowy żywot na Matce Ziemi. Pająk jest symbolicznym zwierzęciem przynoszącym Powodzenie i Sporzącym Bogactwo – Niesie w Nieci Dobrą Dolę.

 

4. 2 listopada – Dzień Sławy Wszystkich Zmarłych, Dzień Zduszny, Święto Zwieńczenia Zduszów, Dzień Zaduszny, Święto Wszystkich Zmarłych (wszystkich Istot, które żyły na Matce Ziemi-Gaji kiedykolwiek)

 

5. 20-26 grudnia – Dziady Zimowe, Dziady Turoniowe, Dziady Świetliste (zwane też Dziadami Bożokrówskimi lub Bożonarodzeniowymi), Dziady Zapustne

 

Jak

Po pierwsze

 

Czczę ich obecnością na ich grobach. Ze względu na to, że te groby nasze rodzinne są położone w różnych miejscach, odwiedzamy je w rożnych porach roku. Te blisko, za każdym razem, gdy jesteśmy u siebie w miejscu zamieszkania, czyli w każde święto Dziadów i Bab oraz Zmarłych w które jesteśmy u siebie w domu. Te dalsze czcimy specjalnie tam jadąc, albo będąc blisko w podróży czy w wakacje. Zawsze odwiedzamy je wtedy i pamiętamy o Tych Którzy Dali Nam Krew i Ciało i Ducha. Nie ma grobu, który nie byłby w ciągu roku raz odwiedzony przez któregoś przedstawiciela naszej rodziny – łącznie z grobami Ukraińskimi i Czeskimi i Morawskimi i Słowackimi – Czcimy ich wszystkich do tych pokoleń do których sięga nasza wiedza i pamięć o nich i o których wiemy i pamiętamy, gdzie są pochowani. A więc w te święta i dni zmarłych odwiedzamy groby Tillów, Zborzilów, Kapturów, Białaczewskich, Białoczyńskich, Białczyńskich, Sułkowskich, Bułatów, Kapustów, Zarewiczów, Olszowskich, Pagaczewskich, Bayerów, Mickiewiczów, Klemensiewiczów – i wszystkich innych których pamiętamy, a także groby Bezimienne, opuszczone i pomniki i smętarze Poległych.

 

Po drugie

 

Czczę ich odświętnym dniem, który polega na tym, iż cała rodzina najbliższa zbiera się razem w możliwie pełnym składzie, lub łączy się ze sobą w rozmowie telefonicznej, albo inaczej, jak się da. Ci którzy się zebrali wspominają zmarłych podczas uroczystego obiadu – i nie jest to żadne smędzenie, bo ten smętek nie polegał na smuceniu się, lecz na Pamięci o zmarłym i wszystkim co było najlepsze w jego osobie i co było z nim związane. Więc jemy uroczyście – jak w święto – i wspominamy dziadka Stanisława i jego wyczyny, jak mycie włosów odżywką babci Janki zamiast szamponem i dziwienie się, że nie ma piany, i tym podobne… śmieszne, niezwykłe, wspaniałe chwile z ich życia – także dramatyczne – po prostu wszystkie.

 

Po trzecie

 

Przyozdabiamy domowy ołtarzyk i palimy światła przez cały dzień i palimy kadzidła w trakcie tego obiadu Pamięci.

 

Ołtarzyk nasz domowy to:

 

a) kapa wyszywana, ciemnobordowa jak krew dziadów i krew ludzka, ze złotymi i srebrzystymi emblematami i wzorami świętymi – jak Iskra Boża Złota w nas zawarta (Ist) – jak srebrno-niebieski Ist Boży Magnetyczny w nas zawarty (Ichor-Juchor krew boża) i biała, połyskliwa przejrzysta sołwa- soki roślinne i żywa woda.

 

b) emblematy Wiary Słowian i Wiary Przyrodzoney Świata (na bocznej ścianie wewnętrznej) i stojące na blacie przy ścianie bocznej i  centralnej  – posągi Świętowita (zbruczański) i  Rodo-Wolita (drewniany – ręką Winicjusza Kossakowskiego wykonany) i posążki innych Wiar Przyrodzonych Świata (Budda, Lao Tse, Wisznu, in-yang, emblematy Wiary Słowian i Starosłowiańskiej Świątyni Światła Świata, a także ikony-wizerunki wykonane przez Jerzego Przybyła – Lela i Polela-Sowicy i inne). Ostatnio ikony podarowaliśmy naszym córkom, które założyły własne Ogniska Domowe i  otrzymały od nas dary pod własne Ołtarzyki Domowe. Nam pozostała Czarodana z Dyjem-Poświścielem i wszystkimi postaciami tego Plotu Baji Słowian (także wykonana przez Jerzego Przybyła olejnymi farbami na desce).

 

c) to Tablica Przodków – obraz za szkłem wiszący na centralnym miejscu ołtarza – ściana nad jego blatem z posągami. Obraz ma złotą ramę RA – Światła Świata, ma aksamitne tło z połyskliwego materiału granatowo-niebieskiego aksamitu – jak Materia Świata – Baja – Odwieczna Przestrzeń Wszej RzeczyIstności. Na tym tle umieszczone są fotografie naszych Dziadów, te które posiadamy, tych osób które są nam najbliższe i najdroższe, o których pamiętamy zawsze każdego dnia. Są tam babcie i dziadkowie nasi i rodzice zmarli i inni bardzo bliscy z rodziny. Jest tam po środku znak in-yang i heksagram Przejścia – Najwyższy i znak nieskończoności – SSŚŚŚ.

 

d) Są tam na blacie niezbędne urządzenia kultu: Kropidełko okrągłe srebrzyste, Czara na Żywą Wodę i ofiarę z główek żywych kwiatów, dzban z ciętymi kwiatami ozdobno-ofiarnymi, świecznik i szklany pojemnik na ogniste wkłady, Kadzielnica (podstawka pod kadzidła), kubeczek mosiężny (może to być talerzyk) ofiarny – na ofiary z jadła.

 

e) Stoi tam na blacie w samym kącie Dzwonek mosiężny z rączką drewnianą, z sercem żelaznym. Od niego rozpoczyna się zawsze modłę-skupienie i połączenie z Bogami i Dziadami. Dzwonki towarzyszyły zawsze wszelkim obrzędom publicznym – może to być także bęben lub gong.

 

f) kamienie drogie i mniej drogie – zwyczajne, kwarc, krzemień, bursztynowe jajo oraz pestki/ziarno - nasiona groch, dynia, słonecznik, orzech laskowy, nasturcja(kapar) – symbole Matki Ziemi – jej darów i Rdzenia tej Żywej Świadomej Istoty.

 

g) Ważnym elementem wiecznie żywym, a od czasu do czasu kwitnącym i pachnącym mocniej lub słabiej,  jest stojący na wysokiej bocznej szafce zwisający z bocznej ściany ołtarza (po lewej) nasz Domowit, towarzysząca naszemu domowi od jego początku roślina-Zróst: 35 letnia już w tym roku 2012, hoya.

 

Ołtarzyk nie jest duży – zajmuje wkomponowany w całość dużego pokoju kąt przy balkonie – niszę, ocienioną od słońca, lecz słońce pada na niego, bo pokój jest południowy.

 

W dni uroczyste palimy świece w świeczniku, palimy ognie w pojemniku szklanym, palimy kadzidła w każdym pomieszczeniu domu, na ołtarzyku i pośród “ogrodu” – na balkonie – tam także światło w latarni wiszącej – dla “Duchów Zmarłych i Wędrowców”.

 

Składamy ofiarę: najpierw okadzamy dom kadzidłem i obnosimy po nim ogień, potem skrapiamy wszystko co żywe i wszystkich żywych obecnych i Dziadów symbolicznie Wodą Życia (źródlaną) która jest w czarze – srebrnej – w czARCE aRA – Światła Świata – ARce ARiów (AraRAd).

 

Składamy ofiarę z główek żywych kwiatów (kilka z bukietu ofiarnego i kilka z ogrodu-balkonu, jeśli to nie zima – zimą bukszpan lub świerk, lub jałowiec, szyszki i igły) – w wodzie żywej – w CZARCE-CZARZE-ARCE Światłości-Świadomości-Świata.

 

Stawiamy pod boczną ścianą w dzbanie, szklanym, rurowatym, przejrzystym, bukiet z kwiatów odpowiednich do uroczystości, który tam zostaje dokąd nie zwiędnie lub się nie zabalsamuje. W Baby Babioletnie Jesienne są to bukiety z michałków, w Święto Zduszów i Wszystkich Zmarłych – barwne chryzantemy. W Dziady Noworoczne – marcowe Śmigustne – są to bazie.

 

Bukiet ozdobiony jest zawsze bajorkami w barwach życia – złotymi, czerwonymi, niebieskimi, zielonymi – skromnie, estetycznie – bez krzykliwości (ale to rzecz gustu i upodobań osobistych).

 

W kubku składamy ofiarę z pokarmu – Jaja, chleba, soli i nasion ziół.

 

Elementem dźwiękowym, którego używamy przy Wielkich i Największych Tanach są tybetańskie mantry (z mp3), lub szamańskie śpiewy Syberii, lub słowiańskie pieśni lub gędźba słowiańska posiadająca duszę np. Zerivana albo Duszana Korczakowskiego, Musorgskiego, Czajkowskiego albo słowiano-pruskich zespołów gędźbiarskich.

 

Po czwarte

 

Przynosimy na groby ofiary – z żywności: miodek i/lub ziarno zbóż i/lub jajecznicę (bo tak jak Jajo Wielkanocne Malowane – całe, na twardo – jest symbolem Jaja-Wogółu Świata Rodzącego Się , tak jajecznica – poszatkowane, rozdrobnione Jajo – jest darem dla zmarłych i Bogów Zaświatów – symbolem życia które przeminęło. Przynosimy też wodę i kropimy nią grób – to woda źródlana Żywa.

 

Po piąte

 

Czcimy światłami pamięci zapalanymi na ich grobach i kadzidłami i kolorową wstążką wiązaną na bukietach lub krzewach wokół grobu i  czcimy ich bukietem lub pojedynczym kwiatem – jako ofiarą. Ogień-Światło, Dym do Nieba, Żertwa z pokarmu, skropienie Wodą Życia.

 

i wreszcie po szóste

 

Czcimy Wszystkie Istoty Zmarłe i Dziadów – łącząc się z nimi w modłach/medytacji – każdy z nas osobno, z pełnym rytuałem Magii (jogi/szamanizmu/czarów – mogtowiji) albo bez pełnego rytuału symbolicznie (ręce w górę z dłońmi otwartymi ku niebu, pokłon i złączenie rąk na wysokości łona w miseczkę z połączonymi końcami kciuków) – to kwestia odczuć własnych, osobisty ryt – kwestia odczucia więzi i potrzeby wewnętrznej ekspresji – każde połączenie się z Dziadami jest połączeniem się z całą Linią Przodków wstecz – jest także połączeniem się z Bogami/Energiami Wszechświata i wszystkim co Zmarło/Przeszło w Inny Wymiar Światła Świata.

 

Lubimy najbardziej zmrok na te obrzędy na grobach – bo wtedy cmentarz Słowian-Polaków  jest już napełniony kwiatami i rozgorzały światłem które rozświetla ciemności tak że dzień zastępuje noc – noc która jest wszędzie w koło i najlepiej, kiedy jednocześnie goszczą na Niebie piękne chmury kłębiaste i Księżyc, a powietrze napełnia wilgoć – może to być śnieg, może być mgła, albo mżawka – wtedy mamy wrażenie, że wszystkie Żywioły i Moce są z nami.

 

Po powrocie do domu na powrót rozpalamy ognie, które płoną aż do nocy.

 




Co mi się marzy w sprawie Smętarzy

Marzy mi się prawdziwie  ekologiczny Smętarz Wiary Przyrodzoney Słowiańskiej, gdzie prochy zmarłego -  także moje - zostaną pochowane w trumnie z wtórnego obrotu surowcowego, zrobionej w taki sposób, aby się równomiernie z ciałem rozkładała i wnikała w glebę, w glebę na której zasadzone zostanie w dzień mojego pogrzebu przez moją rodzinę drzewo. Drzewo mojego imienia. Takie cmentarze są na świecie np. w Anglii, Szwecji, Niemczech – nazywane są Parkami Pamięci – mają formę na wpółdzikiego parku – coś pomiędzy lasem a ogrodem angielskim, i właśnie ten ich porządek pogranicza świata ludzkiej cywilizacji i żywota oraz nieporządek przyrody dzikiej i śmierci, która tutaj gości na równi, stanowi o ich pełnej układności, o ich właściwym ułożeniu – o spójnym dostojnym Ładzie.

 

Samo słowo smętarz wywodzę od smętku towarzyszącego pośmiertnym obrzędom na żalniku-żglisku, gdzie palono ciało zamieniając je w prochy i kładąc do urny twarzowej lub domkowej, lub innej popielnicy, by obejść z nią kolejne fazy pośmiertnej uroczystości:  tryznę i bdynę – a następnie igry. Wywodzę to słowo od postaci Lelija-Smęta Pana Pamięci Dziadów, Władcy Zmarłych, brata bliźniaczego Polelija-Polela znanego powszechnie jako Sowi-Sowica – Pan Sądu Mądrości i Władca Nawnych Pąci, Pan Ostatniej Drogi.

C.B.